Protesty rozpoczęły się pod koniec ubiegłego tygodnia, po ogłoszeniu przez Trybunał Konstytucyjny orzeczenia, w którym określono, że aborcja ze względu na nieodwracalne wady płodu jest niekonstytucyjna. Manifestacje trwały cały weekend w wielu miastach Polski, na poniedziałek zaplanowano blokowanie dróg, na piątek 30 października dużą manifestację w Warszawie.
Dziennikarze z rozmaitych redakcji alarmują od początku protestów, że są atakowani zarówno przez policjantów, ale także przez demonstrujących. W niedzielę wieczorem w Poznaniu o napaści informowali dziennikarze lokalnego oddziału TVP.
- Samochód Telewizji Polskiej zatrzymał się na pasach, aby przepuścić demonstrantów wracających z protestu pod siedzibą poznańskiego oddziału Prawa i Sprawiedliwości. Pod adresem dziennikarza i operatora padły słowa obraźliwe słowa, a po chwili demonstranci uderzeniami i kopniakami zaczęli demolować samochód, a ktoś rzucił w pojazd szklaną butelką - czytamy w relacji.

Także w Poznaniu policjanci użyli gazu łzawiącego przeciwko tłumowi protestujących, wśród poszkodowanych byli fotoreporterzy relacjonujący demonstrację.
O atakach na dziennikarzy - pomimo wyraźnego oznakowania, że wykonują obowiązki - napisała na Facebooku dziennikarka Radia Emaus, Gabriela Jelonek: - Naszych kolegów fotoreporterów na protestach policja traktuje gazem pieprzowym. Mimo, że są OZNACZENI (opaska odblaskowa PRESS na ręce), policja twierdzi, że nie są, dlatego dostali. Być może czas na kamizelki z napisem "prasa", żeby być lepiej widocznym w tłumie - stwierdziła.
Przeciwko atakowaniu reporterów wykonujących obowiązki zaprotestowała w niedzielę wieczorem rada organizacji dziennikarskiej Press Club Polska. - Takie działania są karalne. Utrudnianie lub uniemożliwianie dziennikarzom pracy wyczerpuje znamiona przestępstwa opisane w art. 44 Prawa prasowego (utrudnianie lub tłumienie krytyki prasowej). Natomiast spowodowanie obrażeń ciała to przestępstwo z kodeksu karnego - przypomina Press Club w stanowisku. - Uniemożliwianie pracy dziennikarzom to nie tylko naruszanie ustawy, ale przede wszystkim prawa do informacji ich widzów, słuchaczy i czytelników. Po raz kolejny musimy zawołać: nie atakujcie dziennikarzy! - podkreśla.

Ponad tydzień temu doszło do napaści na operatora Telewizji Polskiej, został pobity podczas przygotowywania w Gdyni materiału o Ryszardzie K., zatrzymanym w jednej sprawie razem z Romanem Giertychem. Wówczas przeciw agresji względem przedstawicieli mediów protestowali m.in. prezes gdańskiego SDP, przewodniczący Rady Mediów Narodowych Krzysztof Czabański, Centrum Monitoringu Wolności Prasy, a także dziennikarze mediów prywatnych i publicznych.











