SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

„Gazeta Wyborcza” opisuje akta procesu, w którym skazano Jana Śpiewaka. Aktywista zarzuca Czuchnowskiemu nierzetelność

W środę „Gazeta Wyborcza” (Agora) opublikowała część dokumentów sądowych z procesu Jana Śpiewaka. Wynika z nich m.in., że w apelacji Śpiewak twierdził, że jego zarzuty pod adresem Bogumiły Górnikowskiej-Ćwiąkalskiej były jedynie skrótem myślowym. - Ten tekst urąga zasadom etyki dziennikarskiej - ocenia aktywista w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl.

Jan Śpiewak 13 grudnia br. został skazany prawomocnie za zniesławienie adwokat Bogumiły Górnikowskiej-Ćwiąkalskiej, której przypisywał udział w tzw. aferze reprywatyzacyjnej. W 2016 roku Śpiewak ujawniał mechanizmy tej afery, wymieniając osoby rzekomo w nią zamieszane. Wśród adwokatów, urzędników, przedsiębiorców wymienił także Bogumiłę Górnikowską. Sprawa skończyła się w sądzie: Śpiewak został oskarżony przez adwokat o zniesławienie. Proces toczył się w trybie karnym (z art. 212). W styczniu br. Śpiewak został uznany za winnego, a Sąd Rejonowy w Warszawie skazał go na 5 tys. zł grzywny i 10 tys. zł nawiązki. W zeszły piątek warszawski Sąd Okręgowy podtrzymał ten wyrok.

W środę „Gazeta Wyborcza” ujawniła fragmenty akt sprawy. Wojciech Czuchnowski dotarł do materiałów z każdej instancji, przed która toczył się proces. - Są wśród nich pozew, wyrok sądu pierwszej instancji (utrzymany właśnie 13 grudnia), apelacja Śpiewaka i wiele innych dokumentów - czytamy w artykule.

Z dokumentacji cytowanej w tekście wynika, że Jan Śpiewak w trakcie procesu łagodził swoje zarzuty. - Jak stwierdza, Górnikowska „przekroczyła swoje uprawnienia jako kurator przez to, że szukała spadkobiercy aż trzy lata i dokonywała podwyżek czynszu, do czego nie miała uprawnień”. Mówi, że Górnikowska „pełni funkcję zaufania publicznego, musi być zatem odporna i mieć świadomość, że jej działalność będzie poddawana ocenie”. Składając apelację, aktywista nie upierał się już, że mówił prawdę. Bronił się, że jego oskarżenia były „wyłącznie opiniami” i „hipotezami”. Jak pisał, „kluczowe inkryminowane sformułowania nie stanowiły zdań w sensie logicznym” - stwierdził dziennikarz „Gazety Wyborczej”.

Proces był utajniony. Materiały z niego Czuchnowski - jak pisze - dostał „ze źródeł sądowych”. Osoba przekazująca te materiały dziennikarzowi uzasadniała, że opinia publiczna powinna je poznać, bo wtedy „może parę osób zastanowiłoby się, zanim wyda oceny”.

Komentując ten tekst, Jan Śpiewak mówi portalowi Wirtualnemedia.pl, że „urąga on elementarnym zasadom etyki dziennikarskiej”. - Nikt z „Gazety Wyborczej” nie zadzwonił do mnie, nie poprosił o komentarz. A przecież materiał dotyczy mojej sprawy. Zacytowano tylko kilka zdań z obszernego materiału, liczącego kilkadziesiąt stron i na podstawie tego fragmentu wydaje się oceny. Na koniec: nie wiadomo też, jak to się stało, że objęty tajemnicą materiał trafił do dziennikarzy - stwierdza aktywista, podkreślając, że będzie starał się o odtajnienie całości dokumentacji dotyczącej procesu.

Na swoim koncie twitterowym Jan Śpiewak napisał: „Ogromny tekst na całą stronę gazety a redaktor Czuchnowski nie znalazł chwilki czasu, żeby do mnie zadzwonić. Wyszło z tego to co musiało wyjść. Paszkwil”.

Wojciech Czuchnowski w odpowiedzi na zarzut, że nie kontaktował się ze Śpiewakiem przed publikacją, napisał na Twitterze: „Jeżeli opisujemy akta i przytaczamy zawarte w nich stanowiska stron to w tej formule nie ma potrzeby kontaktowania się z osobami, których wypowiedzi są w aktach. To chyba proste?”

Jan Śpiewak w niedzielę spotkał się z prezydentem Andrzejem Dudą. Następnie zapowiedział, że będzie składał wniosek o ułaskawienie. Zaznaczył, że zamierza zwrócić się również do rzecznika praw obywatelskich Adama Bodnara i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobro o skargę kasacyjną. W sprawie Śpiewaka zaprotestowało Centrum Monitoringu Wolności Prasy, dowodząc, że wyrok stanowi groźbę ograniczenia praw obywatelskich Jana Śpiewaka w zakresie wolności słowa.

Dołącz do dyskusji: „Gazeta Wyborcza” opisuje akta procesu, w którym skazano Jana Śpiewaka. Aktywista zarzuca Czuchnowskiemu nierzetelność

14 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
tru
tzw dziennikarz służbowy wykonał zlecenie mocodawców, publikując wskazane fragmenty nielegalnie ujawnionych materiałow, a pomijając resztę, która mogłaby zaszkodzić... no komu? czy temu, kto przekazał mu materiały? a potem jak prokuratura zapyta, to znowu "surówka" zginie...
odpowiedź
User
Media
tzw dziennikarz służbowy wykonał zlecenie mocodawców


Oj, już nie piernicz. To GW nagłośniła aferę reprywatyzacyjną - trąbiła o nieprawidłowościach przez wiele lat. Śpiewak pomimo dobrej roboty, ma wybujałe w kosmos ego i strzela na oślep a do tego lubi z siebie robić męczennika - tak samo było w MJN.
odpowiedź
User
Sara
Kittel i Czuchnowski. "Dziennikarze".
odpowiedź