SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Dobry Andrzej Duda, zły Jarosław Kaczyński? „Prezes PiS przekroczył granicę, ale jego wyborcom się to podoba”

Nie milkną echa po wtorkowych wystąpieniach prezydenta Andrzeja Dudy i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Czy wyrażony sprzeciw wobec własnego obozu politycznego wpłynie na wizerunek Andrzeja Dudy? Jak ostre wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego przełożą się na jego postrzeganie i poziom debaty publicznej? Dla portalu Wirtualnemedia.pl komentują: dr Monika Kaczmarek-Śliwińska, dr Łukasz Przybysz, dr Krystian Dudek, dr hab. Norbert Maliszewski, Eryk Mistewicz i Adam Łaszyn.

We wtorek, 18 lipca Sejm pracował nad ustawą o Sądzie Najwyższym. W założeniach ma ona wygasić kadencje sędziów SN, oprócz wskazanych przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę. Ustawa budzi wiele kontrowersji, a swój zdecydowany sprzeciw wobec niej wyraża wiele środowisk i obywateli.

„Jesteście kanaliami” - Kaczyński przekroczył granicę, ale jego wyborcom się to podoba

W czasie nocnej debaty nad ustawą, poseł PO Borys Budka zwrócił się bezpośrednio do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, przywołując poglądy jego brata Lecha na temat wymiaru sprawiedliwości. W odpowiedzi Kaczyński wystąpił z emocjonalnym przemówieniem, w którym użył słów „nie wycierajcie swoich mord zdradzieckich nazwiskiem mojego świętej pamięci brata, zamordowaliście go, jesteście kanaliami”.

Zdaniem dr Moniki Kaczmarek-Śliwińska z Wydziału Humanistycznego Politechniki Koszalińskiej, doradcy public relations, wizerunek prezesa PiS-u po ostatniej wypowiedzi stanie się jeszcze bardziej dychotomiczny, a samą wypowiedź należy odbierać jako nieakceptowalną w debacie publicznej.

- Jarosław Kaczyński ma dość stabilną konstrukcją wizerunku - można żartować, że albo się go kocha, albo nienawidzi. Jest chyba niewielka grupa odbiorców, którą można byłoby określić osoby, na których Kaczyński i jego działania, zachowanie, nie robią wrażenia. Potrafi wzbudzać emocje i mam często wrażenie, że większość działań jest zaplanowanych.

Zachowanie Kaczyńskiego wtorkowej nocy w Sejmie było skandaliczne i powinno być napiętnowane, aby za chwilę nie stało się „dopuszczalnym”. Można tłumaczyć i rozumieć emocje po stracie osoby bliskiej, widać je przecież było w mimice Jarosława Kaczyńskiego, ale nie ma wytłumaczenia dla takiego ich okazywania. Nie mamy prawa na własny ból reagować agresją i poniżaniem innych ludzi. I to Kaczyński, jako osoba przewodząca partii i obecna w polityce tak długi czas, powinien mieć na względzie i realizować.

Wtorkowe zachowanie w Sejmie dokona dalszej polaryzacji wizerunku Kaczyńskiego. Dla zwolenników stanie się liderem o jeszcze mocniejszej pozycji, jeszcze bardziej wyrazistym, umacniającym postulaty partii w życiu. Dla przeciwników zaś będzie osobą, która ugruntowała swój wizerunek jako osoby agresywnej, niekulturalnej, wywyższającej się ponad innych posłów i łamiącej standardy debaty parlamentarnej - ocenia dr Kaczmarek Śliwińska.

Ekspertka public relations zwraca uwagę na dodatkowy wymiar wypowiedzi -  jej agresywny ton nasila jedynie brutalizację debaty publicznej, czego skutki możemy odczuwać w przyszłości.

- To, co może być bardzo niebezpieczne, to przesuwanie granic kultury i poziomu debaty politycznej. Pamiętajmy, że hejt i inne formy agresji nie wzięły się nagle i znikąd, ale mogły zaistnieć, ponieważ było na to przyzwolenie. Milczenie wobec agresji jest zgodą na jej funkcjonowanie w przestrzeni publicznej, dlatego warto reagować - argumentuje Kaczmarek-Śliwińska.

W to, że emocjonalne wystąpienie prezesa PiS nie wpłynie na jego wizerunek, nie wątpi dr Krystian Dudek, właściciel Instytutu Publico.

- Wtorkowe obrady pełne były emocji, które podsyciła także wypowiedź prezydenta, a które to emocje udzieliły się także zazwyczaj opanowanemu prezesowi Kaczyńskiemu. Jego wypowiedź utwierdzi jego zwolenników w przekonaniu, że to walka w dobrej i słusznej sprawie, a przeciwników, że prezes przekroczył tę czy kolejną granicę. Sądzę, że nie będzie to miało wpływu na zmianę wizerunku Jarosława Kaczyńskiego, który od dawna uznany jest nie tylko w kraju, za lidera bezkompromisowego, radykalnego i skutecznego w osiąganiu swoich celów - komentuje dr Krystian Dudek.

Zdaniem dr hab. Norberta Maliszewskiego, profesora nadzwyczajnego z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego i eksperta marketingu politycznego, ostatnie słowa Jarosława Kaczyńskiego z mównicy sejmowej były błędem i umacniają jedynie stereotypy wokół prezesa PiS.

- Taka wypowiedź, jak wtorkowa prezesa Kaczyńskiego, nie powinna była mieć miejsca. Jest błędem, ponieważ wpisuje się w stereotyp Jarosława Kaczyńskiego jako polityka, którego jedynym celem jest zemsta. Można przypuszczać, że ta wypowiedź nie będzie miała dużego wpływu na jego wizerunek ze względu na silną polaryzację wyborców. Zwolennikom PiS wypowiedź Kaczyńskiego się spodoba, a przeciwnicy i tak postrzegają go negatywnie - komentuje dr hab. Norbert Maliszewski.

Wystąpienie prezydenta - wizerunkowa atrapa czy tonowanie politycznego sporu?

Głos w sprawie ustawy o SN głos zabrał także prezydent Andrzej Duda. Zapowiedział, że nie podpisze jej, jeśli Sejm nie przyjmie nowelizacji ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa, którą zgłosił w ramach własnej inicjatywy ustawodawczej. Wystąpienie prezydenta wielu komentatorów odebrało jako sprzeciw wobec obozu politycznego, z którego się wywodzi.

Pozytywnie krok Dudy ocenia Eryk Mistewicz, prezes Instytutu Nowych Mediów wydającego portal opinii WszystkoCoNajwazniejsze.pl. Zdaniem eksperta wystąpienie prezydenta obniża wysoką temperaturę sporu politycznego oraz jest sygnałem aktywnego włączenia się go do bieżącej polityki.

- Dobry ruch prezydenta Andrzeja Dudy, pierwszej osoby w państwie demokratycznym, w którym szanowane są prawa opozycji. Poszukiwanie wspólnoty, tego co łączy i co obniża temperaturę sporu zawsze będzie dobrze odbierane przez świadomych wyborców. Prezydent poprzez uprawnienie do nominowania sędziów ma wpływ na kształt instytucji państwowych, a z racji swojej pozycji konstytucyjnej właśnie on zapewnia równowagę pomiędzy stanowiskami poszczególnych partii i głosów obywateli. Takie podejście buduje szacunek zarówno do państwa, jak i prezydenta.
Polityka tylko partyjna, realizowana bez subtelności, z wykorzystaniem gracji młota pneumatycznego nie buduje ani powagi państwa, instytucji, ani szacunku obywateli. Prezydent Andrzej Duda słusznie zauważył, że jego rola przy tak zdecydowanej większości parlamentarnej jest także ochroną praw mniejszości. Wizerunkowo - powrót poważnej polityki z aktywną rolą pierwszego obywatela RP - komentuje dla portalu Wirtualnemedia.pl Eryk Mistewicz.

W ocenie dr Łukasza Przybysza, eksperta ds. marketingu politycznego z Uniwersytetu Warszawskiego, prezydencka wolta przeciw PiS-owi nie ma nic wspólnego z realnym sprzeciwem politycznym, stanowi jedynie działania iluzoryczne.

- Prezydent Duda mógł zaprezentować się Polakom jako obrońca demokracji, jednak nie może tego zrobić, bo narazi się swojej macierzystej partii i prezesowi Kaczyńskiemu. Ponadto, forsuje rozwiązanie również wg specjalistów niezgodne z konstytucją, co negatywnie wpływa na jego postrzeganie jako prezydenta, a co więcej - prawnika konstytucjonalisty. Jest to zatem jedynie pohukiwanie, słabo markowana atrapa działania, mająca na celu przykryć nieco nieprzyjemny zapach wokół partii rządzącej i jej poczynań. Prezydent mógłby zabłysnąć nie tylko wizerunkowo, ale i politycznie, wprowadzając rozwiązania zgodne z ideą demokracji, by bronić jej resztek w kraju, na którego czele stoi. Jednakże należy się spodziewać, że to nigdy nie nastąpi, a prezydent podpisze, po uprzednim udawanym sprzeciwie, wszystko, co przyniesie mu PiS - komentuje dr Przybysz dla portalu Wirtualnemedia.pl

Dr Monika Kaczmarek-Śliwińska podkreśla, że komentatorzy i politycy instrumentalnie traktują prezydenckie wypowiedzi w zależności od tego, po której stronie sporu politycznego stoją. Zdaniem ekspertki na dłuższą metę opinia publiczna szybko zapomni o słowach prezydenta Dudy, tym bardziej, że mamy okres wakacyjny.

- Pierwsze reakcje na wystąpienie Andrzeja Dudy były różne, poczynając od tych bardzo sprzyjających prezydentowi, nawet w gronie dotychczasowych krytyków, po bardzo krytyczne, wręcz zarzucające brak współdziałania z partią, z której się wywodzi. Mam wrażenie, że wczorajsze wystąpienie prezydenta może nie odegrać żadnego znaczenia, a będzie jedynie wykorzystywane przez jego zwolenników i krytyków w wygodny dla nich sposób. I tak zwolennicy prezydenta będą wskazywać na jego troskę o stan prawny, a przeciwnicy będą posiłkować się opiniami konstytucjonalistów i środowisk prawnych, aby wykazać, że prezydent nie jest - jak powinien być - strażnikiem konstytucji, a jego działania mogą mieć wpływ na upolitycznienie systemu sądownictwa. To zresztą już się dzieje, wystarczy zapoznać się z relacjami mediów instytucjonalnych czy użytkowników mediów społecznościowych.

Jest jeszcze kolejny aspekt - za chwilę zaczną się „polityczne wakacje”, a uwagę opinii publicznej zajmą inne wydarzenia polityczne i nie tylko. Dlatego może zdarzyć się tak, że ta wypowiedź będzie mieć znaczenie tylko w krótkim okresie, tu i teraz, gdy opinia publiczna żyje aktualnością wydarzeń. Długofalowo może zginąć w natłoku innych informacji - komentuje dr Monika Kaczmarek-Śliwińska.

Podobnie wystąpienie Andrzeja Dudy ocenia Adam Łaszyn, prezes Alert Media Communications. W komentarzu dla portalu Wirtualnemedia.pl ekspert ocenia, że swoim aktami sprzeciwu prezydent będzie pozorować niezależność od PiS, co w dłuższej perspektywie może dać mu kilka procent poparcia w walce o reelekcję.

- Znacząca zmiana wizerunkowa prezydenta Dudy może nastąpić wyłącznie jeśli uwiarygodni swą autonomię. A więc tylko wtedy, jeśli rzeczywiście zacznie prowadzić własną politykę, która nie będzie serwilistyczna wobec PiS częściej niż od wielkiego dzwonu. A to jest mało prawdopodobne, jeśli Andrzej Duda chce liczyć na poparcie PiS w staraniach o drugą kadencję. Nikt inny poważny go nie poprze. Reguły działania PiS są zaś takie, że tam nie ma miejsca na alternatywną politykę, autonomiczne podejście. "Kto nie z nami - przeciw nam". Z kolei samo poparcie PiS to może być za mało, by wygrać drugą kadencję. Dlatego będziemy obserwować przez najbliższe dwa lata takie pozorowane akty rzekomej samodzielności prezydenta, nie mające żadnego znaczenia praktycznego na ścieżce PiS do maksymalnego zawłaszczenia państwa. I może część niezbyt wyrobionego elektoratu niezdecydowanego to kupi. A że takiego - jak pokazały ostatnie dwa lata - nie brakuje, może się to opłacić choćby po to, by jakoś powstrzymywać spadek sondaży, jaki z pewnością nastąpi, gdy pojawi się jakiś konkretny kontrkandydat na prezydenta - uważa Adam Łaszyn.

W ocenie dr hab. Norberta Maliszewskiego ze względów prawnych każdy prezydent, także Andrzej Duda, uzależniony jest od własnego obozu politycznego. Dla części wyborców jego wystąpienie może zostać odebrane jako chęć uzyskania autonomii politycznej i pokazania woli kompromisu, co pozytywnie wpłynie na jego wizerunek.

-  Każdy polski prezydent ze względu na konstytucję ma problem z niezależnością, jeśli wywodzi się z tego samego obozu politycznego co premier. Prezydent Andrzej Duda jest postrzegany przez wyborców opozycji i część niezdecydowanych jako zależny od PiS. Jego inicjatywa weta ustawy o Sądzie Najwyższym i zmiany ustawy o KRS może być przez tych wyborców jako próba uniezależnienia się. Po reakcjach posłów PiS można wnioskować, że wystąpienie prezydenta nie było obliczone na polityczną grę. Co najważniejsze - po wydarzeniach z 16 grudnia, sondażowo zwyciężyli ci, którzy wykazywali chęć zawarcia porozumienia w sytuacji sporu politycznego. Prezydent Duda swoim ostatnim wystąpieniem wykazał taką wolę, dzięki czemu może zyskać w sondażach - podsumowuje dr hab. Norbert Maliszewski.

Dr Krystian Dudek nie ma natomiast wątpliwości, że wystąpienie Andrzeja Dudy nie wpłynie zasadniczo na jego wizerunek. Zwolennicy ciągle będą go popierać, natomiast u przeciwników zachowa łatkę niesamodzielnego polityka.

- Struktura wyborców jest obecnie mocno spolaryzowana. Duda dla swoich dotychczasowych zwolenników pozostanie nadal „ich” prezydentem, a dla opozycji prezydentem „jednej partii” czy „Adrianem”. Niektóre schlebiające komentarze opozycji są naturalne, ponieważ głowa państwa sprzeciwiła się woli prezesa partii - to sytuacja, która się nie zdarza - dlatego opozycja będzie chciała i wręcz musi ją wykorzystać. Polityka i władza to nieustanna walka i gra, także wewnątrz jednego obozu politycznego. Prezydent ma wszelkie podstawy, by chcieć usamodzielnić się, wzmocnić ośrodek władzy prezydenckiej, pokazać, że ma swoje zdanie, nie podpisuje wszystkiego co trafia na jego biurko. Jednak jego pozycja zbudowana jest na fundamencie partii i długofalowo nie przeciwstawi się jej, szczególnie jeśli myśli o reelekcji - tłumaczy w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl dr Krystian Dudek.

Dołącz do dyskusji: Dobry Andrzej Duda, zły Jarosław Kaczyński? „Prezes PiS przekroczył granicę, ale jego wyborcom się to podoba”

34 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
anty-kaczor
„nie wycierajcie swoich mord zdradzieckich nazwiskiem mojego świętej pamięci brata, zamordowaliście go, jesteście kanaliami”

Schizofrenik zapomniał, że to on był inicjatorem drugiej delegacji i, że to przez jego działania Lech był traktowany jak przybudówka pisu
odpowiedź
User
widz
Panie Prezydencie.. Już na Pana NIE ZAGŁOSUJĘ JA i moja rodzina.. Prezydentem Polski jest Kaczyński a nie Pan..szkoda.
odpowiedź
User
Ała
Tzw. Zwykłym ludziom podoba się wiele niemądrych rzeczy.
Ale zazwyczaj to zwykli ludzie w końcowym rachunku płacą za to, że lubują się w głupocie.
Problem w tym, że tzw. Zwykli ludzie ciężko uczą się na błędach.

A co do wypowiedzi. Wiemy, że to nie był żaden zamach. Tylko katastrofa - i to zaginiona w głównej mierze przez naszą stronę. I wiemy, że MSZ odradzał Kaczyńskiemu wyjazd.
odpowiedź