W poniedziałek, 19 grudnia trafi do sprzedaży, po ponad trzech latach przerwy, „Przekrój”. W nowej odsłonie jest to kwartalnik o tematyce społeczno-kulturalnej. Pismo ma format A3, liczy 148 stron, każdy numer będzie kosztował 14,90 zł. Pierwsze wydanie ukaże się w nakładzie 50 tys. egz.
Wydawcą i redaktorem naczelnym pisma jest Tomasz Niewiadomski, a w kilkunastoosobowej redakcji pracują też m.in. Miłada Jędrysik, Marek Raczkowski, Tomasz Stawiszyński i Hanna Zielińska, dyrektorem artystycznym jest Joanna Domańska.
Tomasz Niewiadomski kupił prawa do „Przekroju” w październiku 2013 roku, niedługo po tym jak ukazał się ostatni numer magazynu wydany przez Gremi Media. Ta firma była właścicielem pisma w latach 2009-2012, a wcześniej przez 7 lat wydawało je Edipresse Polska. Do tej porty „Przekrój” był tygodnikiem, został założony w 1945 roku w Krakowie.

Radość z reaktywacji „Przekroju” wyrazili wszyscy specjaliści z rynku prasowego, których portal Wirtualnemedia.pl poprosił o opinie. - Bardzo się cieszę, że „Przekrój” wraca na rynek i życzę mu sukcesu, za który uważam dalsze ukazywanie się tytułu. Cokolwiek by nie mówić, to marka kultowa - choć oczywiście nie dla młodego pokolenia - ocenia Ewa Redel-Bydłowska, członek zarządu Edipresse Polska. - Mam olbrzymie przywiązanie do tego pisma. Cieszę się, że ktoś podniósł ten tytuł - mówi Maciej Hoffmann, dyrektor generalny Izby Wydawców Prasy. - Bardzo kibicuję „Przekrojowi” i uważam, że każda inicjatywa dzięki której na rynku mają szansę pojawiać się jakościowe treści, w zalewie postfaktów, cliko galerii i żerbolajków, powinna być wspierana - uważa Rafał Oracz, CEO firmy Optimise Poland.
Największą zaletą „Przekroju” obecnie wydaje się dorobek i marka tego pisma. W nowej odsłonie magazyn to zresztą eksponują: stawia na tradycyjną szatę graficzną, opartą na rysunkach i grafikach z niewieloma zdjęciami, publikuje archiwalne rysunki i teksty klasycznych autorów. - Przekrój” był w swoim czasie i to przez dość długi okres, pismem masowym i ukazywał się nieprzerwanie przez kilkadziesiąt lat - zatem siła brandu i pozytywne konotacje z nim związane są jakąś wartością, choć niestety sentymentu do marek medialnych nie można przeceniać... - komentuje Ewa Redel-Bydłowska. - „Przekrój” zawsze był poświęcony głównie kulturze, w dobrym znaczeniu tego słowa: i niskiej i wysokiej. Duża część społeczeństwa wychowała się na tym tytule - przypomina Maciej Hoffmann.

Te cechy mogą pomóc „Przekrojowi” wyróżnić się obecnie wśród magazynów o kulturze i sprawach społecznych. - Charakterystyczny layout pisma pozwoli na wyróżnienie go na rynku i nawiązanie do korzeni - to zwróci uwagę grupy celowej, która czytała „Przekrój” w przeszłości. Nawet jeśli ta kontynuacja będzie jedynie symboliczna, to nadal ma znaczenie. Nijakość i brak rozpoznawalności byłyby znacznie większym ryzykiem - ocenia Ewa Redel-Bydłowska. - Częstotliwość kwartalna przy niszowym (jak by nie patrzeć) projekcie i zdefiniowanej tematyce to sensowny ruch - dłuższy cykl sprzedażowy pozwala na założenie dość wysokiej ceny okładkowej i daje szanse na nieco wyższą sprzedaż - jest też po prostu tańszy, a zawsze pozwala przejść na większa częstotliwość np. dwumiesięcznika, w przypadku dobre reakcji rynku - dodaje menedżerka.

Maciej Hoffmann zwraca uwagę, że przy szybkim obiegu krótkich treści w internecie, telewizji i prasie codziennej istnieje zapotrzebowanie na materiały dłuższe i pogłębione. - Dobrze redagowane pismo tego typu może zostać dobrze przyjęte przez rynek. Myślę, że redaktorzy przeanalizowali polski rynek, wiedzą, jakie są na nim nisze, sprofilowali pismo tak, żeby z jednej strony nie było zbyt specjalistyczne, dotyczące tylko kultury, a z drugiej - żeby nie było „wszystoistyczne”, bo wtedy nie uda się odnieść sukcesu - ocenia dyrektor IWP. - Nie da się też obecnie powielić w całości formuły dawnego „Przekroju” - zaznacza.
Obecny wydawca pisma prognozuje, że będzie ono sprzedawać się w 20-30 tys. egz., a docelowo nawet w 50 tys. egz. Nasi rozmówcy uważają, że nie ma na to większych szans. - Niestety zupełnie nie podzielam wiary w oficjalnie komunikowane założenia sprzedażowe przy tej cenie i koncepcji. W zależności od wsparcia promocyjnego uważam, ze będzie to kilkanaście tysięcy egzemplarzy, a po okresie promocji poniżej 10 tysięcy. Co nie przekreśla szans projektu, jeżeli nakłady nie zostaną przeszacowane - analizuje Ewa Redel-Bydłowska. - Sprzedaż kwartalnika społeczno-kulturalnego na poziomie 30 tysięcy egzemplarzy jest nierealistyczna, jakość wydania, format, objętość, duża ilość autorów, oznacza wysokie koszty produkcji. Brak wsparcia większego wydawcy, oznacza trudności w promocji i dystrybucji - ocenia Rafał Oracz. Podobnego zdania jest Maciej Hoffmann.

Przy czym „Przekrój”, po dekadzie wydawania przez duże firmy, trafił do wydawcy zajmującego się tylko tym pismem i określającego się, we wstępniaku w pierwszym numerze, jako jego kustosz. Tomasz Niewiadomski w rozmowie z Wirtualnemedia.pl stwierdził, że nie liczy na zwrot wydatków na przejęcie i wznowienie magazynu.
- Pozostaje mieć nadzieję, że jest to projekt z misją, który nie ma wygórowanych ambicji ekonomicznych, a bardziej obrazuje pewien intelektualny sentyment. Osobiście trzymam kciuki za sukces nowego „Przekroju” wbrew wszelkim trendom i sam będę go kupował - mówi Rafał Oracz. - Osobiście na pewno pierwsze wydania zakupię - zapewnia Ewa Redel-Bydłowska. - Widać, że nowy wydawca ma ambicję uczestnictwa w życiu społecznym. Kwartalnik nie jest nastawiony na zysk, tylko jest formą uczestnictwa w kulturze, działalności społecznej. To jest pozytywne i warte promowania - uważa Maciej Hoffmann.











