W środę 2 kwietnia rano na stronie głównej OKO.press opublikowano komunikat: „Żarty się skończyły. Dziś zamknięte. Zamykamy się na jeden dzień (...) Przez 24 godziny OKO.press nie istnieje. Ale jeśli zabraknie nam środków, ten dzień stanie się rzeczywistością – na zawsze. Możesz jednak temu zapobiec”. Wydawca zamknął dostęp do wszystkich swoich materiałów.
Portal w ten sposób zwraca się do czytelników z prośbą o wsparcie finansowe – comiesięczną darowiznę lub przekazanie 1,5 proc. podatku dochodowego.
OKO.press utrzymuje się z darowizn i grantów
OKO.press wyjaśnia na stronie, że działalność portalu wiąże się z kosztami – redakcja zatrudnia 34 osoby na etat i współpracuje z kilkudziesięcioma.
„Tydzień w tydzień publikujemy około 50 ekskluzywnych, pogłębionych tekstów, a do tego prawie drugie tyle krótszych depesz. Tak naprawdę oferujemy Wam co miesiąc jakościowe treści, które składałyby się (i to lekko licząc!) na sześć numerów tradycyjnych, papierowych tygodników społeczno-politycznych” – wylicza OKO.press. „Nie bierzemy pieniędzy od polityków ani z budżetu państwa, nie jesteśmy zależni od korporacji” – dodano.

Wydawcą portalu OKO.press jest Fundacja Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO.
W 2023 roku wpływy statutowe poszły w górę o 25,8 proc. do 9,53 mln zł. Fundacja utrzymuje się z dotacji i grantów, wpływów z 1,5 proc. podatku i z darowizn od osób fizycznych
W 2023 roku grant od Google News Initiative wyniósł 674,9 tys. zł, od Sigrid Rausing Trust 306,1 tys. zł, National Endowment for Democracy 348,9 tys. zł. Fundacja pozyskała też 454,7 tys. zł od Limelight Foundation. Natomiast dotacja z funduszy norweskich zmalały ze 165,8 do 82,6 tys. zł, od Civitates Journalism - z 554,9 do 542,4 tys. zł, zaś od Fundacji Calouste Gulbenkian - ze 181,3 do 172,7 tys. zł.
Na OKO.press nie są emitowane reklamy, więc fundacja nie zarabia w ogóle ze źródeł komercyjnych.











