SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Google odpowiada Komisji Europejskiej: zarzuty przesadzone, nie ograniczamy konkurencji

W odpowiedzi na zastrzeżenia Komisji Europejskiej dotyczące stosowania przez Google praktyk monopolistycznych koncern odpowiada, że zarzuty są przesadzone, a on sam nigdy nie stosował działań ograniczających konkurencję na rynku.

Dzisiaj Komisja Europejska poinformowała, ze skierowała pod adresem Google zastrzeżenia dotyczące wykorzystywania przez ten koncern dominującej pozycji na rynku wyszukiwarek i porównywarek cen, a także stosowania praktyk monopolistycznych związanych z mobilnym systemem Android (więcej informacji tutaj).

Google odniósł się do zarzutów KE na swoim oficjalnym blogu. Amit Singhal, wiceprezes Google podkreślił, że choć Google jest obecnie najpopularniejszą wyszukiwarką w internecie, to użytkownicy mają też wiele innych sposobów docierania do poszukiwanych informacji w sieci. Singhal wymienił między innymi inne wyszukiwarki - Bing, Yahoo, Quora i DuckDuckGo, a także pomocnych w wyszukiwaniu treści asystentów w rodzaju Siri czy Cortany.

Google stoi poza tym na stanowisku, że także na rynku porównywarek cen istnieje spora konkurencja, i trudno mówić o dominacji tylko jednego podmiotu. Jako przykłady firm radzących sobie świetnie w tym segmencie w oświadczeniu wymieniono Amazona, Idealo, Le Guide czy Expedię dowodząc, że funkcjonowanie porównywarki Google Shopping w żaden sposób nie dyskryminuje tych platform. Na poparcie swojej tezy Google publikuje dane mające dowieść, że w poszczególnych krajach europejskich Google Shopping nie jest w żadnym razie najbardziej popularną i dominującą porównywarką cen. Trudno zatem mówić o stosowaniu przez nią monopolistycznych praktyk.


Z kolei w innym wpisie na blogu Google Hiroshi Lockheimer, wiceprezes ds. technicznych Androida, przekonuje, że także wątpliwości Komisji Europejskiej dotyczące wykorzystywania monopolistycznej pozycji Google w stosunku do producentów smartfonów są nieuzasadnione. Lockheimer twierdzi, że Android nie tylko przyczynił się do rozwoju rynku smartfonów i obniżenia cen tych urządzeń, ale stworzył także otwartą platformę, dzięki której deweloperzy na całym świecie mogą rozwijać przydatne dla użytkowników aplikacje. Podkreśla także, że osoby korzystające z Androida mogą w nieskrępowany sposób korzystać z programów oferowanych przez konkurentów Google’a, takich jak Facebook, Amazon czy Microsoft.

- Komisja Europejska zadała kilka pytań dotyczących naszych umów partnerskich - przypomina w swoim wpisie Lockheimer. - Nie wolno zapominać, że ich nawiązanie jest całkowicie dobrowolne (tak jak możliwe jest korzystanie z Androida bez Google); przynosi jednak szereg korzyści użytkownikom Androida, twórcom oprogramowania oraz szeroko pojętemu środowisku. Na przykład porozumienia przeciwdziałające rozdrobnieniu mają na celu zapewnienie działania aplikacji na rozmaitych urządzeniach z systemem Android - wszakże byłoby to dość irytujące, gdyby aplikacja pobrana na jednym telefonie nie chciała działać na drugim. Umowy dystrybucyjne dotyczące aplikacji gwarantują zaś, że użytkownicy będą mogli skorzystać z użytecznych aplikacji zaraz po rozpakowaniu urządzenia, wprost z ekranu głównego (ilu z nas byłoby w stanie przetrwać dzień bez map czy poczty elektronicznej?). Pomaga to również twórcom urządzeń opartych na systemie Android konkurować z systemami opracowanymi przez Apple czy Microsoft oraz innymi mobilnymi środowiskami, oferującymi domyślnie podobne podstawowe aplikacje. Nie zapominajmy też, że porozumienia dystrybucyjne nie wymuszają wyłączności - w związku z czym producenci urządzeń z systemem Android mogą również instalować własne aplikacje, jak również aplikacje innych firm. Zresztą w porównaniu do Apple - najbardziej dochodowego producenta telefonów komórkowych na świecie - Google domyślnie instaluje znacznie mniej aplikacji systemu Android niż Apple oferuje w swoich urządzeniach opartych na iOS - podsumowuje wiceprezes ds. technicznych Androida.

Lockheimer przytacza także dane, według których 80 proc. twórców aplikacji mobilnych projektuje je na kilka systemów operacyjnych jednocześnie, nie tylko na Androida. Z kolei producenci telefonów mają pełną swobodę wyboru platformy, jaką chcą wykorzystać w konstruowaniu nowych modeli smartfonów i nie podlegają ze strony Google żadnym naciskom. W tej sytuacji, podkreśla Lockheimer, trudno  mówić o wykorzystywaniu przez koncern z Mountain View dominującej pozycji na rynku, a Google jest gotowy w nadchodzących tygodniach do dyskusji z KE w celu wyjaśnienia wszystkich jej wątpliwości.

Dołącz do dyskusji: Google odpowiada Komisji Europejskiej: zarzuty przesadzone, nie ograniczamy konkurencji

0 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl