SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Piotr Gliński: opłata reprograficzna to nie podatek, tylko uczciwa jednorazowa rekompensata dla twórców

Opłata reprograficzna nie jest podatkiem. Nie wpływa do budżetu państwa ani samorządów terytorialnych. Przekazywana jest twórcom - tak Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu odniosło się do słów posłów Konfederacji wypowiedzianych podczas interwencji poselskiej w resorcie, że „tutaj pracuje kolejny maniak podatkowy”. Natomiast szef ministerstwa Piotr Gliński krytykującym opłatę zarzucił „postkolonialną mentalność”.

Na stronach rządowych poinformowano 1 grudnia ub.r., że projekt ustawy o uprawnieniach artysty zawodowego zostanie wpisany do rządowego wykazu prac legislacyjnych. Przypomniano, że "ustawa m.in. tworzy fundusz ubezpieczeń społecznych i zdrowotnych dla artystów oraz określa źródła finansowania tego funduszu". W tym kontekście mowa była o opłacie reprograficznej.

Bosak: zły i niebezpieczny pomysł

Podczas środowej konferencji prasowej przed siedzibą MKDNiS posłowie Krzysztof Bosak i Michał Urbaniak przyznali, że nie wiedzą, na jakim etapie są prace nad projektem, więc chcą to wyjaśnić w resorcie podczas poselskiej interwencji. Prawnik Konfederacji Witold Stoch zwrócił uwagę, że z zapowiedzi przedstawicieli resortu kultury - w tym wicepremiera i szefa MKDNiS Piotra Glińskiego - wynika, że planowane jest wprowadzenie dodatkowej, kilkuprocentowej opłaty reprograficznej, która byłaby doliczana do ceny urządzeń i nośników służących do kopiowania, czyli m.in. notebooków, tabletów, smartfonów i Smart TV.

Według Stocha, byłoby to „kolejne uderzenie w kieszenie Polaków i to podczas kolejnego lockdownu”. „Rząd powinien teraz raczej wspierać obywateli, obniżać podatki, a to byłby już 48. podatek wprowadzony przez PiS” - ocenił Stoch. „Tutaj pracuje kolejny maniak podatkowy z ekipy rządu PiS-u, (…) nie macie wstydu tak atakować Polaków podatkami w czasie kryzysu?” - pytał.

Bosak przekonywał, że pomysł MKDNiS jest „zły i niebezpieczny”, gdyż - jak uzasadnił - „tworzy kolejny fundusz, którym będzie zarządzał tym razem minister kultury”. Ocenił, że fundusz ten „będzie służył wspieraniu tych, którzy przynależą do pewnego establishmentu, który jest w stanie wynegocjować sobie kolejne przywileje polityczne”. „Z drugiej strony powstanie możliwość uznaniowego rozdzielania pieniędzy, uznaniowego definiowania, kto jest artystą, kto jest twórcą” - dodał.

Ministerstwo: opłata to niewielka kwota

W przesłanym komentarzu Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu wyjaśniło, że opłata reprograficzna, „zwana inaczej rekompensatą uczciwej kultury, to niewielka kwota (od 1 do 4 proc. ceny urządzenia) wypłacana z marży producentów sprzętu elektronicznego - służącego do darmowego dozwolonego użytku utworów chronionych – twórcom tych utworów”. Przypomniało, że opłata nie jest nową konstrukcją, funkcjonuje w Polsce od lat 90. XX w., podobnie jak w zdecydowanej większości krajów europejskich.

„Opłata reprograficzna nie jest podatkiem. Nie wpływa do budżetu państwa ani samorządów terytorialnych. Przekazywana jest twórcom, gdyż darmowe odtwarzanie ich utworów zwiększa atrakcyjność i popyt na urządzenia elektroniczne takie jak smartfony, tablety czy laptopy, a jednocześnie zmniejsza wpływy twórców ze sprzedaży swoich utworów. Opłata znacznie poszerza też darmowy dostęp do dóbr kultury. To dzięki niej możliwe jest w pełni legalne darmowe odtwarzanie dla celów prywatnych, rodzinnych czy towarzyskich muzyki, filmów, książek czy obrazów chronionych prawem autorskim” - zaznaczono w komentarzu.

Zwrócono uwagę, że opłata reprograficzna nie musi wpływać na ceny urządzeń, czego dowodem są niższe ceny tych samych popularnych smartfonów czy komputerów w Niemczech niż w Polsce. „W Niemczech pobiera się największe kwoty z opłaty (z samych urządzeń audio-wideo ponad 330 mln EUR rocznie), a w Polsce – jedną z najmniejszych kwot na świecie (ca. 1,7 mln EUR rocznie). Różnica wynika z faktu, że w Niemczech, Francji, Włoszech, ale też na Węgrzech, w Czechach czy Rosji opłatą objęte są najnowsze urządzenia, w tym smartfony, tablety czy telewizory SMART. W Polsce opłatą reprograficzną objęte są urządzenia już nie produkowane - magnetofony i magnetowidy” - zauważył resort.

„Stwierdzenia posła Bosaka w sprawie opłaty reprograficznej są zatem nieprawdziwe: nie jest to podatek, nie wpływa do budżetu, uszczupla marże producentów sprzętu – w szczególności wielkich koncernów azjatyckich i amerykańskich i nie może odbić się znacząco na wysokości cen, gdyż te w Polsce są już wyższe niż np. w Niemczech. Nie jest nową konstrukcją prawną, gdyż od lat 90. obowiązuje w większości krajów europejskich. Nie jest obciążeniem dla podatników, lecz wręcz przeciwnie, powoduje, że cyfrowe utwory artystyczne, naukowe i prasowe mogą być dostępne w sieci za darmo, a prawa twórców nie są zaspokajane z podatków, tylko pokrywane przez koncerny big-tech” - podkreślono w komentarzu.

Jak zaakcentowano, stwierdzenia posła Bosaka dotyczące projektu ustawy o uprawnieniach artysty zawodowego, w tym nowego funduszu wsparcia „są w całości nieprawdziwe”. „Projekt ustawy przewiduje stworzenie Funduszu Wsparcia Artystów Zawodowych, na który trafi od 30 proc. do 49 proc. środków pobranych z opłaty reprograficznej (w zależności od typów urządzeń). Pozostałe środki zostaną przeznaczone stowarzyszeniom reprezentującym twórców, w szczególności naukowców, dziennikarzy i artystów” - wskazano.

„Dysponentem Funduszu Wsparcia Artystów Zawodowych będzie dyrektor Polskiej Izby Artystów (PIA), a nie Minister Kultury. PIA będzie miała nowoczesny charakter instytucji typu quango (ang: quasi-governmental), czyli państwowej osoby prawnej oddanej w zarząd społeczny. Dyrektora PIA wybierać będzie Rada Polskiej Izby Artystów, w której 2/3 mandatów obejmą delegaci środowisk artystycznych: stowarzyszeń i związków twórczych. Środki Funduszu będą przeznaczone na dopłaty do składek na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne dla najmniej zarabiających artystów, którzy pracują w charakterze freelancerów i nie mają innych tytułów do ubezpieczeń (z umowy o pracę czy działalności gospodarczej). Ani lista beneficjentów ani wysokość świadczeń nie będą miały charakteru uznaniowego, w szczególności nie będą w gestii rządu, będą wynikały z osiąganych przychodów, zgodnie z progami regulowanymi przez samą ustawę i jej akty wykonawcze” - wyjaśnił resort.

Zaznaczył także, że ustawa umożliwi uzdrowienie sytuacji opieki zdrowotnej i zabezpieczeń emerytalnych tej grupy zawodowej bez konieczności obciążania podatników. „Obecnie ponad połowa artystów nie ma bowiem tytułu do ubezpieczeń społecznych i zdrowotnych. Projekt ustawy o uprawnieniach artysty zawodowego jest zgodny z opinią Polaków. W styczniu 2021 CBOS przeprowadziło badania, z których wynika, że aż 58 proc. Polaków uważa, że państwo powinno wspierać twórców kultury w przypadku, gdy ich dochody są niskie. Niemal 47 proc. jest za pomocą w postaci dopłat do składek na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne. Największa grupa respondentów (37 proc.) uważa też, że środki służące wsparciu artystów powinny być pozyskiwane od producentów i importerów urządzeń elektronicznych umożliwiających nieodpłatne korzystanie z treści dostępnych w formie cyfrowej” - dodano w komentarzu.

Gliński o „postkolonialną mentalności” krytyków opłaty

- Skandal! Znany celebryta, p. poseł Bosak lobbuje za zagranicznymi koncernami! A przeciw polskim kompozytorom, pisarzom, a nawet tancerzom (mimo że sam znany jest głównie z „Tańca z gwiazdami” w TVN). Co za niewdzięczność! - tak s wypowiedzi Krzysztofa Bosaka o opłacie reprograficznej skomentował w czwartek na Twitterze Piotr Gliński, minister kultury, dziedzictwa narodowego i sportu.

Dodał link do artykułu w serwisie Najważniejsze24.pl (należącym do Fundacji Instytut Nowych Mediów zarządzanej przez Eryka Mistewicza), w którym uzasadniano potrzebę nowej opłaty, a w negatywnym tonie opisywano słowa Krzysztofa Bosaka.

- Dziwię się, że niektórzy dziennikarze i politycy tak otwarcie bronią zagranicznych producentów sprzętu i wprowadzają w błąd opinię publiczną. Opłata reprograficzna to NIE jest podatek - stwierdził Piotr Gliński w kolejnym wpisie.

- To uczciwa jedorazowa rekompensata dla twórców za nieodpłatne korzystanie z ich pracy na urządzeniach elektronicznych. Funkcjonuje w większości krajów europejskich. Jej wprowadzenie nie jest na rękę wielkim koncernom, a powtarzanie 1:1 ich argumentów chwały Państwu nie przyczynia. Może pora skończyć z tą postkolonialną mentalnością - dodał.

O rozwinięciu listy urządzeń objętych opłatą reprograficzną o nowoczesny sprzęt, taki jak smartfony czy tablety, Piotr Gliński pierwszy raz powiedział w kwietniu ub.r. Szybko wsparli go artyści skupieni wokół stowarzyszenia „Razem dla Kultury” oraz Związek Autorów ZAIKS.

Krytycznie ocenili to natomiast ówczesny minister cyfryzacji Marek Zagórski, organizacje producentów i dystrybutorów sprzętu elektronicznego oraz Federacja Konsumentów. W podobnym tonie wypowiedział się o opłacie prezydent Andrzej Duda w czasie kampanii przed zeszłorocznymi wyborami. - Byłoby moim zdaniem niesprawiedliwe i konstytucyjnie wadliwe. To, że masz smartfona jeszcze nie oznacza, że korzystasz z utworów - stwierdził.

Dołącz do dyskusji: Piotr Gliński: opłata reprograficzna to nie podatek, tylko uczciwa jednorazowa rekompensata dla twórców

13 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Polak
Jeśli kupię nośnik z taką opłatą, która ma rekompensować ewentualne piractwo twórcom, to rozumiem, że z automaty na takim urządzeniu będę mógł korzystać z wszelakich treści muzycznych i filmowych za darmo, nawet jeśli będą z tzw. źródeł pirackich, ponieważ w cenia sprzętu już uiszczę za to opłatę. Jeśli jednak by tak nie było, to znaczy że opłata jest nielegalna, bo płacę za coś, czego nie dostaję.
odpowiedź
User
zenek
Jeśli kupię nośnik z taką opłatą, która ma rekompensować ewentualne piractwo twórcom, to rozumiem, że z automaty na takim urządzeniu będę mógł korzystać z wszelakich treści muzycznych i filmowych za darmo, nawet jeśli będą z tzw. źródeł pirackich, ponieważ w cenia sprzętu już uiszczę za to opłatę. Jeśli jednak by tak nie było, to znaczy że opłata jest nielegalna, bo płacę za coś, czego nie dostaję.


Płacisz też abonament RTV i treści wyprodukowane przez TVP powinny być za darmo. Także archiwalne. To zostało wyprodukowane za naszą kasę.

Podobnie jak sporo kwitów z urzędów, za które trzeba płacić - utrzymujesz urzędnika a jeszcze musisz zapłacić za kwit. Kupując mieszkanie płacisz podatek, a notariusz od tego podatku płaci kolejny podatek.

Takich mikropodatków nazywanych opłatami skarbowymi czy innymi, jest masa.

odpowiedź
User
jajaja
Nie rozumiem. Jeśli kupię coś w audiotece do słuchania na telefonie, to twórcy nie dostają z tego pieniędzy? Czy serwisy typu audioteka, empik go albo spotify nie płacą tantiem autorom? Panie ministrze, to trzeba koniecznie wyjaśnić!
odpowiedź