SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Jarosław Kaczyński o obecności dziennikarzy przy granicy polsko-białoruskiej: nie widzę sensu i potrzeby

- Nie widzę sensu i potrzeby. Szczególnie że tutaj jest niestety bardzo wiele złej woli - stwierdził wicepremier i szef PiS Jarosław Kaczyński pytany, czy dziennikarzy będą mogli relacjonować kryzy migracyjny przy granicy polsko-białoruskiej. Kaczyński powtórzył tezę, że słodycze dzieciom przewiezionym do ośrodka Straży Granicznej w Michałowie, rzucali fotoreporterzy.

Jarosław Kaczyński podczas zjazdu Klubów „Gazety Polskiej”, fot. TVP InfoJarosław Kaczyński podczas zjazdu Klubów „Gazety Polskiej”, fot. TVP Info

W trakcie wywiadu w RMF FM w odpowiedzi na uwagę Krzysztofa Ziemca, że dziennikarze w czasie wielu wojen przygotowywali relacje z linii frontu, Jarosław Kaczyński przywołał wojnę w Wietnamie. - Ona właśnie została przegrana, dzięki temu, że na pierwszej linii byli dziennikarze – stwierdził.

Lider PiS zapewnił, że dziennikarze nie są niezbędni na terenie stanu wyjątkowego przy granicy polsko-białoruskiej. - Nie widzę sensu i potrzeby. Szczególnie że tutaj jest niestety bardzo wiele złej woli. Gdyby w Polsce było normalnie, gdyby nie było opozycji totalnej, tylko normalna opozycja. Gdyby ten język nie był tak potworny, zdegradowany, wzulgaryzowany, to byśmy mogli normalnie rozmawiać - dodał lider PiS.

Nie zgodził się z tezą, że taki zakaz obecności dziennikarzy na terenie stanu wyjątkowego jest ograniczeniem wolności słowa. - Granicą każdej wolności są elementy, które określają wolność innych ludzi. Ja nie czuję się człowiekiem wolnym, kiedy słyszę, że mam wy… i tak dalej, albo żeby organizację, do której należę, właśnie należ - i już nie będę tego cytował - powiedział Kaczyński. -

- To nie jest cenzura, to stosowanie cywilizowanych reguł, a nie doprowadzanie do zdziczenia - podkreślił szef rządzącej partii.

Fotoreporterzy polemizują z Kaczyńskim ws. rzucania słodyczy

Jarosław Kaczyński odniósł się też do sytuacji sprzed dwóch tygodni, jak fotoreporterzy robili zdjęcia, gdy osoby zza płotu ośrodka Straży Granicznej w Michałowie rzucały słodycze przebywającym tam dzieciom imigrantów. Media publiczne i prawicowe podały, że słodycze były rzucane także przez dziennikarzy, obecni na miejscu reporterzy Onetu dementowali te doniesienia.

- Widzę, jak reporterzy, fotografowie rzucają cukierki i dzieci przybiegają, to wiem, że jakby podejść pod płot jakiegoś przedszkola i też rzucić cukierki, to dzieci też przybiegną - stwierdził Jarosław Kaczyński na antenie RMF FM.

- Chodzi mi o to, żeby nie czynić z sytuacji wymyślonych sytuacji faktycznych. Te dzieci zostały objęte odpowiednią opieką - podkreślił.

 

Do tych słów odniosło się na Twitterze Stowarzyszenie Fotoreporterów. - Pan Premier Jarosław Kaczyński powiela kłamstwo: w Michałowie fotoreporterzy rzucali dzieciom migrantów cukierki. Co Pan robi @KZiemiec? Nie wie jak było, ale pyta Pan o sprawę? Dziennikarstwo nie polega na wyglądaniu, a na sprawdzaniu informacji - napisało.

- Migranci na terenie SG w Michałowie przebywali kilka godzin. Agnieszka Sadowska (to fotoreporterka „Gazety Wyborczej” - przyp.), której zdjęcia pokazano w czasie debaty sejmowej, pracowała tam 4 godziny. Jedzenie i inne przydatne rzeczy przynieśli działacze organizacji pomocowych i mieszkańcy. To oni je podali dzieciom - opisano.

- Tak w stołecznej GW napisano, że AS kupiła ciastka.Już to prostowaliśmy. AS przyjechała pod siedzibę SG. Zrobiła zdjęcia (blondynka z aparatem na filmie) Po kilku godz. pojawił się pomysł, by kupić dziecku mokre chusteczki.Po zrobieniu zdjęć pojechała po nie AS. Kupiła ciastka - dodano.

Stan wyjątkowy przy granicy od półtora miesiąca

Stan wyjątkowy na terenie przy granicy polsko-białoruskiej został wprowadzony na początku września na 30 dni, Sejm zdecydował o tym na wniosek prezydenta. Natomiast na początku października został przedłużony o 60 dni.

W połowie września 30 redakcji podpisało się pod wspólnym apelem do rządzących dotyczącym zakazu pracy dziennikarzy w strefie przy granicy polsko-białoruskiej objętej stanem wyjątkowym. - Działania władz sprzeczne są z zasadą wolności słowa - czytamy w deklaracji. Z kolei Reporterzy bez Granic ogłosili „stan wyjątkowy dla wolności prasy” w Polsce.

Na początku września dziennikarz Onetu, Bartłomiej Bublewicz wraz ze swoim operatorem usłyszeli zarzuty w związku z relacją, którą nadali z objętego obostrzeniami Usnarza Górnego. - Ostatnia rzecz, jaką chciałbym zrobić, to łamanie prawa – mówił nam dziennikarz.

Z kole pod koniec zeszłego miesiąca trójka dziennikarzy, pracujących dla telewizji Arte i AFP, została zatrzymana przez policję za wjechanie na obszar stanu wyjątkowe. Dziennikarze twierdzili, że znaleźli się tam omyłkowo, sąd ukarał ich naganą.

Dołącz do dyskusji: Jarosław Kaczyński o obecności dziennikarzy przy granicy polsko-białoruskiej: nie widzę sensu i potrzeby

12 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Tomasz
Buty możecie co najwyżej Prezesowi wyczyścić :D
odpowiedź
User
Mordo Siuris
Buty możecie co najwyżej Prezesowi wyczyścić


Jak będzie miał założone dwa z tej samej pary.
odpowiedź
User
Szlaban
Kaczyński ma rację nie wpuszczać dziennikarskich prowokatorów którzy utrudniają pracę służbom mundurowym albo jak jeden cymbał wbiega przez straż z jednym materacem na dziesiątki ludzi przepchanych przez Łukaszenke jeśli dojdzie do zamachów to wtedy weźmie odpowiedzialność Jachira Biedroń da ktoś gwarancję na piśmie że z pośród tych biednych uchodźców z ajfonami nie ma terrorystów prawdziwy uchodźca idzie do pierwszego lepszego kraju o podobnej swojej kulturze dlaczego nie idą do krajów arabskich ??
odpowiedź