„Gazeta Polska Codziennie” opublikowała artykuł, w którym opisano przynależność do Ochotniczych Rezerw Milicji Obywatelskiej ojca dziennikarza TVP Info Jarosława Kulczyckiego. Autor zacytował również fragment wypowiedzi dziennikarza dla „Super Expressu” z 2011 roku, w której miał przyznać, że „należał do reżimowego harcerstwa ZHP”.
Publikacja ma związek z sobotnią rozmową Kulczyckiego z publicystą Łukaszem Warzechą i Norbertem Maliszewskim w programie „Z dnia na dzień” w TVP Info, podczas której prowadzący nazwał Warzechę „propagandystą” i zarzucił mu „branie pieniędzy” za udział w kampanii prezydenckiej Andrzeja Dudy. Publicysta oburzony opuścił studio i nie kontynuował dyskusji (więcej na ten temat).
Wojciechowi Czuchnowskiemu, dziennikarzowi „Gazety Wyborczej”, nie podobało mi się zachowanie Jarosława Kulczyckiego wobec Łukasza Warzechy.

- Jednak lustracja jego rodziny przeprowadzona przez nieformalny organ Prawa i Sprawiedliwości, czyli „Gazetę Polską”, jest działaniem obrzydliwym, w najgorszym stalinowskim stylu. „GP” robi to zresztą nie po raz pierwszy - przykładem dzieło autorów „Gazety Polskiej” - „Resortowe dzieci”, gdzie hurtowo lustruje się bliskich dziennikarzy, którzy podpadli PiS-owi - przypomina Wojciech Czuchnowski.
W grudniu 2013 roku w sprzedaży pojawiła się książka „Resortowe dzieci. Media”, opisująca ludzi związanych z polskimi mediami. Jej autorami są Dorota Kania, publicysta Jerzy Targalski oraz dziennikarz Maciej Marosz, który był źródłem informacji do tekstu o ojcu Jarosława Kulczyckiego (więcej na ten temat).
- W podobny sposób, co z Kulczyckim tzw. autorzy „GPC” postąpili z Tomaszem Sekielskim, wyciągając z akt IPN brudy na temat jego rodziny. Takie działania pseudodziennikarzy z „Gazety Polskiej” i „Gazety Polskiej Codziennie” nie mają nic wspólnego z jakąkolwiek etyka i moralnością. Nie mam jednak złudzeń, że zostaną potępione np. przez SDP, które jest zdominowane przez ludzi mediów prawicy - dodaje dziennikarz „Wyborczej”.

W kwestii oceny zachowania dziennikarza TVP Info z Czuchnowskim zgadza się publicysta „Rzeczpospolitej” Michał Szułdrzyński. - Nie da się go pochwalić. Każdy z gości programu publicystycznego ma prawo wygłaszać dowolne opinie. Prowadzący ma oczywiście prawo się od nich odcinać, ale nie insynuując, że rozmówca jest opłacany przez partię - zaznacza Michał Szułdrzyński.
- Ale to sprawa redaktora Kulczyckiego i ewentualnie jego zwierzchników. Jego rodzice nie mają tutaj nic do rzeczy. Trudno nie odnieść wrażenia, że publikowanie informacji na temat jego ojca, ma być rodzajem politycznej zemsty, za jego zachowanie. Co więcej, publikowanie takich informacji stawia w kłopotliwym świetle Łukasza Warzechę - twierdzi publicysta „Rzeczpospolitej”.
Czy środowisko dziennikarskie powinno zareagować? Szułdrzyński zauważa, że branża nie zachowała się solidarnie po sprawie zatrzymania dziennikarzy w PKW, ani po tym, jak Łukasz Warzecha został potraktowany w sobotę w TVP Info. Publicysta ocenia, że środowisko nie zareaguje odpowiednio również i teraz. - Niestety, podział w tym środowisku i jego dość duża polaryzacja na tle politycznym sprawia, że akcje solidarności paradoksalnie to środowisko jeszcze bardziej dzielą, a nie łączą. Ale to sprawa na osobną dyskusję - podkreśla Michał Szułdrzyński.

Sylwia Czubkowska z „Dziennika Gazety Prawnej” zauważa, że argumenty rodzinne używane przez dziennikarzy w stosunku do innych dziennikarzy zawsze są chwytami poniżej pasa. - Oczywiście rodzina kształtuje człowieka to jednak podstawą humanistycznego światopoglądu jest to, że jednostka nie ponosi odpowiedzialności za czyny i wybory innych. A więc jeżeli już z czegoś Jarosława Kulczyckiego warto rozliczać to z tego jak pracuje i czy jego zachowanie względem Łukasza Warzechy było profesjonalne - ocenia Czubkowska.
Dziennikarka dodaje, że ona uważa postępowanie prezentera TVP Info wobec gościa za nieprofesjonalne i dlatego nie podpisałaby się pod listem w jego obronie. - Choć jak podkreślam, prostackie i niemerytoryczne jest „za karę” wyciąganie mu „ojca z ORMO” - dodaje Sylwia Czubkowska.
Z kolei Piotr Gursztyn, publicysta „Do Rzeczy”, uważa, że bardziej oburzające jest zachowanie Jarosława Kulczyckiego niż reakcja gazety. - Kulczycki powinien przeprosić Łukasza Warzechę, ale nie w sposób tak kuriozalny jak zrobił to rzecznik TVP. Więc na tym etapie solidarność bardziej należy się Warzesze niż Kulczyckiemu - twierdzi Gursztyn.

- Publikacja „Gazety Polskiej” mogłaby mieć uzasadnienie, gdyby praca Jarosława Kulczyckiego miała wyraźny związek z przeszłością jego ojca. Z tekstu „GP” to nie wynika. Zatem publikacji w tej formie nie powinno być - ocenia Gursztyn. - Jeśli miałbym coś doradzić redakcji „Gazety Polskiej” to wzorowanie się na lepszych w dziedzinie dyskredytacji. Mogli napisać sylwetkę Kulczyckiego i zręcznie wpleść wątek ojca-ormowca. Tak jak to robią np. media, którym nie jest wszystko jedno - konkluduje.
W niedzielę Telewizja Polska wyraziła ubolewanie z powodu zachowania prezentera sobotniego wydania „Z dnia na dzień”. - Niestosowne pytanie zadane przez Jarosława Kulczyckiego, a także jego zbyt emocjonalne zachowanie w rozmowie z Łukaszem Warzechą było jednak próbą znalezienia ekwiwalentu dla dalekiej od obiektywizmu retoryki red. Warzechy - zaznaczył Jacek Rakowiecki, rzecznik prasowy TVP (więcej na ten temat).

Na kolejnej podstronie przeczytać można pełne komentarze Wojciecha Czuchnowskiego, Michała Szułdrzyńskiego, Sylwii Czubkowskiej i Piotra Gursztyna o publikacji na temat ojca dziennikarza TVP Info.
Michał Szułdrzyński, dziennikarz „Rzeczpospolitej”Warto rozdzielić te dwie sprawy. Nie da się pochwalić zachowania Jarka Kulczyckiego. Każdy z gości programu publicystycznego ma prawo wygłaszać dowolne opinie. Prowadzący ma oczywiście prawo się od nich odcinać, ale nie insynuując, że rozmówca jest opłacany przez partię.
Ale to sprawa redaktora Kulczyckiego i ewentualnie jego zwierzchników. Jego rodzice nie mają tutaj nic do rzeczy. Trudno nie odnieść wrażenia, że publikowanie informacji na temat jego ojca, ma być rodzajem politycznej zemsty, za jego zachowanie. Co więcej, publikowanie takich informacji stawia w kłopotliwym świetle Łukasza Warzechę.

Środowisko dziennikarskie nie zachowało się solidarnie po sprawie zatrzymania dziennikarzy w PKW, nie zachowało się solidarnie po tym, jak redaktor Warzecha został potraktowany w TVP Info, i nie zachowa się również i teraz. Niestety podział w tym środowisku i jego dość duża polaryzacja na tle politycznym sprawia, że akcje solidarności paradoksalnie to środowisko jeszcze bardziej dzielą a nie łączą. Ale to sprawa na osobną dyskusję.
Wojciech Czuchnowski, dziennikarz „Gazety Wyborczej”Nie podobało mi się zachowanie Kulczyckiego wobec Warzechy, ale lustracja jego rodziny przeprowadzona przez nieformalny organ PiS, czyli „Gazetę Polską”, jest działaniem obrzydliwym, w najgorszym stalinowskim stylu. „GP” robi to zresztą nie po raz pierwszy - przykładem dzieło autorów „Gazety Polskiej” - „Resortowe dzieci”, gdzie hurtowo lustruje się bliskich dziennikarzy, którzy podpadli PiS-owi.

W podobny sposób, co z Kulczyckim tzw. autorzy „GPC” postąpili z Tomaszem Sekielskim, wyciągając z akt IPN brudy na temat jego rodziny. Takie działania pseudodziennikarzy z „Gazety Polskiej” i „Gazety Polskiej Codziennie” nie mają nic wspólnego z jakąkolwiek etyka i moralnością. Nie mam jednak złudzeń, że zostaną potępione np. przez SDP, które jest zdominowane przez ludzi mediów prawicy.
Sylwia Czubkowska, dziennikarka „Dziennika Gazety Prawnej”Cóż, niestety ani to pierwszy ani ostatni przypadek gdy dziennikarze w stosunku do innych dziennikarzy używają rodzinnych argumentów.
To zawsze są chwyty poniżej pasa, bo choć oczywiście rodzina kształtuje człowieka to jednak podstawą humanistycznego światopoglądu jest to, że jednostka nie ponosi odpowiedzialności za czyny i wybory innych. A więc jeżeli już z czegoś Jarosława Kulczyckiego warto rozliczać to z tego jak pracuje i czy jego zachowanie względem Łukasza Warzechy było profesjonalne.

Jako, że ja osobiście uważam, że nie było to pod listem w obronie Kulczyckiego bym się zapewne nie podpisała. Choć jak podkreślam, prostackie i niemerytoryczne jest „za karę” wyciąganie mu „ojca z ORMO”.
Piotr Gursztyn, publicysta „Do Rzeczy”Na początku chciałbym zaznaczyć, że bardzo nie podoba mi się dzielenie portali i mediów na prawicowe i nieprawicowe. To próba dyskredytowania i sugerowania odbiorcom, że są to media gorszego gatunku. Jakoś nikt nie pisze o portalu Tomasza Lisa "lewicowy" (bo przecież prawicowy nie jest). A jest to chyba największy producent substandardowego kontentu na polskim rynku medialnym.
Co do meritum, bardziej oburzające jest zachowanie J. Kulczyckiego niż reakcja nań. Kulczycki powinien przeprosić Ł. Warzechę, ale nie w sposób tak kuriozalny jak zrobił to rzecznik TVP. Więc na tym etapie solidarność bardziej należy się Warzesze niż Kulczyckiemu.

Publikacja "GP" mogłaby mieć uzasadnienie, gdyby praca Kulczyckiego miała wyraźny związek z przeszłością jego ojca. Z tekstu "GP" to nie wynika. Zatem publikacji w tej formie nie powinno być. Jeśli miałbym coś doradzić "GP" to wzorowanie się na lepszych w dziedzinie dyskredytacji. Mogli napisać sylwetkę Kulczyckiego i zręcznie wpleść wątek ojca-ormowca. Tak jak to robią np. media, którym nie jest wszystko jedno.











