To już druga edycja akcji „Tęczowych świąt! Trzymajmy się razem”. Poza dużymi ośrodkami takimi jak Kraków, Łódź, Poznań, Trójmiasto, Warszawa i Wrocław, billboardy zawisną także m.in. w Gliwicach, Jaworznie, Lublinie, Radomiu, Rybniku i Sosnowcu. Łącznie plakaty z tęczowymi życzeniami pojawią się w 24 polskich miastach.

- Ten rok był wyjątkowo trudny dla osób LGBT+ żyjących w Polsce. Byliśmy na celowniku mediów publicznych, polityków z obozu władzy, fundamentalistycznych organizacji i hierarchów kościoła katolickiego. Dodajmy do tego brutalność policji wobec pokojowych demonstracji i maluje nam się bardzo ciężkie podsumowanie ostatnich 12 miesięcy – wyjaśnia Ola Kaczorek, osoba współprzewodnicząca Miłość Nie Wyklucza. - Ten czas pokazał jednak też coś dobrego – udowodnił, że jako społeczność potrafimy sobie pomagać, występować we wzajemnej obronie i po ludzku wspierać, zgodnie z hasłem współorganizowanej przez nas sierpniowej demonstracji solidarnościowej „nigdy nie będziesz szła sama” - dodaje.
Akcja służy też zebraniu podpisów po apelem
Plakaty i billboardy są również wezwaniem do podpisania apelu "Chcę lepszej Polski", w którym zebrane są wszystkie najważniejsze postulaty społeczności LGBT+.

Apel trafi do polityków i polityczek opozycji jako lista rozwiązań legislacyjnych, które powinny znaleźć się w programach ich partii.
Dlatego akcja billboardowa służy także wyrażeniu sprzeciwu wobec tych słów oraz zebraniu podpisów pod apelem "Zróbmy sobie lepszą Polskę". Podpisy pod apelem można złożyć poprzez stronę internetową - www.chcelepszejpolski.pl.
- Wierzymy, że wspólnie ze wszystkimi ludźmi, którzy chcą bezpiecznej Polski bez polityki nienawiści, medialnych kozłów ofiarnych i szczucia na słabszych, możemy zmienić nasz kraj na lepsze - wyjaśnia Hubert Sobecki, współprzewodniczący Miłość Nie Wyklucza. - To nie wydarzy się jutro ani pojutrze, ale gdy tacy lub inni politycy będą prezentować swoje programy i wizje przyszłości, zaniesiemy im ten apel i pokażemy, że bezpieczeństwo wszystkich rodzin, również tych zakładanych przez pary osób tej samej płci, ochrona przed przemocą w szkole i na ulicy czy prawa osób transpłciowych to nie są żadne zagrożenia czy „tematy zastępcze”. To norma krajów Unii Europejskiej, do której powinniśmy dążyć, bo tego potrzebują ludzie, żeby normalnie żyć i nie musieć wyjeżdżać z Polski. Alternatywne wzorce mamy bardzo blisko, bo u naszych wschodnich sąsiadów, ale takiej Polski – mam nadzieję – jednak nie chcemy.











