SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Dziennikarze o zaangażowaniu w marsz PiS: to postawa obywatelska, a nie wyraz związku z partią

W Komitecie Honorowym „Marszu w obronie demokracji i wolności mediów”, który w sobotę 13 grudnia organizuje Prawo i Sprawiedliwość, znaleźli się m.in. dziennikarze Jacek i Michał Karnowscy, Krzysztof Skowroński, Tomasz Sakiewicz i Tomasz Terlikowski. - Mój udział w komitecie jest wyrazem postawy obywatelskiej, a nie deklaracją związku z jednym ugrupowaniem politycznym - tłumaczy portalowi Wirtualnemedia.pl Paweł Lisicki.

Jarosław Kaczyński, PAP/Paweł Supernak Jarosław Kaczyński, PAP/Paweł Supernak

Jak podano na konferencji prasowej w ubiegłym tygodniu, sobotni marsz ma być wyrazem „obywatelskiego sprzeciwu wobec sfałszowania wyborów samorządowych”. Jest to również protest przeciwko ograniczaniu wolności mediów. Organizatorzy jako przykład podają aresztowanie dziennikarza Telewizji Republika Jana Pawlickiego oraz fotoreportera Tomasza Gzella z PAP, którzy relacjonowali przebieg okupacji siedziby Państwowej Komisji Wyborczej. W miniony piątek Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście uniewinnił dziennikarzy od zarzutu „naruszenia miru domowego” (więcej na ten temat).

W Komitecie Honorowym marszu, oprócz artystów, polityków i duchownych, znaleźli się dziennikarze, m.in. Krzysztof Skowroński, Tomasz Sakiewicz, Paweł Lisicki, Tomasz Terlikowski, Katarzyna Hejke, Jacek i Michał Karnowscy, Marcin Wolski, Jan Pawlicki, Krzysztof Czabański czy Piotr Semka.

- Ten marsz to szczególny protest dziennikarzy, bardzo wielu zapisało się do Komitetu Honorowego marszu, oprócz władz Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, przedstawiciele kilku redakcji, którzy często różnią się poglądami, ale w jednej sprawie są zgodni. Widok dziennikarzy w kajdankach to nie jest widok, który można dzisiaj zaproponować Polakom. Jeśli ktoś się z tym nie zgadza, to zapraszam na marsz - mówi Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny „Gazety Polskiej”.

Jacek Karnowski, naczelny „W Sieci”, tłumaczy swoje poparcie dla „Marszu w obronie demokracji i wolności mediów” na łamach tygodnika, którym kieruje. - Media powinny niezwykle ostrożnie angażować się w życie polityczne. Uznajemy jednak, że sytuacja jest wyjątkowo szczególna. Zagrożone są fundamenty demokracji. Musimy żądać gwarancji, że nasze głosy będą traktowane jak okruszki chleba w dawnej Polsce, a nie jak śmieci - pisze Karnowski. - Być może dziś, by obronić wolne wybory, wystarczy udział w demonstracji. Jeżeli nie zrobimy nic, w przyszłości cena na pewno będzie dużo wyższa - dodaje.

Z kolei Paweł Lisicki, redaktor naczelny tygodnika „Do Rzeczy”, wskazuje w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl dwa powody swojego udziału w Komitecie Honorowym sobotniego marszu: nieprawidłowości wyborcze oraz sposób potraktowania dwóch dziennikarzy, którzy w siedzibie PKW wykonywali swoją pracę.

- Skala nieprawidłowości, związanych z wyborami samorządowymi jest na tyle duża, że powinna zaniepokoić wszystkich ludzi w Polsce, którzy uważają, że demokracja jest właściwym i dobrym systemem. Wydaje mi się, że PiS jako partia, która mogła najwięcej stracić w wyniku dziwnych rzeczy nad urną ma prawo protestować. W związku z tym protest przeciwko tym wątpliwościom, jak i sama akcja, ma charakter polityczny - przyznaje Lisicki.

Naczelny „Do Rzeczy” nie zgadza się z zarzutami o to, że angażowanie dziennikarza w tego typu inicjatywy polityczne oznaczać może utratę niezależności dziennikarskiej oraz wiarygodności u czytelników. - Takie twierdzenie jest przejawem niezrozumienia albo złej woli. Komitet Honorowy marszu nie jest komitetem honorowym partii politycznej ani kandydata, dotyczy konkretnego wydarzenia i protestu. Mój udział w tym komitecie jest wyrazem postawy obywatelskiej i w stosunku do wartości demokratycznych nie jest to wyraz związku z jednym ugrupowaniem politycznym - tłumaczy Paweł Lisicki.

Lisicki podkreśla, że naturalną rzeczą w demokracji jest to, że różne ugrupowania mogą organizować demonstracje. Jego zdaniem jednak, sobotniemu marszowi Prawa i Sprawiedliwości towarzyszy swoista histeria. - Słyszę, że „PiS ma zamiar podpalić Warszawę” albo że „można spodziewać się ofiar”. To jest szaleństwo, któremu trzeba się przeciwstawić i również tak traktuję swoją obecność w tym komitecie - dodaje.

Pytany o to, w jaki sposób oceniłby poparcie dla inicjatyw politycznych Platformy Obywatelskiej udzielone przez innych dziennikarzy, Paweł Lisicki odpowiada, że nie chce oceniać dziennikarzy zbiorowo. - Każdy może sprawdzić, czy w swojej pracy dana osoba potrafi być równie krytyczna wobec osób reprezentujących jej bliskie idee - podkreśla.

- Fundamentalne niezrozumienie polega na tym, że mamy do czynienia z różną sytuacją opozycji oraz ludzi, którzy sprawują władzę i mają przewagę w życiu publicznym. Niech każdy angażuje się po stronie słabszego - proponuje Lisicki. - Moim zdaniem, PiS jest partią słabszą. Tego typu zaangażowanie, dotyczące konkretnego marszu, a nie polityki całej partii, ma charakter i wymiar moralny. Czym innym byłoby angażowanie się po stronie PiS, gdyby parta ta rządziła w Polsce, a przez to mogła rozdawać realne przywileje. Teraz to jest zupełnie inna sytuacja - konkluduje.

„Marsz w obronie demokracji i wolności mediów” ruszy w sobotę 13 grudnia  o godz. 13.00 z Placu Trzech Krzyży w Warszawie. Demonstracja zakończy się pod Pomnikiem Józefa Piłsudskiego przy Belwederze. Symbolami marszu będą białe i czerwone róże.

Dołącz do dyskusji: Dziennikarze o zaangażowaniu w marsz PiS: to postawa obywatelska, a nie wyraz związku z partią

13 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
xm
Sakiewicz, Karnowscy, Lisicki, Terlikowski etc. czyli sami potakiwacze prezesa. Takie towarzystwo wzajemnej adoracji.
odpowiedź
User
Jutro
To nie są dziennikarze. To są funkcjonariusze partyjni. Tacy sami, jak po drugiej stronie. Media słono zapłacą za te kilkuletnie wygłupy.
odpowiedź
User
plusk
Wszyscy wymienieni w artykule propagandyści nadskakują Jarosławowi jak tylko mogą, bo wiedzą, że gdy PiS dorwie się do władzy, to Kaczor będzie rozdawał ciepłe posady w publicznych mediach.
odpowiedź