Jarosław Kuźniar od poniedziałku 7 września br. prowadzi magazyn „Dzień dobry TVN” w parze z Anną Kalczyńską. Jak ujawnił, za jego przejściem do tego programu z kanału TVN24 stało ultimatum postawione mu przez szefów. Stwierdzili oni, że dziennikarz nie może już łączyć podróżowania z pracą w stacji informacyjnej.
- Dotąd wydawało mi się, że nikomu nie przeszkadza, że podróżuję. Wracałem mądrzejszy, to bardzo pomagało mi w programie telewizyjnym na żywo, budowało uczciwość i wiarygodność. Moją i stacji. Nagle uznano, że to może zaszkodzić TVN24 - mówi nam dziennikarz.
„Polityka” napisała, że za zmianą miejsca pracy Kuźniara stał fakt, że TVN, kontrolowany teraz przez Scripps Networks Interactive, chce być bardziej przyjazną stacją wobec prowadzącego w sondażach przedwyborczych Prawa i Sprawiedliwości. - Może kiedyś „Polityka” pokaże dowody. Jak się okaże, że prezydent Duda ma swój kwadrans codziennie w TVN24, to będą inaczej do tego pochodził - tak te doniesienia komentuje Jarosław Kuźniar.

Nowy gospodarz „Dzień dobry TVN” ujawnia, że otrzymał obietnicę, że w przyszłości w Grupie TVN pojawi się program podróżniczy - Chciałbym, jeśli to możliwe, współprodukować taki program. To jest plan na najbliższe lata - mówi Kuźniar.
Mimo odejścia ze „Wstajesz i wiesz” Jarosław Kuźniar zamierza poruszać tematy związane z polityką i bieżącymi wiadomości w internecie. W aplikacji Periscope realizuje teraz alternatywy poranek, jadąc rano do pracy w TVN. - W poniedziałek 450 osób „siedziało” ze mną o godz. 6.30 w samochodzie, kiedy jechałem przez deszczową Warszawę. W środę 600 osób. Przegląd prasy po godzinie 7:00 miał podobną widownię - ujawnia dziennikarz.
##NEWS http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/prowadzacy-dzien-dobry-tvn-na-czterech-okladkach-gali ##
Jarosław Kuźniar chce jednak, by polityka częściej gościła w „DD TVN” - Szczególnie przed wyborami będzie trudno uniknąć takich tematów. One widzów interesują nawet bardziej niż show-biznes - mówi dziennikarz.

Dzięki pracy w „Dzień dobry TVN” Kuźniar będzie częściej podróżować. Planuje też zmiany na swoim portalu Goforwold.com. - Na jesieni pokażemy zupełnie nową stronę, nowoczesną, atrakcyjną, bardziej serwisową niż blogową, z łatwym dostępem do bogatej treści, postawimy na „live & video”, planuję też uruchomienie sklepu podróżniczego - zapowiada w rozmowie z Wirtualnemedia.pl. Dodatkowo Kuźniar, ponieważ nie ma już statusu dziennikarza informacyjnego jest otwarty na propozycje występu w reklamach (przy czym informuje, że na razie żadnej nie dostał).
Zdaniem Kuźniara jego przejście do „Dzień dobry TVN” spowodowało, że jest rzadziej atakowany w internecie. - Hejterami nie należy się przejmować, warto pilnować własnego poziomu, jakości swojej pracy. To procentuje. Moja sytuacja pokazuje, że w momentach przełomowych nawet najwięksi hejterzy milkną, a wygrywa sympatia - podkreśla dziennikarz.

##NEWS http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/zmiana-we-wstajesz-i-wiesz-potrzebna-jaroslaw-kuzniar-powinien-odpoczac-od-polityki-opinie ##
Z Jarosławem Kuźniarem rozmawiamy o jego przejściu z TVN24 do „Dzień dobry TVN”, dalszych planach telewizyjnych, mediach społecznościowych, podróżowaniu i hejterach.
Patryk Pallus: Miał Pan tremę przed pierwszym wydaniem „Dzień dobry TVN”?Jarosław Kuźniar: Trema była umiarkowana. Ale to, że się w ogóle pojawiła, jest dla mnie bezcenne. Zaczynało mi jej brakować, to też leżało u podstaw zmiany.W jednym z wywiadów powiedział Pan, że za tą zmianą stało ultimatum postawione przez Pańskich szefów: albo praca w „Dzień dobry TVN” i podróżowanie albo pozostanie w TVN24.To był wybór między byciem dziennikarzem newsowym na 100 procent (Choć dawałem z siebie 200 procent), a byciem szefem firmy podróżniczej. Biznesmenem się nie czuję, jestem startupowcem z pasją, który chce poszerzać horyzonty. Mam pomysł i ten plan skutecznie od pół roku realizuję. Dotąd wydawało mi się, że nikomu nie przeszkadza, że podróżuję. Wracałem mądrzejszy, to bardzo pomagało mi w programie telewizyjnym na żywo, budowało uczciwość i wiarygodność. Moją i stacji. Nagle uznano, że to może zaszkodzić TVN24.„Polityka” napisała, że znika Pan z TVN24, bo stacja, będąca teraz w rękach nowych amerykańskich właścicieli, chce być bardziej przyjazna partii, która najprawdopodobniej będzie rządzić po wyborach.Może kiedyś „Polityka” pokaże dowody. Jak się okaże, że prezydent Duda ma swój kwadrans codziennie w TVN24, to będą inaczej do tego pochodził.Dostał Pan od stacji propozycję innego programu niż „Dzień dobry TVN”?Nie, ale mam nadzieję, że przy okazji tej zmiany będę się pojawiał w przyszłości nie tylko na antenie TVN, ale też innych kanałów Grupy.Na przykład we własnym programie podróżniczym?Tak, mam nadzieję, że to się rzeczywiście zdarzy. Otrzymałem taką obietnicę. Chciałbym, jeśli to możliwe, współprodukować taki program. To jest plan na najbliższe lata.W przeszłości był Pan gospodarzem dwóch edycji „X Factora”. Interesuje Pana prowadzenie ponownie takiego dużego show czy w takiej roli nie czuje się Pan zbyt dobrze?Dobrze się czuję w takiej roli. Te wszystkie nowe formaty są jednak do siebie bardzo podobne, a ja nie lubię wchodzić dwa razy do tej samej rzeki. Rynek telewizyjny się bardzo zmienia. Jest wiele różnych formatów, które nie są dużymi show, można je z powodzeniem zrealizować przy dobrej widowni. Na nich chciałbym się skupić.Wiem, że poważnie myślał Pan, żeby się pożegnać całkowicie z telewizją. Co przesądziło o tym, że został Pan?W sytuacji „albo albo”, uznałem, że muszę iść za sercem, swoją drogą. Kiedy jednak pojawiła się perspektywa połączenia moich umiejętności telewizyjnych z pasją podróżniczą poza TVN24, uznałem, że moja bliska relacja z Widzami zasługuje na to, by trwać. Ja jestem związany z mediami od 22 lat, one są w moim sercu bardzo głęboko i łatwo z nimi się nie pożegnam.Czyli nie odczuwał Pan jakiegoś znużenia polityką, pracą w roli dziennikarza informacyjnego? Pański były kolega z redakcji Łukasz Grass z takich powodów porzucił ten typ dziennikarstwa.Łukasz tak mówił, ale nie wiem, czy tak czuł. Jak człowiek spędził tyle lat w jednym miejscu, to może być poirytowany. Gdy kończysz rozmowę, myślisz sobie, że cholernie się wymęczyłeś. Ale za moment pragniesz kolejnej. Stąd tak łatwo się nie da się odejść. Polityka jest dla mnie jak narkotyk. Do opowiadania o niej wykorzystuję social media i zmierzam teraz robić to na trochę większą skalę.Widziałem, że w social mediach przed programem w TVN realizuje Pan takie alternatywne „Wstajesz i wiesz”…Tak i chciałbym to robić stale. W poniedziałek 450 osób „siedziało” ze mną o godz. 6.30 w samochodzie, kiedy jechałem przez deszczową Warszawę. W środę 600 osób. Przegląd prasy po godzinie 7:00 miał podobną widownię. Za chwilę te liczby będą jeszcze większe, bo właśnie przekroczyłem magiczną dla dziennikarzy w Polsce liczbę 300 000 obserwujących!Chciałby Pan, aby pozostali prowadzący „Dzień dobry TVN” też mocno zaangażowali się w działania w mediach społecznościowych?W social mediach każdy pracuje na siebie. Na świecie są różne standardy, telewizje oczekują różnych rzeczy. Był taki moment, że wymagano ode mnie bym się nie angażował w aktywność w social mediach, a potem okazało się, że to bardzo pomaga. To jest osobista, emocjonalna kwestia. Tego się nie da robić automatycznie.Nie boi się Pan, że jak teraz wyrazi Pan jakąś opinię polityczną na Twitterze, wielu może machnąć ręką, kwitując, że „to tylko ten prowadzący z programu śniadaniowego”?Zdaje mi się, że w TVN24 też pracowałem przy śniadaniu, a nie przy kolacji. Mam takie uwagi gdzieś.Myślę, że w dużej mierze Pański sposób prowadzenia „Wstajesz i wiesz” wpłynął na to jak zmieniły się pasma poranne w innych telewizjach informacyjnych.Cieszę się, że zwraca Pan na to uwagę. Rzeczywiście udało nam się z zespołem wypracować model, który stał się obowiązujący. Połączenie szczerości i zdrowego rozsądku z odwagą mówienia do Widzów o własnych słabościach.

Będzie Pan dążył do tego, żeby w „Dzień dobry TVN” pojawiło się więcej akcentów, tematów politycznych?Tak, szczególnie przed wyborami będzie trudno uniknąć takich tematów. One widzów interesują nawet bardziej niż show-biznes. Mam nadzieję, że w programie będzie okazja porozmawiać o polityce. Takie mamy plany.„Dzień dobry TVN” to jednak głównie show-biznes i poradnictwo. Jak Pan się czuje w takich tematach?Poradnictwo to domena telewizji w ogóle. Do show-biznesu mam ogromny dystans graniczący z kpiną. Ludzie mają prawo uważać, że są Bogami, ale opowiadając o ich wariactwie trzeba pamiętać, że to tylko kreacja. Kiedy o rzeczach banalnych mówi się poważnie, to to jest już groźne.Skoro na antenie TVN będzie się Pan pojawiać co drugi tydzień, to zdecydowanie więcej czasu poświęci Pan na podróżowanie?Tak, będę miał więcej czasu, by podróżować, opowiadać świat moim Czytelnikom na żywo, skupiać się na specjalnych fotograficznych i filmowych projektach dla goforworld.com. To było w mojej decyzji najważniejsze - móc dojrzewać dziennikarsko w podróży. Coś się zmieni wkrótce w portalu Goforworld? Pojawią się jakieś nowe elementy?Na jesieni pokażemy zupełnie nową stronę, nowoczesną, atrakcyjną, bardziej serwisową niż blogową, z łatwym dostępem do bogatej treści, postawimy na „live & video”, planuję też uruchomienie sklepu podróżniczego. Za chwilę ogłosimy ściślejszą współpracę z Nikonem, już dostarczamy teksty na lotniskową platformę Anywhere.pl. Nie jest Pan już w telewizji dziennikarzem informacyjnym. Czy w związku z tym zacznie Pan prowadzić eventy komercyjne?Ja jestem szkoleniowcem. Pomagam w budowaniu marki osobistej, organizowaniu środowiska social mediów, uczę jak dobrze radzić sobie z publicznością. Wykładam na SWPS, planuję otwarcie własnej szkoły dziennikarskiej dla młodych ludzi. Dzielenie się doświadczeniem i wiedzą jest dla mnie bezcenne.Praca w „Dzień dobry TVN” nie koliduje z udziałem w kampaniach reklamowych, obecnie np. Dorota Wellman reklamuje Lidla. Bierze Pan taką możliwość pod uwagę?Jeśli tylko reklama będzie chciała…Dostał Pan już jakieś propozycje udziału w reklamie?Nie.Możliwe jest, że w przyszłości wróci Pan jednak do programów newsowych? Jolanta Pieńkowska prowadziła „Wiadomości” i rozmowy polityczne, potem była w „Dzień dobry TVN”, a następnie trafiła do poważnej publicystyki w TVN24 Biznes i Świat.Kto wie? Koło spokojnie można zatoczyć. Dziennikarz jest kompletny, jeśli ma dużo doświadczeń na swoim koncie. Ja jestem osobą cały czas poszukującą, więc nigdzie nie usiedzę dożywotnio. W TVN24 pracowałem dziewięć lat, co będzie za rok nie wie nikt. Telewizja zmienia się dzisiaj szybciej niż kiedykolwiek. Dlatego nie chcę za bardzo wybiegać w przyszłość.Postrzeganie programów porannych w telewizji też się zmieniło. Kiedyś Tomasz Lis mówił, że Pan „mizdrzy się do widzów”, a ostatnio żałował, że znika Pan z poranka TVN24.Gdy przechodziłem do TVN24, to widzowie mówili, że nie zasługują na tę stację. To się zmieniło. Bardzo zmieniło. Cieszę się z tego bardzo. Robię swoje bez względy na wrogów. To kosztuje cholernie dużo, ale finał będzie zwycięski.Dorobił się Pan przez ten czas grona hejterów.I gdzie oni teraz są? Właściwie ich nie widać. To jest fajne! Szambo prawie osuszone.Sądzi Pan, że teraz ich ubyło? Prowadzący w telewizjach śniadaniowych też przecież spotykają się z hejtem. Swego czasu była spora społeczność na Facebooku, która domagała się odejścia Jolanty Pieńkowskiej z „DD TVN”.Może zmienią tylko nazwisko? Hejterami nie należy się przejmować, warto pilnować własnego poziomu, jakości swojej pracy. To procentuje. Moja sytuacja pokazuje, że w momentach przełomowych nawet najwięksi hejterzy milkną, a wygrywa sympatia.Jak opisałby Pan markę Jarosław Kuźniar w tej chwili?Jestem facetem, który w szybki, nowoczesny sposób panuje nad czasem. Jestem w stanie zagrać każdą medialną rolę. To mi daje ogromną niezależność, a to cenię sobie najbardziej.











