SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Komisja Europejska chce opłat za treści umieszczane w Google News, polscy wydawcy to chwalą

Według nieoficjalnych informacji Komisja Europejska rozważa wprowadzenie przepisów, według których agregatory newsów będą musiały płacić wydawcom za zamieszczane linki i fragmenty ich materiałów. Nie ma wątpliwości, że sprawa dotyczy głównie Google News. - Spór trwa od dawna, Google potrafi zrobić krok w tył, gdy natrafia na zdecydowany sprzeciw, a cenna jest każda próba przywrócenia rynkowych zasad w internecie - oceniają dla serwisu Wirtualnemedia.pl Paweł Nowacki i Wojciech Fusek.

O nowych rozstrzygnięciach dotyczących relacji pomiędzy wydawcami a internetowymi agregatorami newsów poinformowała PAP, opierając się na własnych źródłach w Komisji Europejskiej.

Według doniesień KE rozważa wprowadzenie opłat dla wydawców za zamieszczanie fragmentów ich artykułów oraz linków do nich na platformach gromadzących gorące informacje, takich jak np. Google News czy portal MSN.

Według unijnych urzędników nowe regulacje zwane prawami pokrewnymi wydawców mają zlikwidować obecny stan, w którym wydawcy nie otrzymują pieniędzy za to, że generatory newsów publikują wytworzone przez nich treści zarabiając przy okazji na umieszczonych przy materiałach reklamach.

Według PAP w połowie czerwca br. zakończyły się konsultacje w sprawie nowych przepisów, a ostateczne decyzje w sprawie zmiany prawa mają zapaść w niedługim czasie.

Inicjatywa KE spotkała się z poparciem polskiej Izby Wydawców Prasy (IWP), której przedstawiciel w rozmowie z PAP podkreślał, że obecna zagmatwana sytuacja sprzyja jedynie tym, którzy korzystają za darmo z inwestycji realizowanych przez wydawców. Tymczasem z tzw. praw pokrewnych korzystają m.in. producenci muzyki i filmów w ramach rekompensaty za koszty poniesione przy wytwarzaniu konkretnych treści.

W rozmowie z serwisem Wirtualnemedia.pl Paweł Nowacki, zastępca redaktora naczelnego „Dziennika Gazety Prawnej” ds. online podkreśla, że wprowadzenie praw pokrewnych dla wydawców zakończyłoby trwający od dawna spór pomiędzy wydawcami a Google.

- Kilka lat temu konkurenci Google poskarżyli się Komisji Europejskiej (KE) na praktyki giganta – przypomina Paweł Nowacki. - Twierdzili, że Google wykorzystuje swoją pozycję m.in. manipulując wynikami wyszukiwania i faworyzując własne usługi kosztem usług konkurencji. Firma Google wiele zrobiła, aby uniknąć ewentualnej kary za praktyki monopolowe. Kilkakrotnie proponowała ustępstwa na rzecz rywali, a Komisja Europejska odrzucała te propozycje. Dopiero w lutym 2014 roku Joaquín Almunia, komisarz UE ds. konkurencji zapowiedział przyjęcie propozycji Google zaznaczając, że negocjacje w tej sprawie były długie i ciężkie.

Nowacki podkreśla, że szczegóły porozumienia opisano w dokumencie, który liczy ponad 90 stron, a Google opublikował ten dokument na swojej stronie. - Google potrafi zrobić krok w tył, gdy natrafia na zdecydowany sprzeciw - przyznaje Nowacki. - Tak stało się w kilku krajach gdzie wydawcy (a dokładniej wydawcy tradycyjni, czyli prasowi) sprzeciwili się darmowej prezentacji swoich treści w automatycznie działającej wyszukiwarce / agregatorze Google News. W wielu krajach od lat toczy się walka o to, by firma Google płaciła producentom treści za nagłówki wykorzystane w Google News albo za fragmenty newsów prezentowane w wyszukiwarkach. Ostre spory na tym tle do tej pory wybuchały w Belgii, Francji, Niemczech oraz Brazylii.

Nasz rozmówca wyjaśnia, że w Niemczech uregulowaniu stosunków Google - wydawcy całkiem niedawno pomogły tzw. pomocnicze prawa autorskie. Przeforsowano projekt ustawy, która daje niemieckim wydawcom prasy „wyłączne prawo do udostępniania w internecie treści w celach komercyjnych".

- Niemieckie gazety nie chcą bynajmniej zniknąć z internetu - zastrzega wicenaczelny „DGP”. -  Wydawcom - zresztą nie tylko u naszych zachodnich sąsiadów nie przeszkadza, że firma z Mountain View w wynikach wyszukiwania oprócz tytułu publikuje fragmenty tekstów, ale sprzeciw budzi to, że nie płaci za to ani centa. A przecież Google zarabia na reklamach wyświetlanych przy wynikach wyszukiwania.

Paweł Nowacki przypomina, że Google rozpętał w Niemczech silną akcję antylobbingową. W internecie firma z Mountain View dowodziła m.in., że ustawa miała oznaczać „wyższe koszty, mniej informacji i ogólną niepewność prawną”. - Doszło do tego, że powstała strona z listą witryn zawierających informacje na temat lokalnych członków parlamentu. To wszystko po to, by niemieccy internauci interweniowali bezpośrednio u nich, oczywiście zgodnie z interesem Google. Warto zauważyć, że zarzuty wydawców dotyczą Google News. A np. Msn.com też jest agregatorem treści, ale wydawcy nie atakują firmy bo zarabiają na dostarczaniu treści (teksty i linki) więc relacje wydawcy - Microsoft nie są takim problemem - podsumowuje Nowacki.

Z kolei Wojciech Fusek, zastępca redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej” nie ukrywa, że ceni każdą próbę wprowadzenia rynkowych zasad do internetu, a modele biznesowe w rodzaju agregatorów treści w ich obecnej formie uznaje za wręcz kuriozalne.

- Trudno mi ocenić skalę przychodów,  jakie przyniosłoby wprowadzenie pomysłu KE - przyznaje Wojciech Fusek w rozmowie z Wirtualnemedia.pl. - Generalnie jestem jednak za każdym pomysłem, który wprowadza reguły rynkowe do świata internetu. Nie może być tak, że wybrane podmioty wykorzystując swoją siłę przejmują całość przychodów za treści wytworzone przez wydawców. W normalnej sytuacji funkcjonuje to tak, że pośrednik otrzymuje ustaloną kwotę za swoje usługi i to jest właściwe rozwiązanie do którego powinno się dążyć.  Wydaje się, że obecnie wiara w to, że w internecie wszystko może być darmo już zgasła, nadal jednak jest przyzwolenie na budowanie tak kuriozalnych modeli biznesowych, jak te tworzone przez agregatorów treści czy też firmy pressclippingowe - dodaje.

Fusek podkreśla, że agregatory treści w teorii mają dać nową wartość - czyli nieograniczony i bezpłatny dostęp do treści. Tylko że zdaniem zastępcy naczelnego „GW” bez treści ta wartość nie będzie miała znaczenia. - Bez powrotu do podstawowych zasad ekonomii wydawcy  dbający o misję i jakość treści w internecie nie będą w stanie utrzymać poziomu, którego oczekują od nich użytkownicy. A agregatorzy treści nie są zainteresowani tworzeniem misyjnych materiałów, czy podnoszeniem jakości publikacji - ocenia Fusek.

Dołącz do dyskusji: Komisja Europejska chce opłat za treści umieszczane w Google News, polscy wydawcy to chwalą

5 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
lewicowość to stan umysłu
Debilizm ultralewaków nie ma granic! Google zamknie tę usługę - która jest DARMOWĄ PROMOCJĄ dal Onetów, WP i reszty tego tatałajstwa - i tyle!
odpowiedź
User
Racjonalista
Chyba specjalnie w artykule nie wymieniono Hiszpanii - kraju, w którym zamknięto usługę Google News właśnie ze względu na zachłanność wydawców.

Google News to miejsce, w którym można znaleźć newsy ze wszystkich istotnych źródeł, a nie tylko te pochodzące od dużych wydawców. Mali wydawcy mogą zatem na tym zyskać, a duzi tracą swój monopol. Chyba oczywiste jest kto stoi za powyższym artykułem.
odpowiedź
User
Anty KE
A co ma KE do prywatnej firmy i prywatnego produktu ?

To tak jakby powiedzieli, że chcą bułki w lidlu po 9groszy bo 19groszy to za dużo.
odpowiedź