SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Przez koronawirusa agencje PR mają więcej zleceń, komunikacja przenosi się do digitalu

Rosnąca liczba zachorowań na koronawirusa i kolejne decyzje rządu, które biznesowo pogrążają branże turystyczną czy eventową, w przypadku większości agencji public relations oznaczają więcej pracy. Ich szefowie przyznają, że obecni klienci zlecają im coraz więcej projektów z zakresu komunikacji kryzysowej, przybywa też nowych zleceniodawców. Odwołane konferencje powodują z kolei zmianę sposobu komunikacji - z tradycyjnej na digitalową. W tej sytuacji obronią się te agencje, które dostosują się do zaistniałych warunków.

Na świecie trwa kryzys związany z zagrożeniem koronawirusem. Nie ominął też Polski. We wtorek Ministerstwo Zdrowia podało, że w kraju zanotowano już 22 przypadków zarażenia COVID-19, a dwie osoby są w stanie ciężkim. W szpitalach z podejrzeniem koranowirusa przebywa 467 osób, 1014 jest objętych kwarantanną, a 7110 - nadzorem epidemiologicznym.  

We wtorek polski rząd wprowadził – w związku z rozszerzającą się liczbą zachorowań na koronawirusa w naszym kraju - całkowity zakaz organizowania imprez masowych. Odwoływane są koncerty, wystawy, pokazy, a mecze czy inne sportowe wydarzenia odbywać się będą bez udziału publiczności.

Od wielu już dni firmy odwołują zagraniczne wyjazdy, eventy czy konferencje – przedstawiciele firm eventowych mówią o realnym scenariuszu bankructw w ich branży. Apelują do władz o wsparcie. Niektórzy reklamodawcy wstrzymują lub zawieszają część kampanii reklamowych.

Tymczasem w branży PR przybywa zleceń. Szefowie większości agencji public relations spodziewają się, że odwoływane konferencje czy inne wydarzenia, w których partycypują mogą się odbić na ich biznesie, ale mimo to liczą, że spadki uda się zrekompensować nowymi zleceniami. Okazuje się bowiem, że przybywa zwłaszcza agencjom specjalizującym się w komunikacji kryzysowej przybywa nie tylko nowych projektów od obecnych klientów, ale i nowych zleceniodawców.

Firmy muszą się nadal komunikować

Grzegorz Szczepański, CEO agencji H+K Strategies, podobnie jak większość przedstawicieli agencji PR uważa, że jest stanowczo za wcześnie by prognozować, jaki będzie wpływ postępowania rządu, jak również autonomicznych decyzji firm i instytucji, w związku z koronawirusem na branżę public relations.

- Oczywiście widzimy problemy branży eventowej, która jest w pewnym stopniu powiązana z naszą, ale to czy będą ewentualne straty i jaki będą miały rozmiar będzie w głównej mierze zależało od tego, jaki będzie ostateczny wpływ koronawirusa na polską i międzynarodową gospodarkę. Z perspektywy firmy takiej jak H+K, której zakres usług obejmuje przede wszystkim wsparcie strategiczne w wymagających procesach zmiany, obecna sytuacja paradoksalnie tworzy dodatkowe okazje do współpracy z naszymi klientami. Bez względu na dalszy rozwój tej bardzo trudnej dla wszystkich sytuacji, firmy i instytucje będą nadal musiały się komunikować ze swoimi interesariuszami, a częstotliwość tych kontaktów może nawet wzrosnąć. Zmieniają się tylko sposoby tej komunikacji, która obecnie w błyskawicznym tempie przenosi się do środowiska digital – podkreśla nasz rozmówca. Dodaje, że w związku z tym te firmy PR, które mają w swoich strukturach zespoły odpowiedzialne za prowadzenie dialogu w tym środowisku, mogą spać spokojnie. - Obecna sytuacja i jej dalszy gwałtowny rozwój będę jednak wyzwaniem dla małych podmiotów. Duże organizacje biznesowe, które w czasach ogólnego spadku koniunktury gospodarczej nie ograniczają wydatków na działania PR, zwykle poszukują bowiem na swych partnerów równie stabilne firmy, które mają zdolność utrzymania swych kluczowych kompetencji nawet w najbardziej wymagających warunkach - dodaje Szczepański.

Komunikowanie procesów „obronnych” firm

Rafał Czechowski, managing director agencji Imago PR nie ma wątpliwości co do tego, że większość firm z branży PR odnotuje spadek przychodów - będzie to pochodna negatywnego wpływu epidemii na wiele sektorów: transport, turystyka, MICE, kultura czy sport, ale też na produkcję czy handel uzależnione od dostaw z Chin.

- Tak więc to nie aktualna konieczność rezygnacji z działań niosących ryzyko rozprzestrzeniania wirusa będzie głównym czynnikiem kształtującym wskaźniki naszej branży, ale ogólnie prawdopodobne mniejsze nakłady na usługi z obszaru komunikowania. Z drugiej strony spadek koniunktury pobudza potrzeby związane z komunikowaniem procesów "obronnych" firm - jak np. restrukturyzacja zatrudnienia, zmiana polityki cenowej itd. Na poziomie indywidualnym stopień i kierunek wpływu wirusa będzie oczywiście zależał od specjalizacji konkretnej firmy i konfiguracji jej portfela. Firmy PR realizujące się w komunikacji korporacyjnej, zarządzaniu kryzysowym, czy komunikacji wewnętrznej będą bardziej odporne na wahnięcia koniunktury. W sprzyjających warunkach mogą nawet zrealizować korzyści, odpowiadając na zapotrzebowanie klientów związane z okolicznościami (kampanie informacyjne dotyczące polityki bezpieczeństwa) lub koniecznością dostosowania się do nowej sytuacji rynkowej - mówi Czechowski.

Kryzys rodzi nowe potrzeby

W podobnym tonie wypowiada się Ryszard Solski, prezes agencji Solski Communications. Jego zdaniem szczególnie ucierpią te agencje, które oprócz klasycznych działań PR, zajmują się także komunikacją marketingową, reklamą, zakupem mediów czy organizacją eventów - można się bowiem spodziewać odwoływania przez klientów wydarzeń i akcji marketingowych i przekierowywania budżetów na inne działania.

- Natomiast wydaje mi się, że agencje, które skupiają się na doradztwie komunikacyjnym i prowadzeniu działań wizerunkowych, jakoś sobie poradzą. W naszym przypadku te działania stanowią ok. 80 proc. przychodów ze sprzedaży i na razie nie mamy żadnych sygnałów od klientów, że zamierzają je ograniczyć. Nie można oczywiście ignorować tego, że nastąpi duże spowolnienie gospodarcze w Polsce i na świecie i że jeżeli ten kryzys będzie trwał, niektórzy klienci, szczególnie działający w takich branżach jak turystyka, hotelarstwo, czy motoryzacja, mogą zdecydować się na cięcie kosztów PR. W naszym przypadku spodziewałbym się np. zmniejszenia liczby projektów zlecanych nam przez globalną sieć Burson Cohne & Wolf - ponieważ jednak stanowią one tylko kilka procent naszego fee income, nie przeceniałbym jego wpływu na nasze wyniki - zaznacza Solski.

Nasz rozmówca podkreśla, że paradoksalnie, obecny kryzys rodzi także nowe potrzeby.  - W ostatnich tygodniach otrzymaliśmy klika zapytań o szkolenia i wsparcie komunikacyjne w sytuacjach kryzysowych, także związanych z epidemią, zatem projekty te mogą się stać dodatkowym, liczącym się źródłem przychodu i zrównoważyć ewentualne straty w innych obszarach. W wariancie optymistycznym spodziewałbym się zatem utrzymania przychodów ze sprzedaży na poziomie obecnych 10 mln zł, a w pesymistycznym - kilkuprocentowy spadek. Myślę, że wszystko - podobnie jak w innych dziedzinach - zależy od tego, jak szybko tę epidemię uda się opanować - podkreśla Ryszard Solski.

PR-owcy od kryzysu mają ręce pełne roboty

O widocznym już wzroście zapotrzebowania firm i instytucji na antykryzysowy serwis PR mówi też Adam Łaszyn, prezes Alert Media Communication. - Jako agencja od zawsze specjalizująca się w kryzysach bardzo to odczuliśmy i już od wielu dni pracujemy nad problemami wynikającymi z koronawirusa dla kolejnych zgłaszających się klientów. I zgłaszają się kolejni. To precyzja komunikacji, właśnie w pierwszej fazie kryzysu, decyduje bowiem o tym, jakim torem ułoży się percepcja wewnątrz firm i w kontaktach ze światem zewnętrznym (media!). A więc, czy kryzys pójdzie dla firmy w złym, czy dobrym kierunku. Kluczowe znaczenie ma też, by wysyłane informacje były odpowiedzialne i precyzyjne - dostarczały właściwe komunikaty i wiedzę chroniąc nie tylko przed infekcjami, ale i przed strachem, paniką. A zagrożenie wizerunkowe rośnie - są sytuacje, w których nawet premier wskazuje nazwy firm dotkniętych kronowirusem (wymienił Frontex na poniedziałkowej konferencji). To będzie eskalować. Bez wsparcia profesjonalistów wiele firm i instytucji może, i zapewne będzie teraz popełniać wiele błędów. A to błędy - nagłaśniane przez media - tworzą kryzysy percepcyjne, nie zaś negatywne wydarzenia jako takie. PR-owcy z kwalifikacjami kryzysowymi będą zatem mieli teraz pełne ręce roboty. My już mamy coraz bardziej - przyznaje Łaszyn. Branże, które zwiększają komunikacją antykryzysową to głównie: spożywcza, handlowa, transportowa, samorządowa oraz firmy funkcjonujące w skali międzynarodowej (przepływ osób i towarów/surowców).

Trzeba zweryfikować sposób pracy

Żanetta Madaj, CSR & corporate account director z Garden of Words również uważa, że w obecnej sytuacji biznes bardziej niż dotychczas potrzebuje wsparcia agencji PR. - Wszyscy musimy być przygotowani na różne ewentualności i scenariusze. Bardziej przewidujący już przygotowują przy wsparciu agencji komunikaty, by w kryzysowej sytuacji móc lepiej na nią zareagować, również w kontekście informowania opinii publicznej. Jednak poza planowaniem komunikacji kryzysowej marki nie mogą milczeć, świat się nie zatrzymał. Musimy szybko zweryfikować sposób pracy i przystosować go do nowych realiów. Obecna sytuacja może być impulsem do przejścia na inne, mniej popularne do tej pory, formy spotkań z dziennikarzami. Transmisje online są oczywiście nasuwającym się rozwiązaniem, tak samo jak onlinowe spotkania "one to one" z dziennikarzami (za pośrednictwem Skype lub innego narzędzia). Już wcześniej coraz częściej dziennikarze nie mieli czasu na partycypowanie w konferencjach. Koronawirus może z tej naturalnej ewolucji, która miała miejsce, zrobić rewolucję. Konsekwencje koronawirusa dla branży mogą być bardzo duże i wpłynąć na całościowy sposób komunikacji - twierdzi ekspertka Garden of Words.

Alternatywą nowe formy komunikacji

O zwiększonej liczbie projektów mówi również Kinga Muszytowska, PR group account director z agencji Walk PR. Przyznaje, że agencja ma więcej pracy, bo jej klienci potrzebują strategicznego wsparcia i tworzenia rzetelnych treści pomocnych konsumentom, pracownikom, interesariuszom i akcjonariuszom.

- Nasi klienci wiedzą, że muszą być przygotowani, niezależnie czy ich firma została już dotknięta bezpośrednio czy jeszcze nie. W dłuższej perspektywie rzeczywiście niektóre spotkania czy konferencje zostaną odwołane lub odłożone w czasie, ale nie należy zapominać, że PR oferuje szeroki zakres działań komunikacyjnych, które często mogą zostać użyte zamiennie, żeby dotrzeć do konsumentów w alternatywny sposób - zaznacza Muszytowska.

Z kolei Małgorzata Zaborowska, partner w agencji United PR Grabowski Zaborowska zwraca uwagę, że odwoływane konferencje prasowe pozwalają proponować w zamian inne sposoby komunikacji np. transmisje on-line, wywiady telefoniczne. - Media jak zawsze czekają na informacje, zmianie uległ teraz kanał ich przekazywania. I tak będzie aż do momentu kiedy sytuacja się unormuje – mówi Małgorzata Zaborowska.Dodaje, podobnie jak przedmówcy, że w praktyce koronawirus oznacza więcej pracy dla agencji skupionych na usługach doradczych. - Korporacje i duże firmy ekspresowo reagują na fakt epidemii. Przygotowują procedury postępowania, określają sposoby komunikacji, koordynują pracę zdalną. To dla agencji zajmującej się przykładowo komunikacją wewnętrzną nic innego jak tylko zwiększona liczba przepracowanych godzin - dodaje.

Odwołane konferencje to obecnie nie problem

Eliza Misiecka, dyrektorka agencji Genesis PR przewiduje, że część klientów z najbardziej dotkniętych branż, jak turystyka, handel czy rozrywka - może ograniczyć działania PR i marketingowe. Ocenia, że działania PR mogą też ograniczyć marki konsumenckie - nie związane bezpośrednio z żywnością.

- Można szacować, że przestoje trwające około miesiąc mogą zmniejszyć przychody agencji o ok. 10 proc.-20proc. Niektóre budżety mogą zostać ograniczone na dłuższy czas niż tylko okres zagrożenia koronowirusem. Z drugiej strony z pewnością skorzystają te agencje, które skupiają się na PR korporacyjnym, edukacyjnym i kryzysowym. W tych obszarach zleceń może być więcej. Największymi wygranymi koronawirusa będą agencje digitalowe - bo budżety z eventów przejdą najprawdopodobniej do nich i być może częściowo już zostaną, jeśli okaże się, że efektywność jest podobna lub wyższa - podkreśla Misiecka.

Zdalna praca całą dobę

W ocenie Piotra Czarnowskiego, prezesa agencji First PR koronawirus nie powinien wpłynąć na działanie agencji PR. Jego zdaniem te nowoczesne przystosowane są do pracy zdalnej przez całą dobę i są dostatecznie elastyczne, żeby dać sobie radę w każdej sytuacji.

- Spodziewam się nawet więcej pracy, bo o ile klienci mogą zamknąć się na kwarantannę, to agencje muszą pracować non-stop. Ale z drugiej strony polski PR to w ogromnej mierze działania czysto marketingowe, w tym m.in. eventowe. Spodziewam się, że agencje od rodzimej odmiany "PR" odczują boleśnie obecne ograniczenia i odnotują spory spadek obrotów, właśnie szczególnie na eventach, bo to działania kosztowne i ich zamrożenie pozbawi wiele agencji sporej części obrotów i prowizji – podkreśla ekspert.

Z informacji Wirtualnemedia.pl wynika, że jedna z agencji PR musiała przenieść dwa eventy, zawiesić rekrutację i straciła na czas nieokreślony - w związku z rozwojem zachorowań na koronawirusa w Polsce - obsługę dwu projektów, które bazowały na spotkaniach z ludźmi (na czas nieokreślony). Jeden z naszych rozmówców uważa ponadto, że w związku z tym, jaki wpływ na polską gospodarkę może mieć koronawirus mogą zostać wydłużone w czasie a nawet zawieszone niektóre z toczących się przetargów.

Branża MICE apeluje do rządu o pomoc

W piątek przedstawiciele sześciu stowarzyszeń branży MICE wystosowali dramatyczny apel do rządu o wsparcie dla reprezentowanych przez nich firm ze względu na odwoływanie targów i eventów.

"Podejmowane na szczeblu państwowym, jak i przez poszczególne organizacje decyzje anulowania z dnia na dzień wszystkich projektów o charakterze wydarzeń i wyjazdów w okresie najbliższych sześciu miesięcy powodują bardzo wysokie ryzyko niewypłacalności i zaprzestania prowadzenia przez nas działalności w trybie natychmiastowym" - piszą stowarzyszenia branżowe.

Dodają, że sytuacja przypomina "klęskę żywiołową", a przed firmami z branży MICE stanie niebawem konieczność zwolnień grupowych i zagrożenie utratą płynności finansowej, co może doprowadzić do bankructw firm, które w większości są małymi i średnimi przedsiębiorstwami.

Stowarzyszenia apelują o wsparcie finansowe ze strony państwa poprzez uruchomienie nisko oprocentowanych linii kredytowych w państwowych bankach, ulgi i zwolnienie z podatku CIT czy ZUS. Organizacje branżowe wzywają też spółki skarbu państwa i firmy prywatne, aby nie anulowały imprez, lecz przenosiły je na inny termin. Apel poparła Konfederacja Lewiatan.

W stanowisku podkreślono, że polski sektor MICE ma wartość ok. 3 mld zł, a pracuje w nim ponad 30 tys. osób w firmach oferujących różne usługi: od organizatorów wydarzeń i wyjazdów, przez obiekty i hotele, po przewoźników, dostawców logistyki, cateringu i wyposażenia scenotechnicznego. Zaznaczono, że 95 proc. branży stanowią polskie małe i średnie firmy, z rodzimym kapitałem, zasobami i kompetencjami.

- Wszystkim nam zależy na jak najszybszym wypracowaniu i wdrożeniu rozwiązań, dzięki którym branża organizacji wydarzeń i wyjazdów biznesowych będzie mogła przetrwać trudny czas, a po normalizacji sytuacji niezwłocznie wrócić do pracy, oferując klientom niezmiennie usługi na najwyższym poziomie - dodano. Jest to wspólnie stanowisko Stowarzyszenia Komunikacji Marketingowej SAR, Klubu Agencji Eventowych SAR, Stowarzyszenia Branży Eventowej SBE, Stowarzyszenia Organizatorów Incentive Travel SOIT, Meeting Professional International Poland Chapter MPI i Stowarzyszenia Przedstawicieli Organizatorów Turystyki Biznesowej SITE Poland.

BCC chce pakietu pomocowego dla firm

W piątek Marek Goliszewski, prezes Business Centre Club, oświadczył, że specustawa związana z koronawirusem nie uwzględnia rekompensaty dla przedsiębiorstw prywatnych, które ponoszą straty z powodu COVID-19 i w związku z tym rząd powinien podjąć "działania nadzwyczajne".

- Rząd powinien z budżetu państwa wyasygnować dla przedsiębiorców dotacje celowe, także zwolnić ich z odpowiedzialności wobec kontrahentów za niewykonane umowy w związku z walką z koronawirusem - powiedział Marek Goliszewski. - Spodziewamy się i będziemy to postulować, żeby rząd wprowadził pakiet stymulujący dla firm, który by zapewniał płynność przedsiębiorstwom i zwalniał je na określony czas z płacenia takich podatków jak PIT, CIT i VAT. Będziemy rozmawiać z bankami, żeby zawiesiły na określony czas spłaty kredytów - dodał.

Korea Południowa zapowiedziała uruchomienie specjalnych funduszy w wysokości 12 mld dolarów na pomoc dla firm, które mają trudności finansowe z powodu koronawirusa. Z kolei Włochy przygotowały pakiet pomocy w wysokości 3,6 mld euro dla różnych sektorów gospodarki, które ucierpiały z powodu COVID-19.

Europejskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC) podało w poniedziałek, że w związku z Covid-19 zmarło w Europie 396 osób, a laboratoryjnie potwierdzono 11 577 przypadków zakażenia koronawirusem. Od 31 grudnia 2019 r. do 10 marca 2020 r. na całym świecie zanotowano ponad 118 tys. zakażeń koronawirusem i zmarły 3892 osoby. Choroba zakaźna pojawiła się w grudniu ub.r. w mieście Wuhan w środkowych Chinach.

Dołącz do dyskusji: Przez koronawirusa agencje PR mają więcej zleceń, komunikacja przenosi się do digitalu

2 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
menago
Pomóżta polskim instagramowym polskim celebrytom, bo im nie starcza kasy na : kolejne remonty apartamentów, na ciuchy, torebki, dietę pudełkową, upozowane sesje zdjęciowe ....
odpowiedź
User
A
Zaklinanie rzeczywistości.
odpowiedź