Arganda powstała z potrzeby, którą zespół Jarosława Bańdy dostrzegł podczas pracy z jednym z klientów. Była to duża międzynarodowa marka, posiadająca ponad 10 milionów klientów, działająca w modelach B2B i B2C.
– Podczas spotkania usłyszeliśmy, że osoba odpowiedzialna za PR dostaje codziennie 600 powiadomień o wzmiankach o firmie. Żeby to wszystko przejrzeć i wychwycić te potencjalnie ryzykowne, potrzebny byłby trzyosobowy zespół na pełen etat. Wtedy zapaliła nam się czerwona lampka – wspomina Jarosław Bańda, partner zarządzający w Lighthouse.
To doświadczenie stało się impulsem do stworzenia narzędzia, które – jak mówi Bańda – "oddziela ziarno od plew". Arganda ma nie tylko wychwytywać potencjalnie kryzysowe treści w sieci, ale także podpowiadać użytkownikowi, jak na nie zareagować.
Na pierwszy rzut oka Arganda może przypominać system monitoringu mediów. Bańda podkreśla jednak, że to zupełnie inna kategoria.

– Monitoring to jak sieć rybacka: wyciągasz wszystko, co wpada w oczka – duże ryby, małe ryby, groźne i pożyteczne. Arganda to sonar, który pokazuje, które z tych ryb mogą cię ugryźć – i mówi, co zrobić, żeby nie odgryzły ręki – tłumaczy.
Aplikacja analizuje dane z internetu i mediów w czasie rzeczywistym, przez całą na dobę, dostarczając użytkownikom sprofilowanych alertów i rekomendacji działań. Informacje przekazywane są mailowo i przez komunikator, w przystępnej formie.
Arganda uczy się, jak działa organizacja
Lighthouse stworzył Argandę we współpracy z firmą Finture, wyspecjalizowaną w rozwiązaniach software’owych dla branży finansowej. – Zależało nam, by narzędzie było nie tylko skuteczne, ale i wygodne w użyciu. Finture wniosło tu duże doświadczenie w projektowaniu UX – mówi Bańda.

Zanim Arganda zacznie działać w pełni, musi "poznać" organizację, dla której pracuje. Proces implementacji obejmuje etap kalibracji, czyli zasilenia systemu danymi o profilu komunikacji, strukturze ryzyk i priorytetach klienta. Po miesiącu działania przeprowadzany jest tzw. test zgodności, który pozwala ocenić trafność alertów i rekomendacji.
– To nie są generyczne komunikaty wygenerowane przez AI. System naprawdę uczy się organizacji, by jego podpowiedzi miały sens w jej konkretnym kontekście biznesowym – zaznacza Bańda.
Rewolucja w zarządzaniu ryzykiem reputacyjnym
Twórcy Argandy dostrzegają w narzędziu potencjał do "zdemokratyzowania" zarządzania kryzysowego.

– To może być rewolucja. Dotąd wiedza o zarządzaniu kryzysami była domeną wąskiego grona ekspertów. Dzięki Argandzie nawet mniejsze firmy mogą skutecznie zarządzać ryzykiem komunikacyjnym, nie mając wielkich budżetów ani wyspecjalizowanych zespołów – podkreśla Bańda.
Arganda działa w modelu subskrypcyjnym - miesięczny koszt w sześciomiesięcznym pakiecie wynosi ok. 4500 zł. Celem Lighthousea jest, by aplikacja była dostępna również dla mniejszych podmiotów, które nie mogą pozwolić sobie na stałą współpracę z agencją PR. – Chcemy zrobić z tego produkt masowy. Zobaczymy, jak rynek zareaguje – mówi Bańda.
Obecnie z wersji demo Argandy korzysta kilkanaście firm, głównie klientów Lighthouse'a. Agencja liczy, że do końca pierwszego kwartału 2026 r. narzędzie będzie regularnie subskrybowało 15–20 podmiotów.

Ile kosztował projekt? – Na pewno mówimy o inwestycji rzędu stu tysięcy plus. Liczymy, że po sześciu miesiącach osiągniemy break even – zapewnia Bańda.
W planach jest rozwój funkcji predykcyjnych. Chodzi o to, by system potrafił prognozować możliwe źródła kryzysów, zanim jeszcze pojawią się w przestrzeni publicznej. Lighthouse pracuje także nad modułem do analizy trendów i narracji w sieci, który pozwoli firmom planować działania komunikacyjne na podstawie nastrojów i tematów obecnych w internecie.
– Arganda nie zastąpi ekspertów w dużych kryzysach, ale w codziennej pracy PR-owca może być realnym wsparciem. To krok w stronę inteligentnego, prewencyjnego PR-u – podsumowuje Jarosław Bańda.










