Dziennikarze agencji AP dotarli do dokumentów finansowych, które uwzględniały pracę ekipy nad dwoma pierwszymi częściami cyklu. Nie ma w nich jeszcze sum za ostatnie osiem miesięcy przygotowań - acz szacuje się, że nie powinny one przekroczyć 50 milionów dolarów.
Jackson postanowił na planie i w postprodukcji wykorzystać najnowsze kinowe technologie - nie tylko 3D, ale i prezentację w szybkości 48 klatek na sekundę. Ponadto filmy są bogate w efekty specjalne, wspomagane przez animację komputerową. To wszystko kosztuje i składa się na olbrzymi budżet. Producenci jednak spodziewali się dużych wydatków i już dziś wiedzą, że odnieśli globalny sukces. Zanim ostatnia część trylogii - "Hobbit: Bitwa Pięciu Armii" - trafi do kin, wiadomo już, że inwestycja się zwróciła. Teraz może już tylko zacząć na siebie zarabiać. Pierwsze dwa filmy o przygodach małego, acz dzielnego hobbita przyniosły już niemal 2 miliardy dolarów wpływów.

Sukces komercyjny "Hobbita" to zdaniem ekspertów przykład tego, że największe superprodukcje hollywoodzkie muszą teraz zarabiać na siebie na rynku globalnym, a nie tylko w USA.
"Hobbit: Bitwa Pięciu Armii" wejdzie do naszych kin 26 grudnia, kilkanaście dni po premierze światowej.











