Witold Gadowski został pozwany przez Ringier Axel Springer Polska za wypowiedzi dotyczące tej firmy, m.in. że jej media „działają przeciwko polskiej racji stanu”. Dziennikarz zaznaczył, że pozew dotyczy też stwierdzeń, w których przypominał, że założyciel Axel Springer współpracował z nazistowskimi władzami Niemiec. RASP domaga się za to przeprosin i odszkodowania.
Przypomnijmy, że w październiku ub.r. wPolityce.pl zamieściło fragmenty komentarza Witolda Gadowskiego o polityce historycznej Niemiec. - To Niemcy robili mydło z ludzkiego tłuszczu. To Niemcy robili abażury z ludzkiej skóry. To Niemcy robili maskotki z ludzkich kości. To Niemcy rozsiewali po polach popioły zwęglonych ludzi jako nawóz. To wszystko robili «kulturalni» Niemcy. Dziś, kiedy słyszę, że m.in. w ZDF, „Fakcie”, Axel Springer zasiadali wermachtowcy, SS-mani - to rozumiem skąd ta agresja na Polskę - stwierdził publicysta.

Tekst szybko usunięto z wPolityce.pl, umieszczono za to komunikat, w którym wydawca portalu odciął się od opinii Gadowskiego, zaznaczając, że bezpodstawnie połączył on „Fakt” z niemieckim reżimem nazistowskim.
- Przygotowuję się do procesu z Ringer Axel Springer. Zarzucili mi, że przypominam brunatną przeszłość Axela. Proszę o materiały i świadectwa które pozwolą uczynić z rozprawy 23 listopada rozprawę z „ich matkami i ojcami”. Reprezentuje ich kancelaria Zięba, Kochański - poinformował Gadowski na Twitterze pod koniec października br. - Coś mi się wydaje, że repolonizację zaczniemy od 23 listopada, kiedy mam w Warszawie pierwszą rozprawę z Ringer Axel Springer. Zapraszam zainteresowanych, niech zobaczą Polaków - dodał.
W mediach społecznościowych, m.in. na swoim blogu, dziennikarz kilka razy informował, że pierwsza rozprawa w tym procesie została zaplanowana na 23 listopada w sali nr 131 Sądu Okręgowego w Warszawie przy al. Solidarności.

Rozprawa odwołana ze względów bezpieczeństwa
W piątek przed salą, w której miała odbyć się rozprawa, pojawiło się kilkadziesiąt osób, przede wszystkim zwolennicy Witolda Gadowskiego. Niektórzy mieli wspierające go transparenty, skandowali „wolność słowa”, „wolne media” i „Witold Gadowski jesteśmy z tobą”, odśpiewali też „Rotę” i hymn Polski.
Równocześnie ogłoszono, że rozprawa z większej sali została przeniesiona do mniejszej, w której może się zmieścić kilkanaście osób. Według obserwującego proces Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP w związku ze sprawą w sądzie mogło być 100-150 osób.
W końcu sąd zdecydował o odwołaniu rozprawy, uzasadnił to względami bezpieczeństwa.

- Najwidoczniej ten tłum Polaków, który zjawił się tu spontanicznie, zaskoczył polski sąd. Ale nie sądzę, żeby Polacy byli zagrożeniem dla polskiego sądu - skomentował to Witold Gadowski. Zgodził się z sugestią, że w nowym terminie rozprawy może pojawić się jeszcze więcej jego zwolenników. - Mam nadzieję, że przyjdzie jeszcze więcej, bo ogłosimy to jeszcze szerzej - zapowiedział.
- To nie jest ważne, że jest tu sądzony jakiś Gadowski. Ważne jest to, że odbywa się sprawa polskiego dziennikarza, któremu w Polsce chce zamknąć usta niemiecki koncern. Tak, jak zamykają usta swoim dziennikarzom tam, w Republice Federalnej, chcą teraz wprowadzić takie zasady w Polsce. I od nas zależy, czy się na to zgodzimy - stwierdził Gadowski.
Ja się na to nie godzę i nie idę na żadną ugodę. Będę się starał wykazać, że powiedziałem prawdę i że niemiecki koncern spotwarzył mnie, pozywając przed sąd - podkreślił.

TVP.info: Witold Gadowski to były dziennikarz TVN
W serwisie internetowym stacji TVP Info relację z odwołanej rozprawy zatytułowano: „Były dziennikarz TVN: Jeżeli władza nie będzie respektowała prawa, to władzę zmieni ulica”. - Witold Gadowski, były dziennikarz TVN, obecnie wiceprezes SDP, pojawił się na procesie z Axel Springer. Przed budynkiem sądu wystosował groźbę w kierunku rządzących. - Jeżeli obecna władza nie będzie respektowała prawa Polaków do gospodarzenia we własnym domu, to tę władzę również zmieni ulica - krzyknął Gadowski - stwierdzono na początku tekstu.
- Zapomnieli dodać że pracowałem w „Czasie Krakowskim”, „Gazecie Polskiej”, nigdy nie byłem zatrudniony przez TVN ale robiłem tam filmy, które przeszły do kanonu dziennikarstwa śledczego, a potem w TVP i teraz niezależnie, na własny rachunek - skomentował to Gadowski na Twitterze.

Witold Gadowski w ostatnim okresie wiele razy krytykował działania władz Telewizji Polskiej. W czerwcu ub.r. napisał, że kierownictwo TVP Info dostało zakaz zapraszania go do programów, czemu zaprzeczył prezes TVP Jacek Kurski. Natomiast w październiku Gadowski wytknął, że przywrócony do TVP2 po kilku lata przerwy „Magazyn kryminalny 997” Michała Fajbusiewicza zaczęto realizować w latach 80. we współpracy z milicją. Z programu zrezygnowano po jednym odcinku, a wiosną w TVP1 pokazywano „Magazyn 997” prowadzony przez Dariusza Bohatkiewicz.
W czerwcu br. podczas zjazdu delegatów Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich przyjęto uchwałę krytycznie oceniającą sytuację w mediach publicznych. - Zmiany w mediach publicznych postulowane przez SDP w 2015 r które miały doprowadzić do ich odpolitycznienia i zapewnienia im stabilizacji sytuacji finansowej nie zostały zrealizowane - stwierdzono w uchwale.











