Maciej Z. na trzy lata więzienia został skazany przez na początku br. przez sąd pierwszej instancji, który orzekł, że to Z. kierował czerwonym ferrari, które jadąc z prędkością 150 km/h rozbiło się w lutym 2008 roku o filar wiaduktu na warszawskim Mokotowie. Na miejscu zginął siedzący w aucie obok Macieja Z. dziennikarz motoryzacyjny „Super Expressu” Jarosław Zabiega, natomiast sam Z. został ciężko ranny i długo był w śpiączce.
Właśnie ze względu na zły stan zdrowia dziennikarza - a także to, że nie był wcześniej karany, jego obrońcy wnieśli o nadzwyczajne złagodzenie kary oraz o zawieszenie jej wykonania lub o zwrot sprawy. Argumentowali, że w więzieniu Z. „znów stanie się warzywem” (mężczyzna jest ubezwłasnowolniony, a jego pełnomocnikiem jest jego ojciec). Nie kwestionowali przy tym winy dziennikarza, ale podkreślali, że wyrok trzech lat jest zbyt surowy.

Pełnomocnicy narzeczonej i ojca Jarosława Zabiegi nie sprzeciwili się temu wnioskowi, natomiast prokuratura była za utrzymaniem wyroku trzech lat więzienia.
Ostatecznie Sąd Okręgowy zdecydował się zmniejszyć karę Maciejowi Z. z trzech do dwóch lat więzienia. Ten wyrok jest prawomocny.











