Podoba mi się sam fakt, że PiS zajął się całościowym uregulowaniem rynku mediów publicznych. Tego bardzo brakowało za rządów PO, premier Donald Tusk popełnił ogromny błąd, że nie chciał w ogóle pochylić się nad uporządkowaniem sytuacji prawno-finansowej tak istotnych państwowych firm jak TVP i Polskie Radio. Efektem były falujące z roku na rok przychody z abonamentu, pamiętne apele o ratowanie Radia przed upadłością, wreszcie zalew reklam, który uczynił z TVP telewizję taką samą jak wszystkie inne, czysto prywatne. Dobrze zatem, że PiS ma odwagę wyjść z koncepcją całościową. Tym bardziej nie rozumiem, dlaczego kilkanaście dni przed ujawnieniem tego projektu PiS przeforsował projekt tzw. małej ustawy medialnej. Skoro mieli niemal gotowy duży projekt, po co wychodzili z małym, narażając się na słuszne ataki międzynarodowych instytucji, organizacji i wielkich mediów światowych? Pachnie tu chaosem i tarciami wewnętrznymi w partii i zależnych od niej mediach prywatnych.

Przekształcenie TVP i Polskiego Radia ze spółek prawa handlowego w państwowe osoby prawne to może być dobry pomysł w założeniu - który jednak spotka się z polską rzeczywistością polityczną. Tym samym bowiem TVP, PR i PAP zostaną instytucjami stricte politycznymi. Ten kto będzie akurat przy władzy, będzie mógł wyciskać z mediów publicznych pełnienia roli tuby propagandowej rządu.
Rada Mediów Narodowych ma powstać wyłącznie po to, by wyłączyć z gry konstytucyjny organ, jakim jest KRRiT. Krajowa Rada będzie zatem już tylko kwiatkiem do kożucha, dla porządku i spokoju zostanie połączona przez panią minister Annę Streżyńską z Urzędem Komunikacji Elektronicznej - i na tym jej realny żywot się zakończy.
Natomiast Rada Mediów Narodowych ma chyba w zamyśle funkcjonować jak Wydział Propagandy KC PZPR. Sądząc z zapisu projektu dotyczącego sposobu doboru członków i ich zadań Rada ma pilnować, by media narodowe „obsługiwały odcinek komunikacyjny” partii. Niczego więcej nie należy się spodziewać - chyba że PiS zgodzi się spluralizować sposób wyboru członków Rady i odda np. 2 z 5 miejsc w Radzie przedstawicielom mniejszości parlamentarnej lub środowisk twórczych.

Wiem, że twardy elektorat PiS oczekuje igrzysk polegających na czystkach do gołej ziemi. W mediach, urzędach, spółkach skarbu państwa itd. Ale wybór "opcji zerowej” w Polsce zawsze brzydko pachnie, bo kojarzy się ze stanem wojennym i PRL-em. Kto i na jakich podstawach miałby przeprowadzać lustrację czy weryfikację pracowników tych trzech instytucji? Kto uwierzy, że dokonanie takiej czystki będzie miało charakter merytoryczny i profesjonalny? W dodatku należy się obawiać o funkcjonowanie mediów publicznych w okresie przejściowym. Chyba, że na miejsce zwalnianych przyjdą osoby, które już są skoszarowane i przygotowywane do nowych zadań.
Michał Kobosko, dyrektor polskiego biura think-tanku Atlantic Council, redaktor portalu Project Syndicate, prowadzący pasma „Dzieje się na żywo” w Wirtualnej Polsce, w przeszłości redaktor naczelny m.in. „Newsweeka”, „Wprost” i „Dziennika Gazety Prawnej











