SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Jak zrobić dziennikarzom wiosnę średniowiecza

W średniowiecznej Europie powstały organizacje zawodowe, nazywane 'cechami'.

Cechy zajmowały się co prawda obroną interesów swoich członków, ale jednocześnie pilnowały, by nie przekraczali oni pewnych odgórnie ustalanych ograniczeń. Np. zakup surowców był limitowany, podobnie jak ilości wytwarzanych towarów. Swe znaczenie cechy utraciły na przełomie XVIII i XIX wieku, m.in. dlatego, że hamowały rozwój rzemiosł, nie dopuszczając „świeżej krwi” do zamkniętych środowisk. Wolność wyboru zwyciężyła.

Okazuje się jednak, że tęsknota za średniowiecznymi rozwiązaniami nie umarła. Oto Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich rozważa ograniczenie dostępu do zawodu dziennikarza, a politycy – jakżeby inaczej – propozycji tej przyklaskują.

Jak ograniczać? Na pewno można znaleźć wiele twórczych rozwiązań. Wykształcenie – to raz. Potem może odpowiednia uczelnia? Absolwenci pewnych szkół nie mogliby zostawać dziennikarzami, a innych – i owszem. Co dalej? Proponuję pochodzenie, np. dzieci z rozbitych małżeństw miałyby zakaz. Albo jeszcze lepiej – w świetle pomysłów poselskich dotyczących dzietności rodzin – dopuszczać się będzie tylko tych, co mają przynajmniej trójkę rodzeństwa. Rodzice, myśląc o przyszłości swych dzieci, od razu planowaliby większą ich liczbę, aby żadnemu nie zamknąć drogi do zawodu dziennikarskiego. Ech, idźmy na całość. Tylko synowie pierworodni, do tego krótko obcięci blondyni (ukłon w stronę koalicjantów z LPR). A co tam!

Ciekawe, że pomysły ograniczania dostępu do zawodu (zwanego zresztą „wolnym”), pojawiają się w dobie Internetu, kiedy gazetę w postaci portalu może robić każdy, a telewizję ten, kogo stać na odpowiedni, niezbyt skomplikowany sprzęt. I kiedy dziennikarze innych mediów przeglądają blogi w poszukiwaniu informacji i komentarzy. Kiedy materiały nakręcone telefonami komórkowymi trafiają do newsów w największych stacjach TV świata.

Czy to się komuś podoba czy nie, wystarczy dostęp do informacji oraz Internetu, by zostać dziennikarzem. Prawda, że za publikowane w sieci teksty/nagrania/przekazy TV nie dostaje się wierszówki. To może dziennikarzem jest tylko ten, kto otrzymuje za tę pracę wynagrodzenie? Ale co z tymi, co pracują za darmo nie ze swojej winy? Czy dziennikarz, któremu jego gazeta/TV/radio nie płaci, przestaje być dziennikarzem? Takich przypadków było u nas sporo – przypomnę tylko Dom Wydawniczy Wolne Słowo, właściciela „Życia”, albo Fincast, właściciela Tele5.

Cóż, średniowiecze mamy już za sobą i powrót do niego wcale nie będzie taki łatwy. Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich życzę wszystkiego najlepszego w dziele zawracania kijem Wisły. A wszystkim dziennikarzom – niezależnie od medium – żeby się nie przejmowali, bo i tak nic z tego nie będzie.

Zapraszam do dyskusji na moim blogu!!!

Dołącz do dyskusji: Jak zrobić dziennikarzom wiosnę średniowiecza

0 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl