Najwięcej komentarzy w środowisku IT budzi nazwa nowego systemu koncernu Microsoft. Eksperci pytani przez Wirtualnemedia.pl mają na temat jej pochodzenia swoje własne koncepcje. - Sądzę, że mamy tu do czynienia z klasyczną „ucieczką do przodu” - przypuszcza Ludwik Krakowiak, redaktor naczelny „PC World”. - Microsoft twierdzi, że chciał w ten sposób dobitnie pokazać, jaki duży postęp technologiczny dokonał się w najnowszej wersji systemu. Wydaje mi się jednak, że chciano uniknąć wrażenia, iż najnowszy system jest bezpośrednim kontynuatorem czy następcą „ósemki”. Trudno się temu dziwić, bo wersja nr 8 nie grzeszyła popularnością - pod koniec 2013 r. była zainstalowana jedynie na 2% spośród wszystkich wykorzystywanych przez przedsiębiorstwa urządzeń działających pod kontrolą systemów Microsoftu. Windows 7 - na 51 proc. To dramatyczna dysproporcja nie tylko z biznesowego punktu widzenia.

##NEWS http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/microsoft-zaprezentowal-system-operacyjny-windows-10-wideo ##
Konstanty Młynarczyk, redaktor naczelny miesięcznika „Chip” wątpi w to, by oficjalne wyjaśnienia Microsoftu w sprawie nowej nazwy miały swoje uzasadnienie. - Nazwa Windows 10 to zaskoczenie - nie uzasadnia jej ani kolejność (poprzednia wersja systemu nosiła oznaczenie Windows 8) ani polityka produktowa producenta, zgodnie z którą Microsoft nazywał swoje najnowsze produkty i usługi używają słowa One (OneDrive, Xbox One) - mówi Młynarczyk. - Jak tłumaczył jeden z przedstawiających nowy OS Joe Belfiore, taka nazwa ma oddawać ogrom zmian, jakie dokonają się w okienkach wraz z ich najnowszą wersją. Ale szczerze mówiąc tej fundamentalnej zmiany póki co raczej nie widać - stwierdza naczelny „Chipa”.

Z kolei Mariusz Michalski, dziennikarz informatyczny z miesięcznika „Komputer Świat” zwraca uwagę na to, że Microsoft chce jak najszybciej zatrzeć w pamięci użytkowników złe wrażenie po Windows 8. - Niektórzy twierdzą, że nazwa Windows 10 to konsekwencja tego, iż ktoś z Microsoftu obiecał wszystkim Windows 9 za darmo. Mówiąc poważnie przypuszczam, że przeskok na wersję 10 to wyraźna próba odcięcia się grubą kreską od nieudanego Windows 8, który okazał się dla Redmond dużo większym problemem, niż mogliśmy się spodziewać. Windows 8 jest tak zły, że niczym piękna katastrofa spowodował lawinę zmian - od wyrzucenia człowieka odpowiedzialnego za Windows 8, po reorganizację całej firmy ze zmianą prezesa włącznie. Po takim trzęsieniu ziemi Windows 10 brzmi jak obietnica. Oby był to strzał w dziesiątkę - mówi Michalski.

Na specjalistach nowych technologii dobre wrażenie zrobiła koncepcja stworzenia pod nazwą Windows 10 wspólnego systemu dla różnych typów urządzeń, potwierdzona przez Microsoft podczas prezentacji nowych okienek.- Wydaje się to słusznym posunięciem – uważa Krakowiak. - W przeszłości mnogość różnych wersji systemu desktopowego wywoływała zamieszanie, a użytkownicy wyżej cenili wersje bardziej zaawansowane, mimo iż często nie wykorzystywali wszystkich ich funkcji. Po drugie, jedna wersja dla wszystkich urządzeń pozwala mieć nadzieję, że oprogramowanie będzie działać bezproblemowo na każdym sprzęcie, bez względu na różnice w specyfikacji technicznej - podkreśla Krakowiak.
Bitner zwraca uwagę na pewne niuanse związane z ideą jednego systemu zaprezentowaną przez Microsoft. - Od strony technicznej trudno mówić o faktycznym połączeniu systemów. Microsoft stara się przede wszystkim zaoferować podobny interfejs na różnych urządzeniach, co podnosi wygodę i efektywność pracy i co jest szczególnie ważne dla użytkowników biznesowych, korzystających na zmianę z komputerów, smartfonów, tabletów - podkreśla naczelny „Computerworld”.

Redaktor naczelny „Chipa” oraz Michalski przypominają, że koncepcja jednego systemu w różnych urządzeniach nie jest w gruncie rzeczy nowa. - Pomysł oparcia systemów operacyjnych przeznaczonych dla komputerów, tabletów i smartfonów o wspólne jądro (bo tyle mniej więcej oznacza deklaracja Microsoftu, że Windows 10 będzie działał na wszystkich urządzeniach) to zdecydowanie dobry pomysł, jeśli zostanie dobrze zrealizowany – zastrzega Młynarczyk. - Zapewnia skupienie uwagi producenta na jednym produkcie, doskonałą współpracę usług i aplikacji działających na wszystkich sprzętach oraz wielkie ułatwienie dla deweloperów tworzących oprogramowania dla tego systemu. Nie jest to, zauważmy, pierwsza taka próba - na rynku jest dostępny system Ubuntu Touch, będący przystosowaną do pracy także na tabletach i smartfonach wersją pecetowego systemu operacyjnego – przypomina Młynarczyk.

- Pomysł unifikacji systemów dla różnych urządzeń jest fajną ideą - przyznaje Michalski. - Ma być prościej, lepiej, wygodniej i bardziej spójnie. To wyraźny trend również w urządzeniach Apple - OS X dla komputerów stacjonarnych i iOS dla urządzeń mobilnych są już do siebie w wielu miejscach podobne, jednakże firma z Coupertino idzie trochę inną drogą i deklaruje, że jej systemy będą się wzajemnie upodobniały tylko tam, gdzie ma to sens. Microsoft zapowiedział zrobienie jednego wspólnego systemu, a nie dwóch dzielących wspólne rozwiązania. Na ocenę które rozwiązanie okaże się lepsze jest za wcześnie, bo kluczowe jest tu wykonanie - podkreśla Michalski.
Pytani przez Wirtualnemedia.pl eksperci z nadzieją powitali zapowiedź Microsoftu o tym, że ostateczna wersja Windows 10 będzie opracowywana w porozumieniu ze społecznością użytkowników na całym świecie za pośrednictwem programu Windows Insider. Zdaniem niektórych specjalistów to o wiele poważniejszy krok koncernu z Redmond, niż może się z pozoru wydawać.

- Przed wrześniową konferencją Microsoftu w sieci krążyło mnóstwo plotek i spekulacji dotyczących, wówczas jeszcze, Windows 9, w tym: „Co nowe Windows powinno zapożyczyć z Linuksa”. Nie spodziewano się jednak, że zapożyczona zostanie idea zbudowania szerokiej społeczności skupionej wokół jednego wspólnego projektu, czyli fundament środowiska open source. Tak właśnie rozumiem wprowadzenie programu Windows Insider - zwraca uwagę Krakowiak z „PC World”.
Znawcy nowych technologii w rozmowie z Wirtualnemedia.pl w większość byli zgodni w tym, że Windows 10 ma spore szanse na to, by zatrzeć złe wrażenie pozostawione przez Windows 8 i odnieść rynkowy sukcesu. Może w tym pomóc niepotwierdzona na razie informacja o darmowej aktualizacji systemu do wersji 10 dla użytkowników poprzedniego Windowsa.
- Dla przeciętnego użytkownika komputera Windows 10 w stanie, w jakim został on zaprezentowany, to system marzeń - oferujący wszystkie ulepszenia i udoskonalenia wersji 8, ale z zachowaniem przyjaznego, znajomego interfejsu rodem z Windows 7. Można więc śmiało zgadywać, że większość przyszłych użytkowników Dziesiątki będzie z niej co najmniej zadowolona – twierdzi Młynarczyk.
- Chyba ważniejsze jest to, że Microsoft wyciągnął wnioski z krytyki, jaka spotkała go po wprowadzeniu na rynek „ósemki” - podkreśla Bitner. - Ten system w moim odczuciu ignorował potrzeby wielu użytkowników i stan rozwoju rynku. Był zoptymalizowany do użytku na urządzeniach mobilnych, z wyświetlaczami dotykowymi (duże kafelki, likwidacja menu Start).
W Windows 10 Microsoft prezentuje zupełnie inne podejście: niczego nie narzuca i daje dużą elastyczność (personalizowane menu Start, możliwość korzystania z kilku desktopów z różnymi aplikacjami, np. do pracy, do gier, do rozrywki) - mówi naczelny „Computerworld”.
- Windows 10 to pewna obietnica. Obserwując dobre decyzje Microsoftu pod kierownictwem Nadelli wydaje mi się, że Microsoft jest w stanie to zrobić - powtórzyć sukces siódemki. A przynajmniej, chciałbym w to wierzyć. Nie zmienia to jednak faktu, że użytkownicy już stroją sobie żarty, jak bowiem wiadomo, tylko co druga wersja Windows jest dobra, a skoro przeskoczyli z wersji 8 na 10, to znowu dostaniemy niedopracowany produkt. Miejmy jednak nadzieję, że tak się nie stanie - podsumowuje Michalski z „Komputer Świata”.
Na kolejnych podstronach pełne komentarze na temat Windows 10
Konstanty Młynarczyk, redaktor naczelny, „Chip”
Nazwa Windows 10 to zaskoczenie - nie uzasadnia jej ani kolejność (poprzednia wersja systemu nosiła oznaczenie Windows 8) ani polityka produktowa producenta, zgodnie z którą Microsoft nazywał swoje najnowsze produkty i usługi używają słowa One (OneDrive, Xbox One). Jak tłumaczył jeden z przedstawiających nowy OS Joe Belfiore, taka nazwa ma oddawać ogrom zmian, jakie dokonają się w okienkach wraz z ich najnowszą wersją, ale szczerze mówiąc, tej fundamentalnej zmiany póki co raczej nie widać.
Pomysł oparcia systemów operacyjnych przeznaczonych dla komputerów, tabletów i smartfonów o wspólne jądro (bo tyle mniej więcej oznacza deklaracja Microsoftu, że Windows 10 będzie działał na wszystkich urządzeniach) to zdecydowanie dobry pomysł, jeśli zostanie dobrze zrealizowany. Zapewnia skupienie uwagi producenta na jednym produkcie, doskonałą współpracę usług i aplikacji działających na wszystkich sprzętach oraz wielkie ułatwienie dla deweloperów tworzących oprogramowania dla tego systemu. Nie jest to, zauważmy, pierwsza taka próba - na rynku jest dostępny system Ubuntu Touch, będący przystosowaną do pracy także na tabletach i smartfonach wersją pecetowego systemu operacyjnego.
Jeśli chodzi o przedstawiony przez koncern z Redmond program Windows Insider, to Microsoft ma długą i raczej chlubną tradycję reagowania na oczekiwania użytkowników wyartykułowane podczas fazy testów oprogramowania przed wypuszczeniem na rynek jego finalnej wersji. Jestem przekonany, że będzie uważnie analizował wszelkie informacje napływające od uczestników programu Windows Insider Program i część z nich pewnie wykorzysta do udoskonalenia Windows 10.
Dla przeciętnego użytkownika komputera Windows 10 w stanie, w jakim został on zaprezentowany to system marzeń - oferujący wszystkie ulepszenia i udoskonalenia wersji 8, ale z zachowaniem przyjaznego, znajomego interfejsu rodem z Windows 7. Można więc śmiało zgadywać, że większość przyszłych użytkowników Dziesiątki będzie z niej co najmniej zadowolona. Z kolei ci, którzy w Windows 8 upatrywali pierwszej jaskółki rewolucji w dziedzinie interfejsu i podejścia do pracy z komputerem będą zawiedzeni - to krok, a nawet dwa kroki wstecz.
Możliwość udostępnienia Windows 10 jako bezpłatnej aktualizacji wszystkim posiadaczom Windows 8 uważam za bardzo prawdopodobną. To byłby właściwy ruch: pozwalający zaspokoić niezadowolonych, zachęcić niezdecydowanych, wreszcie wpisujący się w rynkowy trend darmowego aktualizowania systemów operacyjnych znany ze sprzętów mobilnych a także przyjęty przez Apple w stosunku do "dużych" OS-ów. Czy jednak rzeczywiście Microsoft tak postąpi? Do tej pory już nie raz zdarzyło im się zignorować oczywiste dobre rozwiązania i próbować czegoś zupełnie innego - najczęściej z nienajlepszym skutkiem... Jeśli jednak, jestem pewien że ogromna większość użytkowników Windows 8 przeniesie się na wersję 10.
Tomasz Bitner, redaktor naczelny „Computerworld”
Microsoft z dużą swobodą podchodzi do oznaczania kolejnych wersji swojego systemu operacyjnego (Windows 1, 2, 3, 95, 98, ME, 2000, XP, Vista, 7, 8; równolegle systemy NT dla przedsiębiorstw). Można przypuszczać, że za wyborem „dziesiątki” w nazwie stoją względy marketingowe: producent chce przekonać użytkowników o skokowej zmianie w generacji i możliwościach systemów.
Od strony technicznej trudno mówić o faktycznym połączeniu systemów. Microsoft stara się przede wszystkim zaoferować podobny interfejs na różnych urządzeniach, co podnosi wygodę i efektywność pracy i co jest szczególnie ważne dla użytkowników biznesowych, korzystających na zmianę z komputerów, smartfonów, tabletów. MS nie zapomina przy tym, że inny jest sposób korzystania z tych urządzeń. Dlatego ciekawie zapowiada się funkcja Continuum, dostosowująca tryb pracy Windows 10 do wymogów urządzenia i wygody użytkownika. Jeśli na przykład używamy tabletu Surface z podłączoną klawiaturą, Win 10 pracuje w trybie desktopowym. Po odłączeniu klawiatury automatycznie przełącza się w tryb tabletu. Wiele nowych rozwiązań zostało jedynie zasygnalizowanych i jestem bardzo ciekaw, jak będą wyglądać w praktyce i jakie funkcjonalności zaoferują. Przykładem może być zapowiedź wbudowania w system modułu MDM (Mobile Device Management), przy czym - co zaskakujące - możliwe byłoby za jego pośrednictwem zarządzanie także laptopami i desktopami. Mogę domyślać się, że chodzi raczej o przeniesienie na komputery stacjonarne pewnych funkcjonalność MDM (np. konteneryzacja danych, czyli odseparowanie informacji prywatnych od służbowych).
Chyba najważniejsze jest to, że Microsoft wyciągnął wnioski z krytyki, jako spotkała go po wprowadzeniu na rynek „ósemki”. Ten system w moim odczuciu ignorował potrzeby wielu użytkowników i stan rozwoju rynku. Był zoptymalizowany do użytku na urządzeniach mobilnych, z wyświetlaczami dotykowymi (duże kafelki, likwidacja menu Start). W Windows 10 Microsoft prezentuje zupełnie inne podejście: niczego nie narzuca i daje dużą elastyczność (personalizowane menu Start, możliwość korzystania z kilku desktopów z różnymi aplikacjami, np. do pracy, do gier, do rozrywki).
Pierwsze wrażenie po prezentacji Windows 10 jest takie, że ta wersja systemu ma przede wszystkim lepiej odpowiadać potrzebom użytkowników biznesowych - to do nich adresowana jest spora część nowych rozwiązań. Jednak w zastosowaniach biznesowych bardziej niż nowe funkcje liczą się takie kwestie jak stabilność, bezpieczeństwo i kompatybilność. Po demonstracji można nabrać przekonania, że Microsoft solidnie odrobił lekcje z tych przedmiotów, ale na razie to tylko obietnice. Użytkownicy szybko je zweryfikują, bo wersję próbną można już pobrać i zainstalować.
W moim przekonaniu Microsoft, podobnie jak cały rynek, zmierza w stronę darmowego systemu operacyjnego. Taką sytuację mamy już na rynku urządzeń mobilnych: kolejne wersje Androida i iOS są darmowe, kilka miesięcy temu także MS zadecydował, że jego system na urządzenia przenośne będzie darmowy. Producenci, oferując system za darmo, rozszerzają swój ekosystem, licząc, że zarobią na programach użytkowych, także firm trzecich, w modelu prowizyjnym. Niewykluczone, że podobną sytuację będziemy mieć na rynku systemów stacjonarnych.
Mariusz Michalski, dziennikarz informatyczny, „Komputer Świat”
Niektórzy twierdzą, że nazwa Windows 10 to konsekwencja tego, iż ktoś z Microsoftu obiecał wszystkim Windows 9 za darmo. Mówiąc poważnie przypuszczam, że przeskok na wersję 10 to wyraźna próba odcięcia się grubą kreską od nieudanego Windows 8, który okazał się dla Redmond dużo większym problemem, niż mogliśmy się spodziewać. Windows 8 okazał się tak zły, że niczym piękna katastrofa spowodował lawinę zmian - od wyrzucenia człowieka odpowiedzialnego za Windows 8, po reorganizację całej firmy ze zmianą prezesa włącznie. Po takim trzęsieniu ziemi Windows 10 brzmi jak obietnica. Oby był to strzał w dziesiątkę. Pomysł unifikacji systemów dla różnych urządzeń jest fajną ideą. Ma być prościej, lepiej, wygodniej i bardziej spójnie. To wyraźny trend również w urządzeniach Apple - OS X dla komputerów stacjonarnych i iOS dla urządzeń mobilnych są już do siebie w wielu miejscach podobne, jednakże Firma z Coupertino idzie trochę inną drogą i deklaruje, że jej systemy będą się wzajemnie upodobniały tylko tam, gdzie ma to sens. Microsoft zapowiedział zrobienie jednego wspólnego systemu, a nie dwóch dzielących wspólne rozwiązania. Na ocenę które rozwiązanie okaże się lepsze jest za wcześnie, bo kluczowe jest tu wykonanie. Byłoby fajnie, gdybyśmy mogli po premierze Windows 10 potraktować Windows 8 jako wypadek przy pracy. Na razie nie wiemy nic o cenie, jaką przyjdzie nam za ten system zapłacić. Nie wiemy też, jak nowy Windows sprawdzi się w uruchamianiu mobilnych aplikacji na komputerach pozbawionych ekranu dotykowego - mam tu na myśli przede wszystkim ich obsługę, bowiem aplikacje te nie mają dostosowanego interfejsu do myszy i klawiatury i odwrotnie. Czy Windows na smartfonie będzie w stanie uruchamiać programy znane z komputerów? Groteskową obsługę kafelkowych aplikacji na komputerze bez dotykowego ekranu już niestety znamy.
Jak wspomniałem wcześniej Windows 10 to pewna obietnica. Obserwując dobre decyzje Microsoftu pod kierownictwem Nadelli wydaje mi się, że Microsoft jest w stanie to zrobić - powtórzyć sukces siódemki. A przynajmniej, chciałbym w to wierzyć. Nie zmienia to jednak faktu, że użytkownicy już stroją sobie żarty, jak bowiem wiadomo, tylko co druga wersja Windows jest dobra, a skoro przeskoczyli z wersji 8 na 10, to znowu dostaniemy niedopracowany produkt. Mam jednak nadzieję, że tak się nie stanie. Darmowa aktualizacja to byłby szalenie miły gest i jestem przekonany, że znacznie ułatwiłoby to sprawę (któż by nie sięgnął po taki prezent od Microsoftu?), a przy okazji, w pewnym stopniu, rozwiązało problemy z tak zwaną fragmentacją rynku systemów operacyjnych. Według badań serwisu ranking.pl, Windows 7 używa w Polsce 49% internautów, Windows XP 16%, Windows 8.1 ma 7% udziałów, a Windows 8 pracuje tylko na 6% komputerów. To są dla Microsoftu bardzo niepokojące wyniki. Pytanie tylko, czy giganta z Redmond stać na taki gest. Na tego rodzaju krok zdecydowało się w ubiegłym roku Apple, udostępniając za darmo najnowszą wersję OS X Mavericks. Po 5 miesiącach okazało się, że nowy system zdołał zadomowić się na połowie wszystkich komputerów Mac. Tempo adaptacji było więc bardzo szybkie.
Piotr Kupczyk, dyrektor biura komunikacji z mediami, Kaspersky Lab Polska
Jeżeli chodzi o nazwę Windows 10 to można przypuszczać, że firma chce w ten sposób podkreślić liczbę i wagę zmian oraz nowości, które pojawią się w "dziesiątce". Można też doszukiwać się nawiązania do systemu OS X od Apple'a, ale to teoria spiskowa, i ja się pod nią nie podpisuję.
Jeden system dla kilku typów urządzeń to ciekawa wizja. Biorąc pod uwagę to, że Microsoft dokładnie przyjrzał się temu zagadnieniu i system będzie automatycznie dostosowywał się do urządzenia, z którego korzystamy, nie powinno być problemów związanych z integracją systemu. Z punktu widzenia całej platformy rozwiązanie takie ma wiele sensu - niezależnie od urządzenia (komputer, smartfon, tablet) - mamy do czynienia z czymś, co dobrze znamy i potrafimy obsługiwać intuicyjnie.
Każda kolejna wersja systemu Windows wnosiła, często bardzo istotne, nowości w dziedzinie bezpieczeństwa. Wystarczy wspomnieć mechanizm UAC (User Account Control - kontrola konta użytkownika) wprowadzony wraz z Vistą - szkodliwe programy nie mogły już domyślnie uruchamiać się z prawami administratora (chyba że do ataku wykorzystywane były luki w zabezpieczeniach). Równie ważną innowacją była funkcja ELAM (Early Launch Anti-Malware System) wprowadzona w systemie Windows 8. Jest to system wczesnego uruchamiania zabezpieczeń antywirusowych, który pozwala certyfikowanemu oprogramowaniu bezpieczeństwa startować już podczas rozruchu komputera, w celu przeciwdziałania m. in. rootkitom doklejającym się do wewnętrznych, podstawowych procesów systemu operacyjnego. Jestem przekonany, że "dziesiątka" również przyniesie nowości w dziedzinie bezpieczeństwa i mam nadzieję, że będą one przynajmniej tak istotne, jak te, o które znamy z poprzednich wersji Windowsa.











