Pod koniec lipca portal Wirtualnemedia.pl jako pierwszy podał, na podstawie nieoficjalnych ustaleń, że Telewizja Polska pozyskała prawa do pokazywania przez trzy sezony, od połowy 2024 roku, meczów piłkarskiej Fortuny I Ligi i Pucharu Polski, a także II Ligi i Ligi Kobiet. Przetarg w tej sprawie ruszył w lipcu, na oferty czekano do początku lipca.
Prawa do tych transmisji należą do Polskiego Związku Piłki Nożnej, który w zakresie sprzedaży praw mediowych i marketingowych od połowy ub.r. reprezentuje agencja Publicon Sport. Na razie nie zamieszczono oficjalnego komunikatu o wynikach przetargu.
W najbliższym sezonie spotkania Fortuny I Ligi i Pucharu Polski będą jeszcze pokazywane w kanałach sportowych Polsatu. Nadawca ma prawa do tych transmisji nieprzerwanie od 2014 roku.
Dlaczego rywalizację o pokazywanie rozgrywek w kolejnych sezonach przegrał z TVP? - Co prawda nigdy nie usłyszeliśmy bezpośrednio ze strony kogokolwiek z PZPN, że nie mamy szans i powinniśmy sobie dać spokój z tym wyścigiem, ale ze strony wielu ludzi z tzw. środowiska słyszeliśmy to wielokrotnie od co najmniej pół roku - stwierdził Marian Kmita, dyrektor sportu w Telewizji Polsat, w felietonie zamieszczonym w sobotę na portalu internetowym Polsat Sport.

Zaznaczył, że mimo to Polsat wystartował w przetargu „z naprawdę bardzo mocną ofertą finansową i gotową infrastrukturą antenowo-produkcyjną do telewizyjnej obsługi obligatoryjnych czterech meczów na żywo z Fortuna 1 Ligi i dwóch z II Ligi z każdej rundy”.
- Jeśli dodamy do tego konieczność produkcji i emisji co najmniej 28 meczów w każdym sezonie Fortuna Pucharu Polski, to robi się z tego już poważna sprawa. Mamy w tym, w Polsacie, spore doświadczenie, bo przez dwie kadencje prezesury Zbyszka Bońka z Maćkiem Sawickim, cierpliwie rok po roku dźwigaliśmy w górę prestiż Pucharu Polski. Z podobną cierpliwością i konsekwencją z Marcinem Janickim budowaliśmy powagę rozgrywek Fortuna 1 Ligi - wyliczył Kmita.
- Co nie było do przewidzenia, wszystkie te okoliczności, ani pieniądze, ani stan przygotowania firmy do tak potężnej produkcji jednak nie stanowiły żadnego atutu w wyścigu o prawa, bo liczyło się coś innego. Ale co - to tak dokładnie do dzisiaj nie wiadomo - skomentował.

Wiceprezes PZPN do dziennikarza Polsatu: tych praw do pierwszej ligi to mieć chyba nie będziecie
Według Mariana Kmity o prawdopodobnym wyniku przetargu przedstawiciele Polsatu dowiedzieli się 15 lipca, przy okazji transmitowanego przez nadawcę meczu o Superpuchar Polski. - Na kilka dni przed głosowaniem prezydium PZPN na temat wyboru najlepszej oferty jeden z prominentnych wiceprezesów zarządu Henryk Kula, przed meczem o Superpuchar Polski, podszedł do Bożydara Iwanowa i z sympatyczną śląską gwarą „prywatnie” oznajmił - „Fajnie się z wami pracuje Bożydar, ale tych praw do pierwszej ligi to mieć chyba nie będziecie” - opisał.
- Bożek przyleciał z tym do mnie zaraz z załamanymi rękoma, ale nie miałem mu nic do powiedzenia na pocieszenie, bo zbyt wiele znaków na niebie i ziemi zwiastowało, co się święci - dodał. Kmita zaznaczył, że Polsat nie dostał nadal żadnego oficjalnego komunikatu od Publicon Sport ws. zakończenia przetargu.

Jego zdaniem Telewizja Polska nie ma wystarczająco czasu antenowego na transmisje z meczów ligowych. - Jak zmieści w jednym kanale telewizyjnym każdego sezonowego weekendu aż sześć meczów na żywo z samej 1. i 2. ligi? A gdzie inne dyscypliny i duże wydarzenia? - spytał dyrektor sportu w Polsacie.
Kmita o „medialnym samobójstwie Szkolnikowskiego”
W środę Marek Szkolnikowski poinformował, że po ponad sześciu latach żegna się ze stanowiskiem dyrektora TVP Sport. - Zostawiam TVP Sport w optymalnym miejscu - mamy Igrzyska do 2032 roku, Euro 2024, mundial 2026, Euro 2028 i wszystkie mecze reprezentacji Polski. Mamy mistrzowskie imprezy lekkoatletyczne, a dzięki wygranemu przetargowi na 1 ligę i Puchar Polski będziemy mocni przez kolejne lata - wyliczył.

- Cieszę się, że TVP Sport nie jest już postrzegane jak paździerz i że zbudowaliśmy projekt wykraczający poza samą telewizję linearną. Balansując często na granicy absurdu zbudowaliśmy praktycznie od zera nasz internet, powstała nowoczesna aplikacja mobilna, świetnie funkcjonujące media społecznościowe, a nasza strona jest bardzo mocnym punktem na mapie sportowych portali, mimo że nie mamy żadnego wsparcia dużego huba horyzontalnego - dodał. Publiczny nadawca zaznaczył, że obowiązki szefa TVP Sport objął Krzysztof Zieliński, a jednym z jego zastępców i redaktorem naczelnym został Sebastian Staszewski.
##NEWS https://www.wirtualnemedia.pl/ogladalnosc-kanalow-sportowych-i-polrocze-2023-eurosport-1-lider,7169504663259265a ##
Marian Kmita w felietonie opublikowanym w czwartek skrytykował to, jak Marek Szkolnikowski pożegnał się ze stanowiskiem dyrektora TVP Sport, nazywając jego wpis „spektakularnym medialnym samobójstwem”.

- Pomijam już charakterystyczny dla Pana Marka styl opasłego pożegnania ze sportowym narodem polskim, w którym, w odróżnieniu od wypowiedzi Pana Rafała Froni, słowo "ja" pojawia się w każdym zdaniu. Pomijam to, że Pan Marek w swoim pożegnaniu z TVP Sport po zasłużone i niezasłużone medale już nie wspina się na palcach, ale wręcz wdrapuje na taboret po plecach Włodzimierza Szaranowicza i Roberta Korzeniowskiego, udowadniając pośrednio, że dopiero za jego czasów to sport w TVP nabrał tempa i rozpędu - skomentował.
Wyliczył też prawa do transmisji, które w ostatnich latach stracił publiczny nadawca. - Pomijam, że dyrektor Szkolnikowski nie ujawnia tego, co zostawia przyszłej ekipie. Nie tylko braku sublicencji do skoków narciarskich, ale i najbliższego sezonu piłkarskiej Ligi Mistrzów i siatkarskiej reprezentacji Polski kobiet i mężczyzn od 1 stycznia przyszłego roku - stwierdził Kmita.

Jego zdaniem pozycja zawodowa Marka Szkolnikowskiego wynikała z decyzji poprzedniego prezesa Telewizji Polskiej. - Nie mogę tylko zrozumieć, dlaczego Pan Marek - obojętnie - zmuszony do odejścia, czy opuszczający stanowisko z własnej woli, plecie takie egocentryczne banialuki i nie jest w stanie podziękować nikomu z imienia i nazwiska. Nawet Jackowi Kurskiemu, który Pana Marka zawodowo stworzył i, dzięki swojej niczym nieograniczonej szczodrości w wydawaniu publicznych pieniędzy, uczynił kimś - napisał dyrektor sportu w Polsacie.
Szkolnikowski wytyka Kmicie obecność na kongresie PiS
Do tekstów Mariana Kmity Marek Szkolnikowski odniósł się w sobotę na Twitterze. - Nie będę wymieniać praw, które stracił Polsat w ostatnich latach. Wiem jednak, że bez pierwszej ligi i Pucharu Polski zostaje siatkówka oraz ligi koszykówki i piłki ręcznej. Trochę mało jak na ukochane dziecko „mecenasa polskiego sportu”. Nie będę też nikogo dyskredytować publicznie, ani powoływać się na prywatne rozmowy, bo tak zostałem wychowany - zapewnił poprzedni szef TVP Sport.

- Nie będę również opisywać świństw, jakie miały miejsce by najpierw nie dopuścić do przetargu, a później ośmieszyć TVP Sport wśród działaczy pierwszej ligi i sponsorów - zaznaczył. - Za każdym razem gdy się spotykaliśmy powtarzał Pan, że jak tylko dojdziecie do władzy to mnie już nie będzie. Był pan na konwencji partii rządzącej i rzeczywiście mnie nie ma. Przynajmniej raz dotrzymał Pan słowa ;) - dodał.
Szkolnikowski zapewnił, że wbrew sugestiom Kmity nie ocenia negatywnie wcześniejszych dyrektorów TVP Sport. - Gdyby czytał Pan ze zrozumieniem, to wiedziałby Pan, że TVP Sport za czasów moich poprzedników była postrzegana jak paździeż, a nie była paździerzem, bo to jest bardzo subtelna różnica. Za każdym razem powtarzałem, że TVP Sport stworzył Robert Korzeniowski, a rozwinął Włodzimierz Szaranowicz, ja dodałem coś od siebie i powstała znakomita mieszanka charakterów i kompetencji - stwierdził.

- Tak bardzo nie szanuję moich poprzedników, że przyjaźnie się zarówno z Robertem, jak i Włodkiem. Często też przez te wszystkie lata korzystałem z ich rad. Wiem, że przyjaźń i lojalność kończą się dla pana tam gdzie kończy się pański partykularny interes. Są to pojęcia dla Pana obce. Z Robertem wczoraj długo siedzieliśmy na kawie przy Asfaltowej, a Włodek dzwonił do mnie rano i rozmawialiśmy o trudnościach związanych z byciem liderem - opisał Szkolnikowski.
Dlaczego kolejne mecze Rakowa pokaże TVP, a nie Polsat
Przed weekendem TVP Sport zapowiedział, że będzie transmitował mecze Rakowa Częstochowa z Arisem Limassol w kolejnej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. - Pan Marek pisze, że nie mogę się pogodzić z serią przetargowych porażek. Stąd ta obsesja? A zatem spieszę poinformować, że owszem mogę i godzę się bez gniewu i tupania nogami. Zwłaszcza w takich sytuacjach, jak ta z prawami do meczów Rakowa w eliminacjach do Ligi Mistrzów - skomentował Marian Kmita w sobotnim felietonie.

- Złożyliśmy klubowi z Częstochowy bardzo dobrą ofertę, po czym zadzwonił do mnie Pan Prezes Piotr Obidziński i grzecznie poinformował, że co prawda nasza propozycja jest finansowo najlepsza, ale z powodów, o których nie chce mówić, jest zmuszony te prawa przekazać do TVP. I że ma nadzieję, że to nie popsuje naszych relacji na przyszłość. Tak było i ja to rozumiem. Ba, uważam, że Pan Prezes Obidziński zachował się bardzo elegancko, mówiąc szczerze, o co naprawdę chodzi. Rozumiem to, bo wystarczająco długo żyję na tym świecie, żeby wiedzieć, iż nigdy nie był on, nie jest i nie będzie czarno- biały - dodał Kmita.
Marek Szkolnikowski wyśmiał taką interpretację. - Postanowiłem nie uprawiać zapasów ze świnią w błocie, ale nie spodziewałem się jednak, że zacietrzewienie Pana Mariana doprowadzi do sytuacji, w której ślepo rzuca nazwiskami ludzi polskiego sportu insynuując wręcz obrzydliwe rzeczy. A zaznaczam robi to wiceprezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego - zauważył.

- Bo jeśli Raków „był zmuszony” oddać TVP Sport prawa, to pewnie też i Legia, Pogoń i Lech! Myślę, że w ten spisek wmieszana jest również UEFA, FIFA, MKOl i wiele innych federacji oraz klubów, które zamiast Polsatowi zaufały Telewizji Polskiej i zdecydowały się na współpracę z profesjonalistami, którzy rozumieją nowoczesne media - dodał.
Wersją Szkolnikowskiego potwierdził Piotr Obidziński. - Najkorzystniejszą ofertę finansowo złożyło TVP - napisał prezes Rakowa.











