Jego sprawę opisuje i komentuje OKO.press. W czwartek po południu we Wrocławiu Witkowski jechał rowerem z dziewczyną po nadodrzańskim bulwarze, w mocnych słowach komentując hasła przeciwko LGBT, takie jak m.in. „Walcz z LGBT”, „Stop pedofilom z LGBT, reaguj”, a także „Walcz z marksizmem kulturowym”.
- Minęliśmy kilka osób, w tym młodego faceta, na oko 21 lat, spodnie moro, czapka, podkoszulka, ciemne okulary. Wjechaliśmy w ślepą uliczkę, zawróciliśmy, nie dało się dalej jechać wzdłuż Odry. Ja miałem coś z kołem, zsiadłem z roweru. I wtedy ten chłopak podbiegł do mnie - relacjonował Przemysław Witkowski dla swojego macierzystego portalu. Mężczyzna pobił dziennikarza, a ten ostatecznie trafił do szpitala.

W szpitalu okazało się, że ma złamany nos i zatokę szczękową. Sprawą jego pobicia zajmie się prawnik. - Bojówki sprawdzają, jak daleko mogą się posunąć. Władze ze swoją jawną homofobią i w ogóle mową nienawiści wobec tych, co nie z nami, tworzą atmosferę przyzwolenia - komentuje dziennikarz w rozmowie z OKO.press.
Przemysław Witkowski mieszka we Wrocławiu, zajmuje się opisywaniem ruchów prawicowych i skrajnej prawicy. Jak sam mówi, pobicie nie mogło mieć z tym związku - chodziło tylko o to, że komentował hasła krytykujące.











