SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Prof. Dariusz Tworzydło: Pandemia ekonomicznego koronawirusa dopiero przed nami

- Ratunek jest, ale musi nastąpić pilny restart gospodarczego silnika - twierdzi prof. Dariusz Tworzydło z Uniwersytetu Warszawskiego. Dla Wirtualnemedia.pl - ekspert ds. PR i wizerunku, ekonomista - pisze o ekonomicznych skutkach pandemii SARS COVID-19.

Prof. Dariusz TworzydłoProf. Dariusz Tworzydło

Wszyscy patrzymy z niepokojem na kolejne dane publikowane w mediach. Przerażają nas tysiące, liczba chorych, osób na kwarantannie, liczba zmarłych. Tak, to jest problem. Te dane wielu z nas napawają strachem. Każdy chyba zdaje sobie sprawę, że w tej sytuacji bezpieczeństwo jest ważne, w szczególności ochrona osób z grupy największego ryzyka. Dbałość o higienę, ograniczenie kontaktów, wyjazdów, to zadania istotne w tym stadium jakim jesteśmy. Musimy jednak zdawać sobie sprawę z faktu, że Covid-19 w obecnej postaci, jako choroba ostatecznie przestanie nam zagrażać. „Gdyby opierać się tylko na liczbach, to większe zagrożenie w tej chwili niesie wirus grypy sezonowej. Ale nie odbija się to takim echem, dlatego, że z grypą jesteśmy oswojeni. A koronawirus jest nowy” - wskazuje kardiolog prof. Piotr Jankowski.

To słowo „nowy”, powoduje, że koronawirus staje się straszny. Ostatecznie on pozostanie, jednak jako buzzword i będzie kojarzył się z tym co widzimy na ulicach. Pozostanie z nami i będzie służył do tworzenia wyrazów pochodnych, takich jak np. #koronaferie. Patrząc szerzej, już teraz jednak zaczynamy dostrzegać coś o wiele bardziej dotkliwego. Coś, co dla niektórych jest jeszcze tylko mglistym obrazem. Nie wszyscy są w stanie to dostrzec, nie czują zagrożenia szczególnie osoby, które obecnie mają pracę. Dlatego tym bardziej musimy spojrzeć w przyszłość. Bez paniki, wpadania w obłęd, generowania i poszukiwania sensacji, pogoni za nią. Z rozsądkiem, mądrością, słuchając lekarzy, epidemiologów, ale także ekonomistów, przedsiębiorców, ekspertów.

Punkt wyjścia

Przez lata ignorowaliśmy konieczność zabezpieczenia wartości, jakimi są zdrowie i środowisko. SARS, MERS, ptasia grypa i szereg innych zdarzeń krytycznych nie uświadomiły nas wystarczająco. Dlatego mamy Covid19. Jak podaje Wprost po pierwszej epidemii SARS 2002-2004 (8 tys. zakażonych, śmiertelność 10%), wirus zmutował i rozprzestrzeniał się drogą kropelkową. Raport A World at Risk. Annual report on global preparedness for health emergencies (z września 2019) zawiera konkluzję która mówi, iż świat stoi przed pandemią patogenu, który wywołuje choroby układu oddechowego. Eksperci wskazywali, że świat nie jest na niego gotowy. Nie byliśmy zatem przygotowani na Covid19, ale to covid ekonomiczny może doprowadzić nas na skraj przepaści, której jeszcze być może nie dostrzegamy. Wyobraźmy sobie sytuację, że gospodarka światowa zaczyna się dusić. To czego jesteśmy świadkami - to jest właśnie pierwszy objaw ekonomicznego koronawirusa. Ekonomiści wskazują, że przed nami wielce prawdopodobne załamanie gospodarek światowych. W Hiszpanii już ponad 150 tys. przedsiębiorstw realizuje zwolnienia grupowe. BBC podaje, że sprzedaż chińskich samochodów spadła o 92% tylko w pierwszej połowie lutego, a Tesla czy Geely, sprzedają samochody online, ponieważ ich klienci trzymają się z daleka od salonów sprzedaży. Ktoś może powiedzieć, że jak to wszystko się skończy, to popyt wróci. Niby tak, ale tylko w samej Polsce w ostatnich dniach liczba aut przejętych przez leasingodawców od niewypłacalnych klientów znacznie wzrosła, co widać na internetowych aukcjach. Zatem popyt na nowe auta nie wróci do poziomu sprzed pandemii tak szybko.

Cała światowa gospodarka jest ze sobą powiązana. Teraz czas na kolejne państwa. Koło zamachowe światowego kryzysu zostało wprawione w ruch. A jego zatrzymanie będzie bardzo trudne. Znaczna część gospodarek krajowych spleciona jest łańcuchem powiązań z milionami podmiotów na całym świecie. Kryzys dotyka mocno także polskich przedsiębiorców. Giełdy osiągają wieloletnie minima, WIG20 przebił dno z lat 2008-2009. Państwa decydują się na wsparcie o niespotykanej dotąd skali. Washington Post pisze o 2 bilionach dolarów w pakiecie stymulacyjnym, co stanowi około 10% PKB USA, ale jednocześnie cytuje ekspertów którzy twierdzą, że to może nie wystarczyć. Lęk inwestorów trwa. Firmy zaczynają ograniczać produkcję, niektórym kończą się zapasy. Już teraz jesteśmy świadkami zwolnień. Wkrótce prawdopodobnie i nas, tak samo jak w Hiszpanii, czekają nie pojedyncze, ale grupowe zwolnienia. Już teraz transport ogranicza zasoby, część firm z branży turystycznej stoi na skraju bankructwa, bo funkcjonowały bez poduszki i zabezpieczenia finansowego. Zaciągały kredyty, a te trzeba spłacać. Peter S. Goodman w New York Times wskazuje, że obserwowane głębokie pogorszenie koniunktury gospodarczej może spowodować kaskadę niewypłacalności.

Brak mobilności

Ludzie siedzą w domach, a hotele, restauracje, przemysł turystyczny, kultura w sposób szczególny potrzebują mobilności, dlatego teraz walczą o przetrwanie. Odwoływane są nie tylko konferencje, kongresy, szkolenia, koncerty, co ma dramatyczny wpływ na branżę eventową. Ofiarą wirusa stały się także imprezy sportowe. Konieczne w tej sytuacji ograniczenia uderzają w popyt. Dla niektórych firm nie ma już nadziei. Niezbędne staje się inwestowanie w rozwój telepracy, usług on-line, edukacji na odległość. Biznes zacznie dostrzegać różnicę w kosztach, analizując ekskluzywne biuro na Domaniewskiej w Warszawie i koszty lokalu, które są minimalne, jeśli pracujemy zdalnie. Oczywiście problem będą miały firmy, których działalność wymaga obecności fizycznej.

Biznes ma nadzieję, że dokument jakim jest tarcza antykryzysowa będzie w dalszym ciągu modyfikowany i dostosowywany do dynamicznie zmieniających się potrzeb ciężko doświadczanych firm. Znaczna część z tych, w które uderzył koronawirus może się nie podnieść, dlatego stały monitoring jego wdrożenia oraz modyfikacje w tym zakresie są niezbędne. Dostrzegamy, że obniżki płac dla części firm mogą okazać się jednym sposobem na przetrwanie. Już teraz z wielu podmiotów docierają doniesienia o bezpłatnych urlopach. Porty lotnicze liczą wielomilionowe straty. Przewoźnicy tacy jak LOT czy Lufthansa mogą czekać na wznowienie lotów, ale jak długo? Miesiąc, dwa? A potem jeszcze kwestia powrotu zaufania i przywrócenia popytu sprzed uderzenia. Być może przez jakiś czas będziemy latać w maskach, rękawiczkach, sprawdzając przed wyjściem na lotnisko temperaturę. Zmiana będzie widoczna, ale najsilniejsi pozostaną. To jednak potrawa. Porty lotnicze długo będą na powrót wypełniały się biznesem i turystami. Jest pewne, że bez pomocy Państwa nie ma szans.

Bezrobocie to dopiero początek

Bezrobocie zacznie dotykać naszych rodzin. Nettavisen podaje, że w jednym z najbogatszych krajów świata jakim jest Norwegia zanotowano w marcu kilkukrotny przyrost bezrobocia w stosunku do lutego (teraz jest 10,7 proc.). Ceny idą w górę, a to nie koniec. Część firm nie przetrwa bez sprzedaży oraz klientów. Nie będą w stanie przestawić się na pracę zdalną. Nie będą również w stanie sprzedawać przez internet. Tak będzie np. z turystyką. El Mundo podaje, że w 2019 roku Hiszpania była drugą potęgą turystyczną na świecie. Odwiedziło ją 83,7 miliona zagranicznych gości. Ustępowała tylko Francji. A ile osób odwiedza ją teraz? Ile odwiedzi w najbliższych tygodniach, miesiącach? Hotele puste, kolejek przez wejściem do zabytków brak. W samej tylko Hiszpanii 2,6 mln. miejsc pracy jest w niebezpieczeństwie. Spadek, którego doświadcza Hiszpania i inne kraje żyjące w dużym stopniu z turystyki wywoła kolejne trzęsienie ziemi.

Czy mamy się czego bać? Tak, każdej choroby powinniśmy się bać i przestrzegać zaleceń lekarzy, wytycznych stosownych organów. Bezwzględnie powinniśmy działać w celu minimalizacji zagrożenia. Ale powinniśmy się obawiać nie tylko wirusa ale czegoś znacznie poważniejszego, a mianowicie konsekwencji gospodarczych. Bardziej powinniśmy się obawiać również nas samych, bo straszydło spowodowało, że z niektórych wyszły najgorsze instynkty. Niektórzy zaczęli zarabiać na strachu i panice. Ceny środków czystości i materiałów ochronnych przebijają sufit. Dobrze, że rząd zaczął eliminować takich właśnie pseudo przedsiębiorców.

Świat się zmienił

Co powinniśmy zatem zrobić? Najważniejsze będzie zainicjowana już pomoc dla firm, wsparcie szczególnie małych i średnich. Ale to wsparcie musi być rzeczywiste. Firmy muszą otrzymać środki na utrzymania zatrudnienia, ochronę przed zwolnieniami, nie tylko do czasu ustania zagrożenia epidemiologicznego, ale także do ponownego rozruchu wywołanego zmianami w popycie. Ważne będzie także wsparcie wzajemne. Lokalne firmy już się organizują, motywują konsumentów w sieci i realizują działania wzmacniające wzajemną odporność. Nie tylko walczą o przetrwanie, ale pomagają medykom. Tylko w ostatnich dwóch tygodniach firmy zrzeszone wokół Klastra IT oraz Podkarpackiego Centrum Innowacji wyprodukowały dla szpitali kilka tysięcy przyłbic ochronnych.

Konieczne będą także wysiłki instytucji europejskich, aby wzmocnić ruch towarów, poprawić odporność gospodarek, zapewnić odrodzenie popytu. Porozrywane łańcuchy dostaw, mogą być jednak trudne do posklejania. Urzędnicy unijni za długo się zastanawiają, czy uruchomić miliardy euro na przeciwdziałanie problemom, ratowanie zdrowia, a następnie całej unijnej gospodarki. Unijne mechanizmy w wielu obszarach przestają działać. Banki muszą zwiększyć tolerancję na opóźnienia w spłatach rat kredytów. W dłuższej perspektywie zdecydowanie lepsze będzie dla nich opóźnienie, niż utrata możliwości spłaty z uwagi na bankructwo kredytobiorców. Konieczny jest także stały monitoring działań podejmowanych przez inne kraje. Ważne jest także naśladowanie niektórych działań oraz implementowanie mądrych, przynoszących dobre rezultaty rozwiązań.

Świat patrzy na Chiny

CNN Business podaje, że Chiny starają się ożywić swoją ogromną, poturbowaną gospodarkę, nie ryzykując przy tym wywołania kolejnej fali koronawirusa. „Straty gospodarcze stały się nie do zniesienia” przekazał CNN Business Xingdong (XD) Chen, główny ekonomista Chin dla BNP Paribas. Tam właśnie sprzedaż detaliczna w styczniu i lutym w porównaniu do roku 2019 spadła o 20,5%, produkcja przemysłowa o 13,5%, zaś inwestycje w środki trwałem o 25%. To właśnie w tym kierunku w dużej mierze będą zwrócone obecnie oczy świata. To Chiny teraz przechodzą pierwszy test w zakresie hamowania kryzysu oraz wyzwalania na powrót aktywności gospodarczej. Ale jak podaje CNN druga co do wielkości gospodarka na świecie w najbliższym czasie raczej się nie odrodzi. Światowa recesja jest prawie pewna, tak twierdzą eksperci, w tym były główny ekonomista w administracji Trumpa, Poppy Harlow (wywiad dla CNN). BBC podaje, że Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) ostrzega przed globalną recesją, która może być gorsza niż po kryzysie finansowym w 2008 roku. Niedawno Singapur podał, że produkt krajowy brutto skurczył się o 2,2% rok do roku, podczas gdy w porównaniu z poprzednim kwartałem spadł o 10,6%. Spadku doświadcza powiązana z naszą gospodarka niemiecka, co wskazuje Instytut Badań nad Gospodarką (Ifo). Zmienią się również procesy wyborów konsumenckich – będziemy zmierzali w kierunku zakupów we własnym kraju.

Zmiany są nieuniknione

Co się zmieni w najbliższej przyszłości? Istnieje prawdopodobieństwo, że wyjdziemy z tego kryzysu poturbowani ekonomicznie, ale i psychicznie. Kolejnym doświadczeniem będzie ograniczenie popytu, wzrost bezrobocia, inflacja. Wiele firm doświadczy nieprawdopodobnych przemian. Część nie spłaci kredytów, nie odzyska utraconych rynków. Zyskują technologiczne startupy, które sprzedają komunikację na odległość. Ale będą też, jak zawsze pozytywne skutki tej sytuacji kryzysowej. Staniemy się bardziej wyczuleni na fake newsy. I to jest bardzo ważne. Nasza tolerancja w tym zakresie zostanie mocno ograniczona. Już teraz obserwujemy, że część świadomego społeczeństwa odrzuca manipulację. Prawdopodobnie dokonamy zmian w podejściu do zarządzania firmami, naszej mobilności. Trzeba mieć nadzieję, że dokonamy istotnych zmian w zakresie podejścia do naszego bezpieczeństwa, higieny, dbałości o zdrowie. Szpitale przećwiczą wszystkie możliwe procedury. Profesjonalna komunikacja staje się słowem kluczem w dobie informowania i uspokajania społeczeństwa. Część innych przemian jest trudna do przewidzenia.

Musimy przywyknąć

To może trudne, ale musimy przywyknąć do zdarzeń takich jak obecny wirus. Powinniśmy nauczyć się radzić w podobnych sytuacjach. Dotychczasowe procedury jednak nie wystarczają. Konieczna będzie istotna ich zmiana w kierunku uszczelnienia, doskonalenia i przewidywania. Ewolucja musi nastąpić także w obszarze edukacji. Jak długo można uczyć dzieci za pomocą maili wysyłanych do rodziców w Librusie?

Na kolejny wirus musimy się przygotować, lepiej zabezpieczyć. Każda większa firma musi realnie i mentalnie przygotować scenariusze kryzysowe zdarzeń takich jak: wirus, brak internetu, brak prądu, kryzys finansowy, problemy związane z cyberbezpieczeństwem. Firmy muszą zrozumieć, że w sposób istotny wzrośnie znaczenie kontaktów online. Zaostrzy się konkurencja i walka o każde zlecenie. Jakość obsługi i relacji będzie odgrywała coraz poważniejszą rolę.

Służba zdrowia przechodzi test bojowy, ale bez wsparcia finansowego szczególnie w zakresie dostępnego sprzętu i badań w przyszłości może nie dać rady. Gotowe muszą być także firmy. Jednak kluczowe jest to, że znacznie poważniejszym wyzwaniem jest i będzie opanowanie strachu, paniki i paranoicznych teorii spiskowych dystrybuowanych za pośrednictwem social mediów. Wirusy są częścią naszego ekosystemu. Ale najgorszą ich odmianą są wirusy nieodpowiedzialnych wypowiedzi niektórych polityków, radnych różnych szczebli, którzy dla uzyskania poklasku straszą społeczeństwo. Wirusem są bezmyślni komentatorzy i niektórzy dziennikarze, którzy nie sprawdzają, tylko podają newsy wyssane z palca bo nikomu nie chciało się dokonać weryfikacji. Wirusem są osoby, które nawet często w dobrej wierze przesyłają łańcuszki na Facebooku jako sprawdzone wiadomości, bo otrzymane od rodziny lub przyjaciela.

Musimy uświadomić sobie, że pojawią się kolejne wirusy, do których trzeba się przygotować, bo one przyjdą. Powstaje jednak pytanie, czy gospodarka wytrzyma obecne uderzenie ekonomicznego wirusa? Czy firmy będą w stanie przejść ten test, w sposób który pozwoli im w miarę szybko odbudować przynajmniej w części utracone wolumeny sprzedaży, przychodów i klientów. Ale to nie zależy już tylko od nich, a od działań Państwa i być może przebudzonej z letargu administracji unijnej.

Dołącz do dyskusji: Prof. Dariusz Tworzydło: Pandemia ekonomicznego koronawirusa dopiero przed nami

6 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Piotr1
wirus to jeden syf a drugim ma być potężna susza, a co za tym idzie podwyżki ...
odpowiedź
User
Kaśka
Bardzo ciekawy tekst. Niestety ludzie przyzwyczaili się do luksusu. Tego że mają wszystko, że większość dostają za nic, albo za niewielki wysiłek. Trudno będzie im się teraz pogodzić z tym, że teraz tego nie mają. Do tej pory sięgali po wszystko, spełniali zachcianki, nie patrząc na to co po drodze niszczą. Byle by tylko mieć. Konsumpcja, konsumpcja.. I to się właśnie mści. Wszystko zależy od tego jak bardzo ludzie opanują swoją ZACHŁANNOŚĆ.
BYĆ czy MIEĆ. .Jeśli dalej będziemy chcieli tylko MIEĆ, w końcu przestaniemy BYĆ.... czy ludzie już to zrozumieli? Wątpię.
odpowiedź
User
antek
Bardzo ciekawy tekst. Niestety ludzie przyzwyczaili się do luksusu. Tego że mają wszystko, że większość dostają za nic, albo za niewielki wysiłek. Trudno będzie im się teraz pogodzić z tym, że teraz tego nie mają. Do tej pory sięgali po wszystko, spełniali zachcianki, nie patrząc na to co po drodze niszczą. Byle by tylko mieć. Konsumpcja, konsumpcja.. I to się właśnie mści. Wszystko zależy od tego jak bardzo ludzie opanują swoją ZACHŁANNOŚĆ.
BYĆ czy MIEĆ. .Jeśli dalej będziemy chcieli tylko MIEĆ, w końcu przestaniemy BYĆ.... czy ludzie już to zrozumieli? Wątpię.


Bzdury. Podobnie jak wszelakie teksty ekspertów, w czasie, kiedy sytuacja zmienia się co 2 dni. To jakby w 1939 powiedzieć, że wojna skończy się za rok, bo tak.
A co do luksusów - szybciej chudy umrze z głodu niż gruby schudnie. W PL luksusem jest 40m2, dwa pokoje, TV, jakieś auto. To żadne luksusy, a jeśli ktoś wmawia że pokój w bloku i auto z niemiec to luksus, ten niech się uderzy w głowę.
odpowiedź