Rozprawa w Sądzie Okręgowym w Warszawie rozpoczęła się w związku z pozwem złożonym przez Bartosza Kramka, męża Ludmiły Kozłowskiej - szefowej Fundacji Otwarty Dialog.
Pozwana „Gazeta Polska” wnioskowała o oddalenie pozwu w całości. Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny tygodnika w programie „W punkt” w Telewizji Republika uzasadniał, że tytuł, jaki pojawił się na okładce "Nowa kampania wrześniowa. Znamy plany jesiennego puczu" to pojęcie, którego używał również Roman Giertych.

- Tego samego pojęcia użył Roman Giertych, on stworzył pojęcie "nowej kampanii wrześniowej" - my pokazaliśmy tylko, co znaczy "kampania wrześniowa" w języku i rozumieniu polskim. Tym bardziej, że chodziło o obalenie rządu przez siły finansowane z zewnątrz, przez Rosję i Niemcy – mówił Tomasz Sakiewicz.
Bartosz Kramek w pozwie domaga się 30 tys. złotych zadośćuczynienia, wpłaty 20 tys. złotych na rzecz Centrum Praw Kobiet oraz przeprosin.
W środę jednak od razu zapadł wyrok w tej sprawie.
- Sąd kazał przeprosić pana Kramka, nie rozpatrzył żadnego materiału dowodowego i wyraził solidarność z jego walką o wolne sądy. W związku z tym na pewno skończy się to sprawą dyscyplinarną dla sędziego. To nie był nawet proces, sąd nie udawał. To była demonstracja polityczna ze strony sędziego.

- Podstawą odwołania będzie fakt, że sędzia, który wydał wyrok nie powinien w ogóle być sędzią. Chodzi o to, jak sąd się zachował, przyszedł z gotowym, napisanym wyrokiem. Nie rozpatrywał materiału dowodowego, solidaryzował się z jedną ze stron. Muszę przyznać, że nawet w czasach komunistycznych sędziowie zachowywali więcej pozorów.
Sąd orzekł opublikowanie przeprosin na 14 dni w tygodniku "Gazeta Polska" i na portalu gazetapolska.pl, podpisanych przez Niezależne Wydawnictwo Polskie oraz Tomasza Sakiewicza oraz zapłatę 10 tys. zadośćuczynienia.











