SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Będzie sukces Rafała Brzozowskiego na Eurowizji? Pytamy dziennikarzy muzycznych

"Rafał posłuży za mięso armatnie". "On nie jest facetem na taką imprezę". "Kiepska piosenka i nietrafiony wybór". Przed wieczornym drugim półfinałem Eurowizji w Rotterdamie dziennikarze muzyczni specjalnie dla nas oceniają, czy Rafał Brzozowski ma szansę na wejście do sobotniego finału.

Na ten konkurs fani Eurowizji czekają dłużej niż zwykle. W zeszłym roku z powodu koronawirusa muzyczną imprezę trzeba było odwołać. Ze względów bezpieczeństwa wszyscy uczestnicy i członkowie ich ekip musieli wykonać test na obecność wirusa. Jeszcze kilka dni temu udział Rafała Brzozowskiego w konkursie stał pod znakiem zapytania. U jednego z członków polskiej delegacji wykryto Covid-19. Dopiero wczoraj pojawiła się informacja, że Rafał Brzozowski może wystąpić, bo nasza ekipa ma negatywne wyniki na obecność koronawirusa.

Rok temu Polskę na Eurowizji miała reprezentować Alicja Szemplińska, która wygrała jedną z edycji "The Voice of Poland". Wybrano ją w otwartym konkursie organizowanym przez TVP. Wiele osób liczyło na to, że to ona będzie występować podczas tegorocznej Eurowizji. Ale Telewizja Polska postawiła na Rafała Brzozowskiego i piosenkę "The Ride". Nadawca nie przekazał żadnych informacji, w jaki sposób wybierano naszego reprezentanta.

Serwis Plotek.pl donosił, że wpływ na tę decyzję mogła mieć żona Jacka Kurskiego. Prezes TVP zaprzeczył i podkreślił, że Rafał Brzozowski nie jest ulubionym piosenkarzem jego żony, a piosenkę wybrał zespół ekspertów. Od tego czasu spekulowano, czy w TVP nie popełniono błędu. Tym bardziej, że zagraniczni bukmacherzy dają polskiemu wokaliście mniej niż jeden procent szans na zwycięstwo, a nasz kraj jest typowany jako ten, który zajmie ostatnie miejsce w drugim półfinale.

 

Piosenka do bólu poprawna

- To nie jest konkurs ładnej, popowej piosenki. Stąd tak słabe notowania Rafała i niestety sądzę, że podczas głosowania będzie bardzo kiepsko - prognozuje Kamil Baleja, prezenter porannego programu w Radiu Złote Przeboje.

- I nie ma się co dziwić, bo to kiepska piosenka i nietrafiony wybór - mówi nam Paweł Karpiński, programujący muzykę w radiu Eska. - "The Ride" nie broni się ani produkcyjnie, ani wokalnie. Poza tym angielski akcent Rafała też mógłby być lepszy, dlatego jego szanse oceniam jako minimalne.

Podobnie uważa Jarek Szubrycht, dziennikarz muzyczny "Gazety Wyborczej" i redaktor naczelny "Nowej Gazety Magnetofonowej": - Rafał nie ma wielkich szans. Wtorkowy półfinał i poprzednie edycje Eurowizji pokazały, że widzów interesują piosenki dobre i świetnie wykonane. Tak jak tegoroczne propozycje z Malty, Francji czy Belgii, która wystawiła jedną ze swoich najbardziej znanych na świecie grup, czyli Hooverphonic, klasa sama w sobie. A Rafał posłuży w tym zestawie za mięso armatnie. Można jeszcze pójść inną drogą i postawić na dziwadła. To też skuteczne. W ten sposób 15 lat temu wygrał zespół Lordi z Finlandii. Nie zwyciężyli dlatego, że wykonali dobry, hardrockowy numer, tylko ze względu na to, że wyróżniali się wyglądem, muzyką i zachowaniem na scenie. Oni po prostu byli super dziwni, więc jacyś.

Na ten sam element zwraca uwagę Kamil Baleja. Uważa, że piosenka "The Ride" na nikim nie zrobi wrażenia. - Jest do bólu poprawna i przewidywalna. Dance'owy pop, w którym jest mnóstwo elektroniki. Czymś takim nie wygrywa się dziś Eurowizji. Pamiętam Conchitę Wurst. Już sam jej wygląd powodował, że nie sposób było na moment choćby oderwać wzroku i trudno o takiej osobie nie rozmawiać. Michał Szpak miał dużo większe szanse, gdy stał na scenie, bo był jakiś, miał w sobie dużo więcej eurowizyjnego pazura. A Rafał Brzozowski poprawnie śpiewa popowe piosenki. One nigdy nie były zadziorne. A nie o to chodzi na Eurowizji. Jeśli nie mamy piosenki, która szokuje i nie ma w sobie pazura, kontrowersji, to niestety jest nijaka. Rafałowi zrobiono krzywdę. On nie jest facetem na taką imprezę.

Złe wspomnienia z lat 90.

A jak będzie wyglądał sam występ Rafała? - Wyjdzie w ciemnych okularach i w błyszczącym kostiumie razem z podobnie wyglądającymi tancerzami rodem z lat 80. Coś a'la Kraftwerk - prognozuje Kamil Baleja. Podobnie to widzi Paweł Karpiński: - Nie rozumiem decyzji TVP o wysłaniu na Eurowizję Rafała Brzozowskiego. Teledysk jest sztampowy, brakuje w nim pomysłu. Fragmenty z prób też nie zapowiadają niczego szokującego podczas występu, a bez tego trudno odnieść sukces i zwrócić na siebie uwagę widzów. Obawiam się, że na scenie nie będzie show ani niczego, co nas może zaskoczyć. No chyba, że w ostatniej chwili ekipa Rafała coś wymyśli.

Jarek Szubrycht wskazuje na pewne ryzyko, jakie ponoszą polscy wokaliści, którzy decydują się na występ podczas Eurowizji. - Bo na tej imprezie można sporo stracić na rodzimym rynku. Wielu artystów pamięta, co spotkało jeszcze w latach 90. Andrzeja Piasecznego czy Kasię Kowalską. Wyjeżdżali z Polski ze statusem gwiazdy, a wracali z Eurowizji jako przegrani. Dlatego wielu wartościowych muzyków boi się zaryzykować. A szkoda, bo mamy artystów, którzy mogą się fajnie zaprezentować. Ja bym wysłał na Eurowizję Sanah, która potrafi pisać świetne melodie i refreny, które wchodzą od razu do głowy. I np. takie "No sory" mogłoby śpiewać pół Europy, tak jak inne eurowizyjne przeboje. To nieprawda, że tylko Szwedzi wynaleźli tajną formułę na pisanie eurowizyjnych hitów. Sanah dowiodła, że też to potrafi - mówi nam Szubrycht.

Szansa na promocję polskiej kultury

Paweł Karpiński z Eski dodaje, że Polska mogła postawić na lepszego kandydata, choć konkretnego nazwiska nie chce podać. - Mamy na naszej scenie muzycznej dobrych wykonawców, którzy mogliby powalczyć o wysokie miejsce w konkursie i przy okazji zrobić dużo dobrego dla promocji polskiej kultury. A "The Ride" niestety raczej nam się nie przysłuży - mówi Karpiński. Dodaje, że kciuki za Rafała mimo wszystko będzie trzymał.

Zaciskać palce chce też Kamil Baleja. - Zawsze kibicuję naszym, choć mam wrażenie, że w tym roku wysyłamy na wyścig sportowych, mocno podrasowanych samochodów na ćwierć mili salonową skodę octavię. To dobre auto, ale w takim wyścigu nie ma szans. W tym roku Eurowizję może wygrać muzyka rockowa. Piosenka włoskiego zespołu jest mocno nieeurowizyjna i może właśnie to ją na tyle wyróżnia, że będzie zwycięska - dodaje prezenter Radia Złote Przeboje.

Jarek Szubrycht przypomina jednak wszystkim, co jest najważniejsze w Eurowizji. - Decydować powinny preselekcje i głosy publiczności. To ma być przede wszystkim zabawa - podsumowuje.

Eurowizja bez Orzecha w TVP

Tegoroczny Konkurs Piosenki Eurowizji odbędzie się po raz 65. Tym razem w Ahoy Arenie w Rotterdamie. Zgodnie z zasadami konkurs finałowy poprzedzają dwa półfinały. Pierwszy odbył się we wtorek, drugi już dziś o godz. 21. Występ Rafała Brzozowskiego oraz reprezentantów 16 innych państw będzie można oglądać na żywo w telewizyjnej Jedynce. Finał w sobotę, 20 maja o godz. 21. Wystąpi w nim 20 uczestników: po dziesięciu z każdego półfinału.

W tym roku po raz pierwszy w historii Eurowizji nie komentuje Artur Orzech. TVP zerwała z nim kontrakt po tym, jak dziennikarz nie stawił się na planie "Szansy na sukces".

Tegoroczny festiwal komentował będzie dla Telewizji Polskiej Marek Sierocki, na miejscu w Rotterdamie relacjonował będzie Aleksander Sikora.

W 2019 roku w Eurowizji Polskę reprezentował zespół Tulia z piosenką „Fire of Love (Pali się)”. Nie awansował do koncertu finałowego, który w TVP1 i TVP Polonia oglądało 1,15 mln widzów, o 380 tys. mniej niż finał w 2018 roku.

Dołącz do dyskusji: Będzie sukces Rafała Brzozowskiego na Eurowizji? Pytamy dziennikarzy muzycznych

22 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Seba
And the łan pojnt goes to...
odpowiedź
User
xxx
Chciałbym, żeby awansował do finału. Ciekawe co wtedy by mówili ci wszyscy hejterzy, którzy go nie nienawidzą tylko dlatego, że jest z TVP. Nagle wszyscy znają się na muzyce, a dla mnie to piosenka jak piosenka, bywały gorsze i lepsze na Eurowizji.
odpowiedź
User
seba
Chciałbym, żeby awansował do finału. Ciekawe co wtedy by mówili ci wszyscy hejterzy, którzy go nie nienawidzą tylko dlatego, że jest z TVP. Nagle wszyscy znają się na muzyce, a dla mnie to piosenka jak piosenka, bywały gorsze i lepsze na Eurowizji.


niby tak ale 2 sekundy po i nie pamiętam ani słowa, ba zanucić nawet nie potrafię, w tym cały problem
odpowiedź