SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Służba zdrowia to wizerunkowa kula u nogi ekipy rządzącej, jednak strajk lekarzy rezydentów nie spowoduje kryzysu zaufania (opinie)

Brak porozumienia pomiędzy strajkującymi lekarzami rezydentami a rządem nie wywoła tąpnięcia w sondażach ani nie spowoduje kryzysu zaufania wobec ekipy rządzącej. To raczej wyzwanie dla resortu zdrowia i samego ministra. Po działaniach KPRM widać, że otoczenie pani premier ma duże doświadczenie i wypracowaną politykę komunikacji. Można się z nią nie zgadzać, ale nie sposób odebrać jej skuteczności - komentują eksperci dla Wirtualnemedia.pl.

Lekarze rezydenci protestują od 2 października; część z nich prowadzi protest głodowy. Skarżą się na niskie zarobki, zmuszające ich do pracy w wielu miejscach i w dużo większym wymiarze czasowym niż 40 godzin tygodniowo. Domagają się również zwiększenia wydatków budżetowych na ochronę zdrowia do poziomu 6,8 proc. PKB w ciągu trzech lata, z perspektywą dalszego wzrostu do 9 proc. przez 10 lat. Chcą natychmiastowego podwyższenia swoich wynagrodzeń do 1,05 średniej krajowej.

Ekipa rządząca nie powinna lekceważyć obecnego strajku

Zdaniem ekspertów od public relations i komunikacji protest młodych lekarzy to nic nowego, bo służba zdrowia to pięta Achillesa dla każdego polskiego rządu i jest dla każdej władzy wizerunkową kulą u nogi. Dlatego ich zdaniem ekipa rządząca nie powinna lekceważyć obecnego strajku. - Również życie rezydentów nie jest łatwe w żadnym kraju: zarabiają na początek mało i pracują dużo, ale - w innych, rozwiniętych krajach - z perspektywą dobrych zarobków, gdy staną się już pełnoprawnymi lekarzami. Dlatego rezydenci popełnili błąd wizerunkowy na początku swojej akcji, gdy deklarowali walkę jedynie o większe pieniądze dla siebie. Ktoś im dobrze doradził, by rozszerzyli postulaty o troskę o pacjentów, o inne zawody medyczne oraz ogólnie o stan opieki zdrowotnej w Polsce. Trudno się też im dziwić, że wybrali obecny moment: słyszą o nadwyżkach w budżecie, widzą pro-społeczne deklaracje i działania rządu, czytają o dofinansowywaniu różnych programów  - a więc idealny moment, by zyskać coś dla siebie, bo za rok czy dwa może być za późno - komentuje Zbigniew Lazar, prezes agencji ModernCorp.

Twierdzi, że niedźwiedzią przysługę wyświadczają im natomiast politycy opozycji, którzy próbują się przy tym ognisku zapalnym ogrzać, zwłaszcza Ewa Kopacz i Bartosz Arłukowicz, którzy utracili wiarygodność poprzez swoje zaniechania jako ministrowie zdrowia. - Ich zaangażowanie w ten spór powoduje, ze w opinii publicznej rezydenci mogą dużo stracić poprzez proste skojarzenia: strajk rezydentów=politycy PO=stary układ. Nieważne, ile razy rezydenci będą zapewniać, że ich protest jest apolityczny. W ich własnym interesie jest przegonić takich, co się do nich przykleili i krzyczą "płyniemy!" jak najdalej od siebie. Rezydenci nie powinni też pozwolić na umiędzynarodowienie tego sporu. Pisanie donosów do instytucji międzynarodowych zada kłam ich zapewnieniom o apolityczności, uplasuje ich w tej samej lidze, co niektórzy liderzy opozycji tracący gwałtownie w sondażach oraz zrazi znaczną część społeczeństwa - podkreśla w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Zbigniew Lazar.

Uważa przy tym, że obecnie w interesie rządu natomiast jest wygasić ten protest w sensowny i pro-społeczny sposób - ale taki, który nie będzie mógł być postrzegany, jako słabość i ustępstwo rządu - aby nie dać opozycji pretekstu do codziennego rozdrapywania tej jątrzącej się rany.

Problem ministra, a nie premier rządu
Według Borysa Gryniewicza, account managera z agencji MSL protest lekarzy rezydentów raczej nie stanie się przyczyną poważnego kryzysu zaufania do partii rządzącej. Twierdzi, że to raczej wyzwanie dla resortu zdrowia i samego ministra, który przecież przez lata reprezentował środowisko lekarzy w dialogu z decydentami. - Spór z pewnością nie wzmacnia jego pozycji i napędza spekulacje na temat potencjalnego następcy. Po działaniach KPRM widać, że otoczenie pani premier ma duże doświadczenie i wypracowaną politykę komunikacji. Możemy się z nią nie zgadzać, ale nie sposób odebrać jej skuteczności. Spójrzmy na schemat działania Beaty Szydło, która spotkała się z rezydentami, wyrażając zainteresowanie i troskę. Jednocześnie złożyła deklaracje dotyczące wzrostu nakładów na ochronę zdrowia. Tym samym odpowiedziała na jeden z postulatów strajkujących lekarzy, ten, o którym rząd i sam minister Radziwiłł mówił przez ostatnie dwa lata. Swoją aktywnością dobrze wpisała się w społeczne oczekiwania dotyczące roli premiera i w oczach swoich wyborców wypadła wiarygodnie. Fakt, że problemu nie rozwiązała jest tutaj mniej istotny - uzasadnia Borys Gryniewicz.

Osłabiona wizerunkowa pozycja lekarzy

Ocenia, że w zdecydowanie trudniejszej sytuacji są rezydenci. W społecznej percepcji lekarz jest godny zaufania i szacunku. Jednocześnie jest osobą majętną, która do wysokiej pensji dorabia jeszcze poprzez dyżury czy prywatną praktykę. - Warto zauważyć jak mało uwagi poświęca się temu ile rzeczywiście rezydenci zarabiają, zdecydowanie częściej mówi się o ich oczekiwaniach. Przypomnijmy, że chodzi o dwukrotność średniej pensji krajowej, czyli 9200 zł. Tymczasem dominanta, czyli najczęściej występująca pensja, to niespełna 1800 zł netto. Kontrast jest zatem bardzo silny. Część mediów informuje także o zagranicznych wyjazdach, wystawnym jedzeniu czy ogromnych społecznych kosztach realizacji postulatów medyków. Taki sposób narracji skutecznie osłabia pozycję lekarzy, uniemożliwia "statystycznemu Polakowi" identyfikację z postulatami protestujących. Oznacza to większe pole do działania dla rządu, który może skutecznie odraczać podwyżki, składać deklaracje wzrostu nakładów na zdrowie nawet w bardzo odległej perspektywie i jednocześnie nie spełniać żądań rezydentów przy minimalnych wizerunkowych kosztach – zwraca uwagę Borys Gryniewicz. Jego zdaniem -  choć protest lekarzy rezydentów wydaje się poważnym wyzwaniem dla rządu nie -  należy mieć wątpliwości, że osoby, które ufają i popierają Prawo i Sprawiedliwość pozostaną mu wierne, podobnie jak niewzruszone pozostaną szeregi zwolenników opozycji.

Rząd się zapędził?

W podobnym tonie wypowiada się Paweł Modzelewski, head of strategy w agencji 24/7 Communication. Twierdzi, że obecna sytuacja, w jakiej znalazła się ekipa rządząca w związku ze strajkiem lekarzy nie spowoduje tąpnięcia w sondażach. - Każda ze stron sporu politycznego - co ma przełożenie na media - tworzy materiały w taki sposób, żeby uwiarygadniać swoją tezę. I dociera systematycznie z komunikatem do swojej grupy odbiorców, którzy się z nim zgadzają - mówi Modzelewski. I dodaje: - To, że obóz wspierający ekipę rządzącą zauważył, że trochę się zapędził w rozwiązaniu tej sytuacji niech świadczy zawieszenie dziennikarza odpowiedzialnego za materiał o "rezydentach i kawiorze". Takie konsekwencje wobec dziennikarza oznaczają, że redakcja jest świadoma przekroczenia granic. I dobrze. Jest to dobry prognostyk na przyszłość w kontekście konstruowaniu materiałów - podkreśla w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Paweł Modzelewski.

Przyznaje, że w całej tej sytuacji dostrzega większy, systemowy problem - związany ze sposobem, w jaki konstruowane są przekazy medialne. - W odniesieniu do każdego dyskursu na temat problemu społecznego najpierw każdy wydawca określa swoje stanowisko w sporze, a potem zaczyna szukać do niego potwierdzenia. Trudno obecnie znaleźć szerszą refleksję w stosunku do jakiegokolwiek tematu, który rozpala emocje w polskim społeczeństwie. Takie zapętlenie się, szczególnie w obozie sprzyjającym ekipie rządzącej, sprawia, że pojawiają się materiały jak ten o "rezydentach i kawiorze" - komentuje szef strategii z 24/7 Communication.

Dołącz do dyskusji: Służba zdrowia to wizerunkowa kula u nogi ekipy rządzącej, jednak strajk lekarzy rezydentów nie spowoduje kryzysu zaufania (opinie)

109 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Karolina U
Niezależnie kto rządził zawsze tak było że "frycowe" trzeba było odpracować. Bez doświadczenia trudno żądać wysokiej pensji.
odpowiedź
User
Ela
A co tu robi ten tekst? Co ma to wspólnego z mediami? Wirtualne to już Onet?
odpowiedź
User
My
Gonic tych rozwydrzonych pociotow bylych rzadzacych zlodzieji wystarczy popatrzec jak niedouczeni rezydenci po pokojach w szpitalach wylacznie zajmuja sie soba biegaja I odwiedzaja sie a autetyczni lekarze charuja pogonic tych nieukow sterowanych Przemysław po niece sp.... z Polski nie ma zadnego pozytku z inch to kodowcy a nie lekarze
odpowiedź