SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

„Gazeta Wyborcza” z kontrowersyjnymi zdjęciami z akcji ratunkowej. „To pokazuje, co redakcja myśli o czytelnikach”

Bydgoska mutacja „Gazety Wyborczej” (Agora) zamieściła przy tekście o mężczyźnie, który dokonał samospalenia, serię fotografii z akcji ratunkowej, które eksponują na pierwszym planie płomienie. - Zdjęcia zostały tak dobrane, by nie epatować tragedią - przekonuje Agora.  - Na końcu tego łańcucha zawsze są pieniądze i chęć wygrania z konkurencją - mówi nam prof. Jacek Dąbała.

Siedziba Agory (fot. materiały prasowe)Siedziba Agory (fot. materiały prasowe)

Tragedię młodego mężczyzny z miejscowości Strzelno w województwie kujawsko-pomorskim, który pod koniec kwietnia dokonał samospalenia na rynku miejskim, opisało wiele mediów. Wydawca serwisu Bydgoszcz.wyborcza.pl posłużył się zdjęciami – screenami z youtube’owego nagrania pokazującego akcję ratunkową w wykonaniu przejeżdżających właśnie przez miasto motocyklistów. Na portalu zamieszczono serię pięciu takich samych zdjęć, układających się w tzw. fotostory. Na pierwszym planie widać zdjęcie buchających płomieni (choć bez szczegółów), na drugim - krzątających się mężczyzn, przeprowadzających akcję ratunkową. W mediach społecznościowych redakcja przysłoniła zdjęcie swoim logiem, jednak na stronie brak jakichkolwiek przysłon czy filtrów. Na fotografii nie widać płonącego ciała; redakcja utrzymuje, że na fotosach nie ma ofiary samospalenia. Jednak płomienie sugerują, że trafiliśmy w sam środek tragedii. Dobór zdjęć krytykują internauci.

 

Agora: tekst pokazywał akcję ratunkową

Podobne zdjęcia zamieściła też bydgoska TVP3, jednak nie są one aż tak wyraźne, jak te z "GW". Zapytaliśmy Agorę, co stało za decyzją redaktorów i wydawców o publikacji tych fotografii.

- Artykuł bydgoskiej „Wyborczej" na temat wydarzenia w Strzelnie przede wszystkim relacjonował podjętą przez grupę motocyklistów akcję ratunkową. To właśnie pokazują zdjęcia, które zostały tak dobrane, by nie epatować tragedią, bez zbliżeń i szczegółów – przekazało nam biuro prasowe wydawcy.

Dodatkowo, jak informuje Agora, tekst dotyczący zajścia zawiera informacje od lokalnej policji, wstępnie wyjaśniające przyczyny tragedii i przypominające o możliwości skorzystania ze specjalistycznej pomocy m.in. psychologa i telefonu zaufania w razie wszelkich kłopotów. - O sytuacji ze Strzelna napisały też inne redakcje, swoje materiały ilustrując różnymi, innymi niż „Wyborcza" ujęciami - m.in. TVP Bydgoszcz na facebookowym profilu i SE.pl – przyznaje Agora.

Prof. Kreft: bezradność dziennikarska

Zdjęcia pokazaliśmy medioznawcom. Prof. Jan Kreft z Politechniki Gdańskiej ocenia, że przy publikacji tak niejednoznacznych zdjęć redakcji „zabrakło wyobraźni, taktu i dziennikarskiego wyrafinowania”: -  Nie jestem zaskoczony tą decyzją (o publikacji – przyp. jk). Tam, gdzie rozpoczyna się epatowanie śmiercią i grozą, tam zaczyna się bezradność dziennikarska Jeszcze raz potwierdza się, że postępująca tabloidyzacja w tym przypadku to stan umysłu, a nie tylko stylistyka wypowiedzi.

Zdaniem naszego rozmówcy, jest jednak to problem ogólniejszy i nie dotyczy wyłącznie "Gazety Wyborczej". - Nie brakuje badań, z których wynika, że rzeczywistość w polskich mediach to świat, w którym opresja z skrajnej postaci jest przynajmniej dziesięć razy częściej obecna niż w rzeczywistości – uzupełnia prof. Kreft.  

Prof. Dąbała: nasila się efekt znieczulicy

Prof. Jacek Dąbała, medioznawca z Uniwersytetu Jagiellońskiego, naświetla sprawę pod innym kątem. W rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl podkreśla, że mamy do czynienia z szerszym zjawiskiem: - Po prostu problem granic wrażliwości i przyzwoitości znika, ponieważ od lat nasila się efekt internetowej znieczulicy u odbiorców i nadawców medialnych. Taki ma skutek przyzwyczajenie do oglądania lub samej możliwości oglądania prawie każdego dramatu w sieci. Do tego dochodzi charakterystyczna dla wielu ludzi potrzeba podglądactwa. Mocne obrazy są odbierane bez wysiłku, niemalże filmowo.

Zdaniem naszego rozmówcy trzeba jeszcze pamiętać o tym, że największe zainteresowanie zawsze wzbudza sprawdzona dramaturgia "seksu i zbrodni". - Mówiąc w uproszczeniu, bo prymitywne emocje łatwo konsumować. A na końcu tego łańcucha zawsze są pieniądze, rynek komercyjny, chęć zwrócenia uwagi i wygrania z konkurencją. Dlatego dla wielu ludzi pokazywanie i oglądanie takich zdjęć staje się medialną normą – kończy prof. Dąbała.

Mocne zdjęcia - tak, ale z uzasadnieniem

„Gazeta Wyborcza” nie stroni od pokazywania drastycznych zdjęć, ale z reguły ma ku temu ważne powody. Tak było np. na początku kwietnia br., gdy dziennik na pierwszej stronie publikował nieretuszowane fotosy ofiar masakry w Buczy.

Na nasze pytanie, co usprawiedliwia podobne publikacje, Bartosz Wieliński, zastępca redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”, mówił wówczas, że zdjęcia takie pokazują „przerażające zbrodnie popełnione przez Rosjan”.  - Wybraliśmy fotografię, która nie epatuje przemocą, bez zbliżeń ciał ofiar czy ich twarzy, nie pokazującą obrażeń. Widać na nim ulicę w Buczy, tak, jak ją zobaczyli wyzwalający miejscowość Ukraińcy. Ciała na ulicy to element tragicznej rzeczywistości w okupowanej Ukrainie. Zadaniem dziennikarzy jest ją pokazywać – przekonywał. Podobne fotografie z Buczy publikowały także wówczas światowe media.

Według danych PBC w czwartym kwartale ub.r. średnie rozpowszechnianie płatne razem „Gazety Wyborczej” w tradycyjnej formie (w większości papierowej) wynosiło 56 975 egz., o 13,24 proc. mniej niż rok wcześniej.  Z kolei na koniec ub.r. z subskrypcji cyfrowej „Gazety Wyborczej” na koniec ub.r. korzystało już 286 tys. użytkowników, wobec 262,2 tys. na koniec września ub.r.

Dołącz do dyskusji: „Gazeta Wyborcza” z kontrowersyjnymi zdjęciami z akcji ratunkowej. „To pokazuje, co redakcja myśli o czytelnikach”

17 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Kambalarz
Nic na tych zdjęciach nie widać.

Co innego gdyby było zbliżenie na twarz.
odpowiedź
User
Gość
WP publikuje zdjęcia ciał ofiar rosyjskiej agresji i jakoś nie ma z tym problemu....
odpowiedź
User
Stanisław z Pucka
Nic na tych zdjęciach nie widać.

Co innego gdyby było zbliżenie na twarz.

Aha, czyli zdjęcie bliskiej osoby, która się pali, nawet bez zbliżenia twarzy, nie zrobiłby na tobie wrażenia? Gazetka może sobie puszczać takie fotki i nie ma problemu, jak rozumiem?
odpowiedź