„Pokemon Go” da się niestandardowo wykorzystać marketingowo, trzeba uważać na prywatność

- „Pokemon Go” odniesie sukces rynkowy, choć nie przyniesie rewolucji. Grę można wykorzystać do celów marketingowych, ale z pomysłem i w niestandardowy sposób. Zaś użytkownicy aplikacji powinni zwrócić uwagę na kwestie swojej prywatności – oceniają dla Wirtualnemedia.pl eksperci rynku mobilnego i social media.

ps
ps
Udostępnij artykuł:

„Pokemon Go” od kilku dni robi na świecie i w Polsce zawrotną karierę. Gra przeznaczona na urządzenia mobilne wykorzystuje tzw. rozszerzoną rzeczywistość (AR). Gracze mogą się wcielić w trenerów Pokemonów i „łapać” nowe stworki w fizycznej przestrzeni dzięki lokalizacji GPS i zastosowaniu AR. Gracze mogą również staczać pokemonowe pojedynki.

Popularność gry wciąż rośnie. W środę Wirtualnemedia.pl i Brand24 podały, że jej zasięg w mediach społecznościowych przekroczył w Polsce 13,2 mln w ciągu trzech dni. Przez niecałe sześć dni o „Pokemon Go” na Twitterze napisano 6,6 mln razy, a wycena rynkowa Nintendo wzrosła w ciągu dwóch dni o 7,8 mld dol.

Możliwości marketingowe w „Pokemon Go” przychylnie ocenili też w rozmowach z Wirtualnemedia.pl m.in. Michał Brański i Tomasz Kreczmar, doceniając jej wykonanie i sam pomysł.

Dla marketerów „Pokemon Go” może być pułapką

Światowy szał wokół „Pokemon Go” szybko zrodził pytania o możliwość zarabiania na grze przez marki i agencje reklamowe. W serwisach branżowych pojawiły się spekulacje, że już teraz istnieją plany zamieszczania w grze reklam firm, które działają w konkretnych lokalizacjach ujętych w grze.

Jednak zdaniem Marcina Żukowskiego, team leadera w Mint Media, istnieje sporo wątpliwości, czy tradycyjne marketingowe podejście do „Pokemon Go” przyniesie pożądane skutki.

- Wiele osób zastanawia się nad sukcesem „Pokemon Go”, wiele osób nad tym sukcesem ubolewa, wielu mówi o tym, jak o kolejnej oznace upadku ludzkości. Sporą część osób gra wciągnęła na dobre. Niektóre firmy już wykorzystują ten trend i umieszczają u siebie Pokemony  zauważa Żukowski. - Chcą w ten sposób przyciągnąć graczy, którzy mogą być potencjalnymi klientami. Zjawisko nowe, niezbadane i wzbudzające wiele wątpliwości. Bo co z tego, że przyjdą ludzie do sklepu, jak przyjdą po Pokemony, złapią je i wyjdą? Nie będzie to marketingowy sukces, bo sprzedaż przez to nie wzrośnie, a wręcz przeciwnie, wskaźniki marketingowe spadną, bo sklep odwiedzi dużo osób i nikt nic nie kupi. Pokemony marketingowo trzeba umieć wykorzystać i można to zrobić - dodaje.

Według Żukowskiego „Pokemon Go” jest też przestrogą dla firm upatrujących rozwój wirtualnej i rozszerzonej rzeczywistości jedynie w odpowiednim sprzęcie. - Pokemon to po prostu znakomita marka i świetna historia – ocenia nasz rozmówca. - Dziś w nowocześniejszej formie, która pokazuje, że wcale nie trzeba specjalnych okularów, by w ciekawy sposób wykorzystać rozszerzoną rzeczywistość. Jest to spore ostrzeżenie dla firm, które twierdzą, że przyszłość leży tylko w okularach. Nintendo udowadnia, że przyszłość wciąż leży w dobrym pomyśle, dobrej historii i wzbudzeniu emocji u odbiorców.

Marcin Żukowski podkreśla, że to właśnie emocje, stale obecne w „Pokemon Go” wywołują zaangażowanie, a o to chodzi w marketingu. - Zaangażowanie nie może być puste, lecz musi spełniać określony cel. Wykorzystanie „Pokemon Go” w marketingu to jak najbardziej dobry pomysł, ale z głową - tak aby odbiorca rozwijał się jako trener Pokemonów, ale także aby wiązał się bliżej z naszą marką i kupował nasze produkty, a nie tylko kolekcjonował Pokemony - doradza menedżer Mint Media.

Sponsorowane lokacje i partnerstwo z McDonald’s

Oczywiste jest, że twórcy „Pokemon Go” będą chcieli wykorzystać finansowo globalny sukces gry. Piotr Modzelewski, project executive w Mobile Rockets, choć nie uważa „Pokemon Go” za projekt rewolucyjny, to jednak wskazuje kilka możliwych i przypuszczalnych kierunków monetyzacji tej aplikacji.

- Uważam, że „Pokemon Go” nic nie zmieni na rynkach gier wykorzystujących rozszerzoną rzeczywistość i reklamy mobilnej - rozpoczyna sceptycznie Piotr Modzelewski. - Gra jest przykładem unikalnej aplikacji, na sukces której składa się kilka czynników. Obok dostępu do map Google (Niantic - developer gry, jest częściowo własnością Google) najważniejszym z nich jest uwielbiana przez dziesiątki milionów użytkowników marka Pokemon.

Modzelewski przypomina, że wcześniejsze eksperymenty z AR podejmowane też przez sam Niantic w formie gry Ingress z 2013 r. skończyły się umiarkowanym sukcesem (około 7 mln użytkowników na iOS i Androidzie), a powtórzenie kombinacji szeroko rozpoznawalnej marki i dostępu do technologii pokroju Google Maps będzie bardzo trudne, jeśli wręcz niemożliwe.

- Co do reklam wewnątrz aplikacji można na sprawę patrzeć dwojako. Nintendo znane jest ze swojej hermetyczności i opiera się panującym trendom, dlatego pojawienie się ewentualnej powierzchni reklamowej stoi pod sporym znakiem zapytania - zastrzega ekspert z Mobile Rockets.

- Należy też pamiętać, że Pokemony nie są własnością Nintendo, a The Pokemon Company, zaś o losach aplikacji „Pokemon Go” w dużej mierze decyduje sam jej developer. CEO Niantic wspomniał w wywiadzie dla „Financial Times”, że poza mikropłatnościami źródłem dochodu z aplikacji mają być także sponsorowane lokacje, zaś w kodzie gry odnalezione zostały wpisy zdające się sugerować istnienie jeszcze nieogłoszonego partnerstwa z siecią McDonald’s. Jak wspomniałem wcześniej, reklama mobilna najpewniej nie zagości na łamach „Pokemon Go”, a aplikacja będzie żyła własnym życiem jako unikalny twór i chociaż odniesie wielki sukces, nie wywoła rewolucji - prognozuje Modzelewski.

„Pokemon Go” groźny dla prywatności?

Z kolei Anna Luberska, social media manager w Mint Media, zwraca uwagę wątpliwości dotyczące bezpieczeństwa używania „Pokemon Go”.

- O co chodzi? Podczas instalacji za pomocą konta Google aplikacja domaga się pełnych uprawnień, a co za tym idzie teoretycznie ma ona dostęp do naszej gmailowej korespondencji - przestrzega Anna Luberska. - Teoretycznie, bo w praktyce nikt tych danych nie zamierza wykorzystywać. Uwzględniając jednak negatywny wariant, aplikacja ma dostęp do danych, które nie są potrzebne jej do sprawnego działania, a może wykorzystać je w szkodliwy dla użytkownika sposób. Jak sprawdzić czy nasze dane są bezpieczne? Wystarczy zalogować się do własnego konta Google, a następnie sprawdzić jakie aplikacje są z nim połączone. Jeżeli znajdziemy tak Pokemon Go, wystarczy anulować dostęp – radzi Luberska.

PRACA.WIRTUALNEMEDIA.PL

NAJNOWSZE WIADOMOŚCI

KRRiT przedłuża koncesje. Chodzi m.in. o stacje Polsatu i Canal+

KRRiT przedłuża koncesje. Chodzi m.in. o stacje Polsatu i Canal+

Polsat Box udostępnił za darmo wiele kanałów

Polsat Box udostępnił za darmo wiele kanałów

Współpracownica Agory bez pieniędzy po porodzie? Firma odpowiada "Solidarności"

Współpracownica Agory bez pieniędzy po porodzie? Firma odpowiada "Solidarności"

KRRiT zaakceptowała plany mediów publicznych. Co z likwidacją kanałów TVP?

KRRiT zaakceptowała plany mediów publicznych. Co z likwidacją kanałów TVP?

Dwa nowe tytuły w ofercie InPostu. Zamówisz je do Paczkomatu

Dwa nowe tytuły w ofercie InPostu. Zamówisz je do Paczkomatu

Nowa prezeska wydawcy "Pisma"

Nowa prezeska wydawcy "Pisma"