Zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw spadło o 0,8 proc. r/r (prognoza BRE to -0,6 proc., konsensus rynkowy -0,9 proc.). Jak zwykle w styczniu doszło do zmiany próbki GUS, której kierunek zgodny był z zasadami rządzącymi zmianą tego kierunku w poprzednich latach (duża korelacja z całkowitą zmianą zatrudnienia w ciągu roku). Stąd też w otoczeniu spadków na rynku pracy mamy jednorazowy wzrost o 32 tys. (dla porównania w 2009 roku styczniowy wzrost wyniósł +21,2 tys. a następnie nastąpiła seria dotkliwych spadków). - Skala zmiany była jednak średnio nieco niższa niż we wszystkich poprzednich latach, tzn. zatrudnienie spadło o nieco więcej niż można było się spodziewać, co tylko potwierdza słabość rynku pracy. Nie tylko przedsiębiorstwa nie rosną w dostatecznym tempie, aby zostać objęte badaniem GUS, ale także te już obecne w próbie nie zatrudniają lub nawet zwalniają – wyjaśnia Marcin Mazurek, analityk BRE Banku. - Podtrzymujemy nasze wcześniejsze stwierdzenia, że kolejna faza osłabienia rynku pracy jest bardzo prawdopodobna i powinna być widoczna ponownie w danych lutowych i będzie się przejawiać znacznym spadkiem zatrudnienia w ujęciu miesięcznym – dodaje.

W styczniu fundusz płac realnie obniżył się o 2 proc. w skali roku. - Podtrzymujemy naszą prognozę spadku PKB w ujęciu rocznym w 1 kw. 2013, tym bardziej że potwierdzają się sygnały solidnych spadków inwestycji - rozpoczęte budowy mieszkań obniżyły się w styczniu o 38 proc. r/r. Wobec stagnacji dochodu i rosnącej stopy oszczędności jedynie wiarygodne szacunki co do promowanego ostatnio mechanizmu „polskiego ducha” mogłyby spowodować rewizję naszych prognoz – mówi Ernest Pytlarczyk.
Rynek długu i waluty nie zareagowały na dane. Dane dzisiejsze w teorii powinny zwiększyć szansę na marcową obniżkę stóp, jednak inwestorzy świadomi są skomplikowania procesu decyzyjnego w RPP. - Myślimy, że wizja spadku PKB i spadku inflacji poniżej dolnej granicy celu w połączeniu z nijaką projekcją powinny wystarczyć do obniżki stóp w marcu. Słaba pierwsza połowa 2013 powinna ostatecznie sprowadzić stopę NBP do poziomu 3,25 proc. – podsumowuje Ernest Pytlarczyk.












