Temat lotów rządowymi samolotami, w których Markowi Kuchcińskiemu towarzyszyły osoby z najbliższej rodziny, pojawił się 25 lipca. Radio ZET ujawniło wtedy dokumenty potwierdzające, że odbyło się kilka takich lotów.
Centrum Informacyjne Sejmu początkowo bagatelizowało te informacje. - Kalendarz Marszałka Sejmu jest bardzo napięty - realizuje on średnio ok. 30 spotkań służbowych w miesiącu, nie licząc obowiązków podstawowych związanych z funkcjonowaniem Izby. Odnosząc się do dat wskazanych w dzisiejszych doniesieniach CIS podkreśla, że były to podróże realizowane zazwyczaj w bezpośredniej styczności kalendarzowej z posiedzeniami Sejmu, co nakładało na Kancelarię Sejmu dodatkowe zadania o charakterze logistycznym - stwierdziło w komunikacie wydanym 25 lipca.
##NEWS https://www.wirtualnemedia.pl/cmwp-sdp-krytykuje-zachowanie-strazy-marszalkowskiej-wobec-reportera-faktow-to-naruszenie-zasady-wolnosci-slowa,7170863957813377a ##

- W nawiązaniu do pojawiających się w przestrzeni publicznej informacji, że Marszałkowi Sejmu w podróżach służbowych towarzyszą inne osoby, w tym członkowie rodziny, Centrum Informacyjne Sejmu wyjaśnia, że obecność dodatkowych osób na pokładzie nie wpływa w żadnej mierze na koszt przelotu - dodało.
Ustalono, że lotów Kuchcińskiego było dużo więcej
W poniedziałek w zeszłym tygodniu Andrzej Grzegrzółka, dyrektor Centrum Informacyjnego Sejmu, poinformował, że Kuchcińskiemu najbliżsi krewni towarzyszyli w 23 lotach o podwyższonym statusie HEAD. Instrukcja HEAD zakłada, że w pogotowiu jest zapasowy samolot z załogą, a lecącemu samolotowi oczyszczany jest korytarz powietrzny, żeby mógł jak najszybciej dotrzeć do celu.
Grzegrzółka podkreślił, że żadne przepisy nie zostały naruszone. Jednocześnie poinformował, że Marek Kuchciński w ramach rekompensaty przekazał 15 tys. zł na Caritas i fundację Akogo?

Sprawę nadal analizowali dziennikarze z innych redakcji i politycy opozycji. Zwrócili uwagę, że w dniach zaraz po niektórych lotach Marek Kuchciński chwalił się na Twitterze, że jeździł na nartach lub brał udział w wydarzeniach partyjnych PiS-u.
W zeszłą środę „Rzeczpospolita” podała, że w niektórych przypadkach rządowym samolotem mogły podróżować same osoby z rodziny Kuchcińskiego. Powołała się na informacje od osób obsługujących loty. Andrzej Grzegrzółka nazwał to fake newsem i zapowiedział działania prawne wobec dziennika.
W ostatnich dniach w efekcie kontroli poselskich w kilku instytucjach politycy PO-KO uzyskali szczegółowe informacje o ponad 100 lotach Marka Kuchcińskiego rządowymi maszynami. Natomiast według ustaleń TVN24.pl i Onetu takich lotów w ciągu 16 miesięcy zamówiono dla niego minimum 109.

Sam Marek Kuchciński konsekwentnie nie komentował tej sprawy.
Kuchciński tłumaczy loty dużą aktywnością
Marszałek Sejmu głos w tej sprawie zabrał w poniedziałek po południu na konferencji prasowej, na której towarzyszyli mu Andrzej Grzegrzółka i Radosław Fogiel, wcześniej asystent Jarosława Kaczyńskiego, a od dwóch miesięcy zastępca rzecznika prasowego PiS.
Marek Kuchciński odczytał oświadczenie, w którym tłumaczył, że częste loty samolotami rządowymi wzięły się z intensywności jego pracy. - Korzystanie z tych środków transportu wynikało z bardzo napiętego kalendarza spotkań i wydarzeń, w których uczestniczyłem, co spowodowało konieczność dynamicznego i sprawnego przemieszczania się pomiędzy odległymi punktami w kraju i zagranicą - stwierdził.
Przekonywał, że status HEAD - który jest nadawany nie przez szefa Kancelarii Sejmu, tylko komendanta Służby Ochrony Państwa - nie precyzuje, kto może znaleźć się na pokładzie. Powtórzył informacje dyrektora CIS, że w obecnej kadencji odbyły się 23 loty, w których brała też udział jego rodzina.

Jednocześnie Kuchciński ujawnił, że w jednym przypadku tylko jego żona wracała rządową maszyną z Rzeszowa do Warszawy. Zaznaczył, że nastąpiło to po tym jak sam wysiadł w Rzeszowie, a samolot i tak musiał wrócić do stolicy. Na przelot żony marszałka zgodzili się dowódca załogi i jego przełożony. Dlaczego poinformowano o tym dopiero teraz? Marszałek Sejmu stwierdził, że okazało się to „po dokładnej analizie wykonywanych lotów”.
- Chcąc jednak rozwiać jakiekolwiek wątpliwości z tym związane, postanowiłem wpłacić kwotę pokrywającą pełen koszt lotu, a wyliczoną przez Ministerstwo Obrony Narodowej, to jest 28 tysięcy złotych, na fundusz modernizacji sił zbrojnych - poinformował. Kuchciński.
Zaznaczył, że ma świadomość negatywnej oceny tych lotów przez opinię publiczną. - Dlatego pragnę wszystkich, którzy poczuli się urażeni, przeprosić. Jednocześnie chciałbym zdecydowanie stwierdzić, że działałem zgodnie z prawem - stwierdził. - Towarzyszenie mi przez członków rodziny nie podwyższało w żadnym przypadku kosztów lotów. Poza jedną opisaną sytuacją nie było nigdy przypadku lotu mojej rodziny samolotem wojskowym bez mojej obecności - zaznaczył.

Kuchciński o sprawie mówił też w programie „O co chodzi” w TVP Info w rozmowie z Tadeuszem Płużańskim. Stwierdził, że nie widzi podstaw do swojej dymisji ani rezygnacji ze startu w najbliższych wyborach parlamentarnych.
Szef CIS: wiosną nie mieliśmy informacji o lotach
Przed marszałkiem Sejmu głos zabrał Andrzej Grzegrzółka. Odniósł się to sprawy, za którą był krytykowany w ostatnich tygodniach: w kwietniu br. „Gazeta Wyborcza” przesłała do Centrum Informacyjnego Sejmu pytania dotyczące lotów rządowymi maszynami, w których z Markiem Kuchcińskim podróżowała rodzina, a CIS odpowiedziało, że nie było takich przypadków. - Dziś nie wierzę w ani jedno słowo Kancelarii Sejmu. Ujawnijcie wszystkie dokumenty! - skomentowała parę dni temu na Twitterze publicystka „GW” Dominika Wielowieyska.

- Chciałbym podkreślić i przypomnieć, że rzeczywiście, wówczas takich informacji nie posiadaliśmy. To znaczy, że przekazaliśmy informację taką, jaką mieliśmy wówczas dostępną - tłumaczył w poniedziałek Grzegrzółka.
Podkreślił też, że podana w poniedziałkowej „Rzeczpospolitej” sugestia, że dokumenty dotyczące lotów Kuchcińskiego w latach 2016-2017 mogły zostać zniszczone, jest nieprawdziwa. - Pragnę zapewnić, że komplet dokumentów w tej sprawie za bieżącą kadencję jest dostępny w Kancelarii Sejmu - stwierdził.
Natomiast na koniec konferencji Radosław Fogiel przypomniał, że rządowymi samolotami razem z rodziną latał także Donald Tusk, gdy był premierem. Zaapelował do mediów, żeby tak samo traktowali w tym kontekście obecnie rządzących polityków.
Dziennikarze: dyrektor CIS niewiarygodny
Komentujący tę konferencje na Twitterze dziennikarze wytykali niekonsekwencje Andrzejowi Grzegrzółce. - Rzecznik Sejmu stwierdził, że w kwietniu przekazał info że rodzina nie latała z Marszałkiem bo nie miał takiej wiedzy. Równocześnie powiedział że komplet dokumentów ws. lotów tej kadencji jest w... Sejmie. Albo sobie przeczy, albo dowodzi braku kompetencji - napisał Michał Szułdrzyński z „Rzeczpospolitej”

Kilka innych osób przypomniało, że jeszcze w minioną środę CIS zapewniało, że nie zdarzyło się, żeby krewni Marka Kuchcińskiego sami podróżowali rządowym samolotem, a dzisiaj jeden taki przypadek potwierdził sam marszałek Sejmu. Zauważono, że poprzedni komunikat zniknął z serwisu CIS i profilu twitterowego Grzegrzółki.
- Czyli znów kłamali. Dziś przyznali - ocenił Patryk Słowik z „Dziennika Gazety Prawnej”. - Ciekawe czy zmuszanymi do kolejnych kłamstw Grzegrzółce jest chociaż głupio przed byłymi kolegami po fachu. I czy naprawdę uważa, że w takiej sprawie, dla takiego kogoś, warto tracić twarz i nazwisko - zastanawiała się Kataryna, felietonistka „Do Rzeczy” i WP Opinie.
- Skąd mamy mieć pewność, że teraz Marszałek i jego współpracownicy mówią prawdę, skoro nie raz w tej sprawie kłamali. Skąd mamy mieć pewność, że Kancelaria Sejmu pokaże wszystkie dokumenty a nie tylko wybrane? - spytała Agnieszka Burzyńska z „Faktu”. - A rzecznik Sejmu poda się do dymisji lub przeprosi „Rzeczpospolitą” i opinię publiczną za oszczędne gospodarowanie prawdą, bo wpis podobno już skasował? - zapytał Jacek Nizinkiewicz, publicysta tego dziennika.

Konferencja nie pomogła Kuchcińskiemu
Równie krytycznie dziennikarze ocenili wyjaśnienia przedstawione przez marszałka Sejmu. - Marek Kuchciński wpłaca 28 tys. zł za jeden lot żony. I „przeprasza”. I to by było na tyle - napisał Jacek Gądek z Gazeta.pl. - Latałem, bo musiałem. Proszę się rozejść - skomentował Grzegorz Łaguna z Superstacji.
- Kto w PiSie wymyślił te konfe? - spytał Mateusz Maranowski, dziennikarz Polskiego Radia 24 i Telewizji wPolsce.pl. - To nie było dobre wytłumaczenie, sprawy nie zamknie - ocenił Marcin Makowski z „Do Rzeczy” i Wirtualnej Polski. - Pijarowo fatalnie to zostało rozegrane. Nie zamknie sprawy, a tylko ją podgrzeje, a do piątku jeszcze mnóstwo czasu. Jestem mocno zdziwiony - stwierdził Jan Kunert z TVN24.pl.

Wielu dziennikarzy było zawiedzionych, że na spotkaniu z mediami zapowiedzianym przez Andrzeja Grzegrzółkę jako konferencja prasowa nie można było zadawać pytań, oraz zdziwionych, że uczestniczył w nim zastępca rzecznika prasowego PiS. - I jeszcze ten brak zgody na zadawanie pytań. Czemu te partie, które mają tak wysokie poparcie, tak bardzo się potem starają, by wkrótce je stracić? I to zawsze przez arogancję. Dość pasjonujące - skomentował Janusz Schwertner z Onetu.
- Radosław Fogiel, rzecznik PiS i były asystent prezesa Kaczyńskiego, uczestniczący w wystąpieniu marszałka Kuchcińskiego, zapytany dlaczego mówił o lotach premiera Tuska, ale pominął już loty CASĄ premier Szydło odpowiedział, że tak mu w Google wyskoczyło. Ciąg dalszy buty władzy - skrytykował Jacek Nizinkiewicz. - Panie redaktorze, oczywiście można wymienić wszystkich dotychczasowych prezydentów, marszałków Sejmu i Senatu, premierów, ale nie w tym rzecz. Przecież uprawnienia nie zależą chyba od nazwiska, a od pełnionej funkcji? Nie ma to z butą nic wspólnego - odpowiedział mu Fogiel.

- Próżność, buta i polityczna arogancja na jednym obrazu. O złamaniu prawa powinien decydować wymiar sprawiedliwości, nie rzecznik PiS - ocenił Nizinkiewicz. - Pan Marszałek właśnie pogrąża siebie i partię - skomentowała Agnieszka Burzyńska.











