Polski Związek Przemysłu Oponiarskiego rekomenduje sezonową zmianę opon jako jedną z gwarancji bezpiecznej jazdy. Opony są kluczową częścią samochodu. Jedyną, która ma kontakt z jezdnią. Nieistotne, jak mocny jest samochód, to od jakości i sprawności opon zależy bezpieczeństwo podróżujących. Nie należy czekać ze zmianą do pierwszego śniegu. W taką pogodę jak teraz, nawet bez śniegu, opona zimowa jest bezpieczniejszym rozwiązaniem niż letnia. Będzie lepiej zachowywać się na mokrej jezdni przy temperaturze poniżej 7 stopni C.
Przy zakupie zwróćmy uwagę, żeby opona zimowa lub całoroczna miała z boku symbol śnieżynki na tle szczytów. Tylko wtedy możemy mówić, że dana opona ma walory zimowe. Oznaczenie M+S to tylko informacja danego producenta o bieżniku nadającym się na błoto i śnieg. W samochodach osobowych to zarówno bieżnik jak i odpowiednia mieszanka gumowa nadają znaczenie oponie zimowej.

Przypomnijmy, że niemieckie niezależne statystyki pokazują wyraźnie, że ryzyko wypadków drogowych i kolizji jest 6 razy większe w zimie niż w lecie[1].
Pamiętajmy, że droga hamowania pojazdu na mokrej powierzchni na oponach zimowych jest 20% krótsza niż przy oponach letnich[2]. Również testy Brytyjskiego Stowarzyszenia Producentów Opon wykazały, że samochód jadący na oponach zimowych z prędkością ok. 100 km/h na mokrej drodze, przy temperaturze 5°C zatrzyma się 5 metrów wcześniej, niż samochód na oponach letnich.[3] Jest to różnica odpowiadająca długości większego samochodu.
Z kolei na oblodzonej jezdni droga hamowania na oponach zimowych przy ok. 30 km/h może być mniejsza nawet o prawie 11 metrów w porównaniu z oponami letnimi, co oznacza trzy długości kompaktowego samochodu.
Na zaśnieżonej drodze natomiast droga hamowania na oponach zimowych może być mniejsza aż o 30 metrów przy prędkości ok. 50 km/h[4].

- Jedynie na całkowicie suchej drodze, przy temperaturze 7 stopni, opony letnie dorównują zimowym. Suche dni jednak w naszym klimacie to rzadkość o tej porze roku, więc nie warto ryzykować – wskazuje Piotr Sarnecki, Dyrektor Generalny Polskiego Związku Przemysłu Oponiarskiego.
Kiedy temperatura spada poniżej 7 stopni C, mieszanka gumy, z jakiej zrobione są opony letnie, twardnieje. To znacznie pogarsza jej przyczepność i wydłuża drogę hamowania. Tego problemu nie mają opony zimowe, które zbudowane są ze specjalnej mieszanki zawierającej więcej naturalnej gumy i krzemionki, dlatego nie twardnieją w niższych temperaturach. To oznacza lepszą przyczepność na drodze i większe bezpieczeństwo jazdy, nawet gdy nie ma śniegu i jest woda lub błoto pośniegowe. Ich specyficzne, liczne wzory i lamele pozwalają na lepszą jazdę na oblodzonej drodze czy śniegu.

Równie ważna jest rzeźba bieżnika, ponieważ w oponie zimowej ma on duże bloki w strefie barkowej oraz odpowiednio ukształtowane nacięcia, zwane lamelkami, które pod naciskiem samochodu rozszerzają się i w kontakcie z jezdnią „wgryzają się” w śnieg, lód, czy błoto pośniegowe. Specjalny układ rowków sprawia, że woda i błoto pośniegowe są dobrze odprowadzane spod kół.
– Polska jest krajem o wilgotnym klimacie kontynentalnym, mamy gorące lata, mroźne zimy z opadami śniegu i śniegu z deszczem. W takim klimacie opona letnia w zimie sobie nie poradzi – mówi Piotr Sarnecki – Kiedy temperatura spada poniżej 7 stopni kończy się przyczepność opony letniej, a zaczyna przyczepność opony zimowej, bo ona jest zupełnie inaczej zbudowana, ma inną mieszankę. Warto, żeby kierowcy to wiedzieli. Opona letnia jest zbudowana z twardszej mieszanki gumowej, która ma wytrzymać wysokie temperatury latem, a nie niską temperaturę czy śnieg.

[1] źródło: ADAC, Pro-winterreifen
[2] źródło: Cortina. A dynamic simulation test when temperature at 5°C
[3] źródło: www.tyresafe.org
[4] źródło: ADAC Motorwelt 10/2010

dostarczył
infoWire.pl











