SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Sylwester Latkowski może mieć kłopoty po filmie "Nic się nie stało". "Wiedząc o brakach zdecydował się na show"

Po tym jak TVP1 w środę wieczorem pokazała film dokumentalny Sylwestra Latkowskiego „Nic się nie stało” o wątkach pedofilskich wokół trójmiejskiego lokalu Zatoka Sztuki, wytoczenie procesów autorowi materiału i TVP zapowiedzieli m.in. Kuba Wojewódzki, Adam „Nergal” Darski i Grażyna Wolszczak. Dziennikarze śledczy i prawnicy nie zostawiają suchej nitki na obrazie i jego reżyserze.

Fot. TVP Fot. TVP

W filmie „Nic się nie stało”, który został wyemitowany na antenie TVP1 w środę wieczorem, opisano ustalenia dotyczące podejrzeń wykorzystywania seksualnego kilkunastoletnich dziewczyn przez osoby związane z trójmiejskim lokalem Zatoka Sztuki w latach 2010-2015. Zarzuty w tej sprawie usłyszeli Krystian W. (znany też jako Krystek) i były menedżer klubu Marcin Turczyński. Bardzo dosadnie o lokalu wypowiedział się prezydent Sopotu Jacek Karnowski, nazywając go „k…rwidołkiem” i miejscem, w którym „produkuje się prostytutki”.

W dokumencie i jego zwiastunie pojawiły się zdjęcia znanych osób, które bywały w Zatoce Sztuki, m.in. Andrzeja Chyry, Borysa Szyca, Krzysztofa Skiby, Kuby Wojewódzkiego z ówczesną partnerką, Natalii Siwiec i Adama „Nergala” Darskiego. Niektóre z nich w mediach społecznościowych wyrażały poparcie dla dalszego działania lokalu.

Tuż po filmie Sylwester Latkowski w rozmowie z Michałem Adamczykiem zaapelował do aktora Borysa Szyca, żeby "opowiedział o wszystkim, co widział i robił" w Zatoce Sztuki. Zasugerował też, że aktor był wówczas pod wpływem środków psychotropowych lub alkoholu.

Sylwester Latkowski: Powiedzcie, co tam się działo

- Czas, żebyś powiedział prawdę. Mam tę samą prośbę do Majdana, do Wojewódzkiego, do tych dziewczyn, które tam mignęły: opowiedzcie o tym, co się działo w "roofie". W miejscu, do którego jak wchodziły inne osoby, to nie chciały się pokazać nigdy - stwierdził. Dodał, że "osoby, które mówiły o tych celebrytach, boją się ich".

Latkowski wymienił też byłego piłkarza Jarosława Bieniuka, któremu wiosną ub.r. gdańska prokuratura postawiła zarzuty o udzielenie innej osobie środka psychoaktywnego, a modelka oskarżyła o przestępstwo przeciw wolności seksualnej.

Ponadto stwierdził, że gwiazda prywatnej stacji telewizyjnej (zaznaczył, że ta postać pojawia się w „Nic się nie stało”) zamawia po kilku chłopców z gejowskiej agencji towarzyskiej i wybiera tego najmłodszego. Latkowski nie chciał podać nazwiska celebyty, natomiast stwierdził, że rozmawiał o tym z szefem programowym TVN Edwardem Miszczakiem i prosił go, żeby ta gwiazda przynajmniej sprawdzała, czy zamawiani przez niego chłopcy są pełnoletni.

Na te słowa zareagował od razu Kuba Wojewódzki, który zapowiedział pozew sądowy przeciwko Sylwestrowi Latkowskiemu i TVP. Taką samą decyzję podjęli Borys Szyc, Adam "Nergal" Darski i Grażyna Wolszczak. Radosław Majdan stwierdził, że czeka na przeprosiny, w przeciwnym razie spotka się w sądzie z reżyserem filmu.

"Byłem tam na zaproszenie TVP"

Dziennikarze śledczy nie ukrywają, że zaskoczyło ich wymienienie nazwisk celebrytów po emisji filmu, w którym nie udokumentowano ich związków z przestępstwami, do jakich doszło w Zatoce Sztuki.

- To nie wygląda na błąd warsztatowy, a celowy zabieg. Mając świadomość braków filmu Latkowski zdecydował się na show w czasie debaty. Mnie to nie zaskakuje. Taką samą metodę stosował już w czasie sprawy pedofilii na Dworcu Centralnym. Więcej plotkował na ten temat niż ostatecznie pokazał, oczerniał pokątnie ludzi, szepcząc każdemu, kto chciał słuchać, niestworzone dyrdymały - mówi portalowi Witualnemedia.pl Robert Zieliński, dziennikarz śledczy ze stacji TVN24.

- Przyzwoici ludzie nie powinni nic robić dla TVP, bo nic dobrego z tego wynika - uważa dziennikarz Cezary Łazarewicz. Przyznaje, że nie obejrzał jeszcze filmu Sylwestra Latkowskiego - Trochę się tego boję. Zrobię przed panią comming out i wyznam, że byłem w Zatoce Sztuki na zaproszenie TVP, i do tego z synem! - żartuje dziennikarz.

"Latkowski nie umie robić filmów"

Inny znany dziennikarz śledczy, który chce pozostać anonimowy, powiedział nam, że film Latkowskiego jest "fatalny pod względem warsztatowym i merytorycznym".

- Koszmarny montaż, złe zdjęcia, pretensjonalna muzyka. Latkowski, który czyta offy, ale słychać, że nie umie tego robić. Lektorka czyta zeznania dziewczyn tak, jakby grała w licealnym przedstawieniu, a sceny inscenizowane są jakby żywcem wzięte z niedoinwestowanego "docusoapu" - mówi nam dziennikarz.

Dodaje, że "Nic się nie stało" nie wnosi nic do sprawy pedofilii w Zatoce Sztuki, bo ten temat był już pokazany w "Uwadze TVN", "Gazecie Wyborczej", "Onecie", a nawet powstała książka o tym.

- Dowiadujemy się jedynie, że Latkowski nie umie robić filmów, ale to wiedzieliśmy już wcześniej. Ciągle słyszę, że to jest film o pedofilii wśród celebrytów. Ale Latkowski nie pokazał na to żadnego dowodu. To, że ktoś chodził do klubu, gdzie działo się coś złego, nie obciąża jeszcze gości tego lokalu. A pokazywanie w tym kontekście zdjęć znanych osób z Facebooka jest naruszeniem ich dóbr osobistych - mówi nam dziennikarz.

Jego zdaniem, wyjaśnienia wymaga jednak fakt, dlaczego przez pięć lat prokuratura "tak prowadziła śledztwo, że główny bohater ani przez chwilę nie siedział w areszcie".

"Film Sylwestra Latkowskiego nic nie odkrywa"

Adwokat Jacek Dubois podkreśla, że sprawa dotyczy niezwykle ważnego problemu pedofilii, którym trzeba się zająć bardzo poważnie, tymczasem "okoliczności emisji filmu budzą wątpliwości, czy to nie jest systemowa próba przeniesienia zainteresowania z księży na grupę celebrycką". Obraz Sylwestra Latkowskiego miał od wielu miesięcy przekładaną premierę i ukazał się zaledwie kilka dni po emisji "Zabawy w chowanego" braci Tomasza i Marka Siekielskich (sobota 16 maja br.).

Jak dodaje prawnik, film Sylwestra Latkowskiego odnosi się do znanych zdarzeń, których efektem są postępowania karne. Przyznaje, że pokazuje on nieudolność prokuratury, która - jego zdaniem - jest jedną z najbardziej niewydolnych instytucji.

- Do filmu, który nic nie odkrywa (powiela śledztwo, które się odbyło), dołączona jest wypowiedź autora, który w orbitę kryminalnych zachowań wkłada szereg powszechnie znanych osób. Następuje pewna dysproporcja, bo te osoby nie są udokumentowanie w filmie, tylko były w tym pięknie położonym miejscu, gdzie pewnie bywały dziesiątki czy setki tysięcy osób. Sam film nie wskazuje na ich bezpośrednią naganność zachowań, zostają jednak napiętnowane, uczyniono z nich współodpowiedzialnymi kryminalnego procederu - podkreśla Jacek Dubois.

Zdaniem adwokata, postawienie takiego zarzutu znanej osobie jest "śmiercią publiczną", więc rzetelny dziennikarz musi to udokumentować, tylko wtedy "egzekucja jest w pełni zasłużona".

"Sylwester Latkowski goni za sensacją"

Jacek Dubois podkreśla, że popiera media, dzięki którym walczymy z patologiami, jednak "odpowiedzialność polega na tym, że trzeba odróżnić dobro od zła".

- Pan Sylwester Latkowski jest osobą kryminalnie słynną, wielokrotnie skazywaną za zniesławianie i naruszanie dóbr osobistych, bardzo mało wiarygodną, goniącą za sensacją. To pomniejsza wiarygodność jego słów. Nie powinno być tak, że pewne rzeczy nie istnieją w filmie, a poza nim pada nieudokumentowane oskarżenie. Podejrzewam, że autora tego obrazu czeka szereg procesów i to na nim będzie spoczywał obowiązek wykazania w nich, że słowa, które powiedział, są prawdziwe - podsumowuje prawnik.

Ani rzecznik TVP, ani Sylwester Latkowski nie odpowiedzieli na nasze pytania, przesłane e-mailem, nie odbierali też w czwartek telefonów.

Kuba Wojewódzki zapowiada pozwanie Latkowskiego i TVP

Z osób wspomnianych w filmie najszybciej na sugestie Sylwestra Latkowskiego zareagował Kuba Wojewódzki. W środę wieczorem na swoim fanpage’u facebookowym skierował do niego obszerny list.

- W sposób haniebny i kłamliwy starałeś się wmieszać zarówno mnie jak i bliską mi osobę w brutalną aferę kryminalną Zatoki Sztuki. Próba przekonania świata, że bywając tam stawałem się uczestnikiem tamtejszych patologii tudzież ich cichym wspólnikiem to absurd i zwykłe przestępstwo. Przez lata bywałem też w budynkach TVP1, co nie czyni ze mnie waszego wspólnika, kłamcy, lokaja władzy i aferzysty - stwierdził showman TVN.

- Dramat wielu dzieci molestowanych przez Krystiana W. bywalca i współtwórcy tego miejsca, a także samobójczą śmierć jednego z nich zamieniłeś na oręż politycznej i światopoglądowej nienawiści. To przeraża. Karykaturalne jest twoje głębokie przekonanie, że chronisz świat przed patologią pedofili. Z taką etyką, uczciwością, cwaniactwem i brakiem jakichkolwiek zasad jakie reprezentujesz to świat należy chronić przed tobą - skrytykował Latkowskiego.

- Naraziłeś na publiczny lincz zarówno mnie jak i tych których kocham. W imię bezlitosnej propagandy i odwetu. Dla mnie jesteś płatnym medialnym zabójcą – podkreślił Wojewódzki. -  Twój mecenas Jacek Kurski nie ukrywał, że wasz film ma być odpowiedzią na kino Braci Sekielskich. Zaiste prawi z was chrześcijanie. Jeśli tak ratujecie Polski Kościół to jestem ciekaw jak ratować będziecie siebie - kpił.

Kuba Wojewódzki zapowiedział, że pozwie w tej sprawie Latkowskiego i Telewizję Polską. - Postaram się wyrwać z 2 miliardów złotych dotacji dla tak zwanej telewizji publicznej tyle ile się da. Dla tych, którzy potrafią wykorzystać te pieniądze w imię miłości i pomocy innym - zapowiedział.

Do oskarżeń odniósł się też na Facebooku b. piłkarz Radosław Majdan. Zaprzeczył jakimkolwiek kontaktom z właścicielami Zatoki Sztuki i osobami oskarżonymi powiązanymi z klubem. "Co więcej, nie byłem bywalcem tego miejsca. Pan Sylwester Latkowski w sposób kłamliwy i bez żadnych podstaw wplątał mnie w tak bulwersującą sprawę. Zakładam, że wymienienie mojego nazwiska w trakcie łączenia na żywo po emisji filmu wynikało z rozemocjonowania i stanowiło oczywistą pomyłkę" - napisał Majdan.

Dodał, że oczekuje sprostowania, a jeśli ono nie nastąpi, skieruje sprawę na drogę sądową.

Borys Szyc: Domagałem się wyjaśnienia sprawy

W czwartek na oskarżenia Sylwestra Latkowskiego odpowiedział też Borys Szyc, udostępniając screeny z rozmów z reżyserem filmu.

"Zbieram myśli od wczoraj co napisać. Ten poziom manipulacji i kłamstwa jeszcze mnie w życiu nie spotkał. TVP1 wyemitowała wczoraj dzieło dokumentalne Pana Latkowskiego opowiadające o ohydnym procederze, jaki miał miejsce w Zatoce Sztuki w Sopocie.

Zatoka Sztuki jest miejscem powszechnie znanym w Sopocie. Jadałem tam posiłki i piłem w czasach, kiedy jeszcze korzystałem z alkoholu, czyli robiłem to co wszyscy inni. Po informacji o zarzutach wobec właściciela i innych osób stanąłem razem z prezydentem Jackiem Karnowskim w jednym rzędzie, domagając się wyjaśnienia sprawy i sprawiedliwości dla ofiar. Bo to one są tu najważniejsze.

Jestem ojcem nastoletniej Soni, ojczymem dwóch dorastających dziewczynek , niedawno urodził mi się synek. Gdyby ktoś próbował ich skrzywdzić, nie wahałbym się bronić ich każdym sposobem. Każdym.

Pedofilia to dla mnie najohydniejsza zbrodnia, która powinna być karana najsurowiej jak się da. Film „Symetria” był nie tylko filmową fabułą, w której grałem. To było również nasze prywatne zdanie o tym, co z takimi osobami powinno się dziać w więzieniu. Mocne, ale prawdziwe" - napisał Borys Szyc na Facebooku.

Borys Szyc: Raz groził, raz prosił

Jak dodaje aktor, Sylwester Latkowski zaczął go "atakować wiadomościami" w lipcu 2019 r.

"Koniecznie chciał bym mu powiedział coś sensacyjnego, bo przecież jak tam chlałem, to na pewno „coś” wiem. Coś. Sam nie mógł określić co. „Ale na pewno wiem!” Najpierw prosił, potem chciał się bratać, przyznał do swoich problemów z alkoholem, wypisywał do mnie miesiącami, o różnych porach dnia i nocy. O trzeciej nad ranem, zdania bez ładu i składu. Potwierdzeniem moich słów są screeny korespondencji w formie video. Bez żadnej cenzury. Oceńcie Państwo sami" - napisał Borys Szyc.

Aktor dodał, że ta wymiana zdań trwała prawie rok, aż wreszcie stracił on cierpliwość dla Sylwestra Latkowskiego.

"Prawda mojego życia to walka z alkoholizmem od 2013 roku. Wtedy zacząłem terapię, zniknąłem z życia towarzyskiego na długi czas. Uniknąłem śmierci i samozniszczenia, dziś to moja siła. Ja stanąłem w prawdzie 7 lat temu. Nie zmieniło się jednak moje zdanie na temat pedofilii. W swoim filmie Pan Latkowski nie przedstawia żadnych dowodów, konkretów, robi sobie promocję kosztem nazwisk znanych osób, kosztem mojego nazwiska, posługując się jakimś przypadkowym zdjęciem, których jako osoba publiczna mam tysiące.

Na pewno za mało, żeby w satysfakcjonujący sposób pogrążyć Szyca. Pan Latkowski zwraca się więc do mnie personalnie w debacie po filmie, bym powiedział jakąś rzekomą prawdę, którą skrywam o moim „przyjacielu Turczyńskim”. Żaden to mój przyjaciel Panie Sylwestrze, pogardzam tym, co działo się w tym miejscu, kiedyś reklamowanym jako miejsce spotkań ze sztuką. Sporo z nas nabrało się 10 lat temu, że będzie tam działo się coś fajnego. W końcu lokalizacja najlepsza w Sopocie, piękny widok na morze. Nabrali się wszyscy, łącznie z włodarzami miasta.

Chce Pan prawdy Panie Latkowski? Prawda jest taka, że z tragicznej sprawy, o której rozwiązanie również walczyłem, zrobił Pan rozgrywkę polityczną. Za pieniądze od pana Kurskiego i TVP. Powszechnie wiadomo, że był Pan skazany na 2 lata i 3 miesiące więzienia za wymuszenia rozbójnicze. Był Pan też poszukiwany listem gończym w związku ze sprawą podwójnego zabójstwa. I to są fakty.

Prawda jest taka, że próbuje Pan swoim dokumentem zleconym przez reżimową telewizję zatuszować sprawę pedofilii w Kościele. Jak Pan doskonale wie, byłem w gronie osób, które dołożyły się do publicznej zbiórki pieniężnej na realizację dokumentu Braci Sekielskich pt. “Zabawa w chowanego”. Dokumentu głośnego i niewygodnego dla wielu osób. Dokument powstał z woli niezależnych ludzi, a nie na czyjeś wyraźne zamówienie. I taka jest różnica między tymi dokumentami, choć tematyka, cierpienie ofiar i skala problemu równie wielka.

Przez Pana ja i moja rodzina mierzymy się obecnie z falą hejtu i gróźb, które nas poraziły. Ludzie wypisują ohydne rzeczy, nie mając żadnego dowodu oprócz Pana słów. Zachowam te wiadomości na później" - pisze aktor i dodaje: - Do zobaczenia w sądzie.

Pokazany w środę w TVP1 dokument „Nic się nie stało” oglądało średnio 2,71 mln widzów. Nadana tuż po zakończeniu reportażu debata miała 1,89 mln osób - wynika z raportu Wirtualnemedia.pl.

Dołącz do dyskusji: Sylwester Latkowski może mieć kłopoty po filmie "Nic się nie stało". "Wiedząc o brakach zdecydował się na show"

78 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
To ino ja
Film słaby, ale osiągnął co miał osiągnąć. Przykrył film Sekielskich a o to TVP chodziło.
0 0
odpowiedź
User
Stoppis
Gra polityczna i odpowiedź kleru na film Sekielskiego. Widać to na kilometr
0 0
odpowiedź
User
Nowy Serial
"Wysoki Sądzie, a Sylwester powiedział" Potrwa kilka sezonów.
0 0
odpowiedź