Tegoroczne wybory do polskiego sejmu i senatu zostały wyznaczone na 13 października. Związana z nimi kampania rozpoczęła się kilka tygodni temu, największe partie zabiegają o poparcie podczas odwiedzin kandydatów w wybranych miejscowościach i wyborczych wieców.
Od kilku lat jednym z najważniejszych kanałów dotarcia do wyborców jest internet, a w nim media społecznościowe. Na platformach takich jak Facebook czy Google można dotrzeć do konkretnych grup Polaków przekonując ich do głosowania na określoną opcję polityczną.
Jednym ze sposobów komunikacji z wyborcami w mediach społecznościowych jest zamieszczanie w nich reklam o treści politycznej. Przy okazji tegorocznego głosowania do Parlamentu Europejskiego największe platformy social media – Facebook i Google zaczęły ujawniać wydatki i stopień zaangażowania poszczególnych komitetów wyborczych i kandydatów związany z tego typu działalnością.

Platforma Obywatelska wydała najwięcej
Okazuje się, że na polskim Facebooku od początku okresu monitorowania wydatków na polityczne reklamy, czyli od marca 2019 r. zamieszczono w sumie 24 744 reklam, których łączna wartość wyniosła ponad 4,748 mln zł.
Z danych udostępnianych przez Facebook wynika, że w okresie od 25 sierpnia do 23 września br. najwięcej na reklamy polityczne wydał komitet KKW Koalicja Obywatelska PO .N iPL Zieloni – łącznie 936 338 zł za 298 reklam.
Z kolei we wspomnianym okresie obejmującym niemal miesiąc Komitet Wyborczy Prawo i Sprawiedliwość przeznaczył na opublikowanie 182 reklam kwotę 45 721 zł.
Spośród polityków liderką pod względem wydatków reklamowych na Facebooku jest Małgorzata Kidawa-Błońska, której 13 materiałów wyborczych w ostatnim miesiącu kosztowało w sumie 94 703 zł.

W rozmowach z serwisem Wirtualnemedia.pl eksperci przewidują, że jesienna kampania w social media będzie ostrzejsza niż poprzednia. Według nich oficjalne reklamy to wierzchołek góry lodowej, będą siatki trolli i podejrzane zabiegi socjotechniczne. Na działania na Facebooku czy w Google partie polityczne mogą wydać w sumie dwukrotnie więcej niż podczas wyborów do Parlamentu Europejskiego.










