SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Publiczne pranie rodzinnych brudów przez właścicieli Drutexu szkodzi firmie. Takie kryzysy lubią ciszę (opinie)

Wywlekany publicznie wewnętrzny konflikt Leszka Gierszewskiego, prezesa firmy Drutex produkującej stolarkę okienną z członkami jego rodziny i dalsze „kręcenie afery” budują wizerunek firmy, która ma jakiś problem. Dla klienta kupującego okna tej marki nie będzie mieć to większego znaczenia, ale już dla partnerów biznesowych, firm czy potencjalnych pracowników tak. Wykupiony w „Pulsie Biznesu” sponsorowany wywiad z prezesem firmy jeszcze bardziej podbija negatywne informacje o wydarzeniach w spółce. Sprawia bowiem wrażenie zemsty na członkach rodziny za próbę przejęcia władzy - komentują dla Wirtualnemedia.pl eksperci z agencji PR.

Leszek Gierszewski, fot. materiały prasoweLeszek Gierszewski, fot. materiały prasowe

Drutex to rodzinna firma założona w 1985 roku. Wtedy Leszek Gierszewski odrzucił proponowaną mu posadę pułkownika w wojsku i razem z kolegą zaczęli produkować drut. Do 1994 roku głównym jego biznesem była właśnie produkcja drutu i klatek dla lisów. Zmieniło się to, gdy właściciel firmy szukając okien do budowanego właśnie domu znalazł się na targach stolarki okiennej w Sopocie i poznał tajniki produkcji stolarki okiennej. I tak zaczęła się przygoda Drutexu z oknami, który obecnie jest jednym z wiodących producentów w tej branży, a produkty firmy trafiają na wiele rynków zagranicznych.

Od początku Drutex był firmą rodzinną. Wszystkie kluczowe stanowiska w przedsiębiorstwie zajmowali najbliżsi członkowie rodziny Leszka Gierszewskiego: córka, dwaj bracia, szwagier, zięć, bratankowie.

Działania na szkodę spółki?

Pierwsze zgrzyty i problemy zaczęły się w lutym tego roku. Leszek Gierszewski, jako prezes firmy wręczył wypowiedzenia z pracy w trybie natychmiastowym córce Karolinie Gierszewskiej-Doranowskiej, która była wiceprezesem firmy, bratankowi Bogdanowi Gierszewskiemu (członek zarządu i dyrektor generalny) i bratu Rafałowi Gierszewskiemu (dyrektor ds. handlowych). Podstawą wypowiedzenia umów tym trzem osobom miało być działanie na szkodę spółki.

Pod koniec lutego br. pod siedzibą firmy w Bytowie pojawił się patrol Krzysztofa Rutkowskiego, prywatnego detektywa. Na posiedzenie rady nadzorczej firmy nie została wpuszczona Grażyna Gierszewska, jej przewodnicząca, a zarazem żona Leszka Gierszewskiego.

W wydanym zaraz potem oświadczeniu poinformowano, że „pod nieobecność Pana Leszka Gierszewskiego – założyciela i głównego akcjonariusza spółki, który od prawie 35 lat buduje od zera firmę Drutex oraz samodzielnie decyduje o wszystkich istotnych sprawach dotyczących jej rozwoju, podjęto podstępne działania, których celem było usunięcie Pana Prezesa i przejęcie władzy w firmie. Szczególnie bulwersujący jest fakt, iż działania te podjęły osoby z najbliższej rodziny, tzn. córka oraz jej mąż (radca prawny)”.

Oświadczenie za oświadczeniem

Na to oświadczenie zareagowała Grażyna Gierszewska, która w wydanym komunikacie poinformowała:

„Zaprzeczam, aby przez kogokolwiek innego poza samym Leszkiem Gierszewskim zostały podjęte działania mające  na celu "wrogie przejęcie". (...) W mojej ocenie Leszek Gierszewski, pod wysoce negatywnym wpływem obecnej, rzeczywistej partnerki życiowej, rozpoczął prowadzenie polityki sprzecznej z żywotnym interesem Drutex S.A. jak i najbliższych członków rodziny, polegającej na usuwaniu ze spółki osób należących do rodziny, profesjonalnie i oddanie dbających o dobro i rozwój spółki.
Tego typu postępowanie Leszka Gierszewskiego budzi mój stanowczy sprzeciw i spotyka się ze stosowną reakcją prawną. Jednocześnie wyrażając zażenowanie zaistniałą sytuacją, uprzejmie proszę wszystkich klientów, pracowników i współpracowników
Drutex S.A. o zachowanie spokoju”.

Zapowiedziała, że jeżeli zwolnione osoby nie zostaną przywrócone do pracy, sprawę skieruje do sądu.

Szczery płatny wywiad w "Pulsie Biznesu"

Tego Leszek Gierszewski też nie pozostawił bez komentarza. W miniony wtorek w „Pulsie Biznesu” ukazał się artykuł sponsorowany w formie wywiadu, w którym prezes Drutexu otwarcie, ze szczegółami skrytykował wkład najbliższej rodziny w rozwój i funkcjonowanie firmy.

Stwierdził, że powinien wyjaśnić sytuację, bo część jego rodziny wewnętrzny konflikt ciągle nagłaśnia w mediach. Uzasadnił, że musi w tych okolicznościach bronić dobrego imienia firmy, bo czuje się za nią odpowiedzialny, tak jak i za pracujących w niej ludzi.

Przyznał, że nie lubił zatrudniać ludzi z zewnątrz, dlatego na ważne stanowiskach awansował pracowników z firmy oraz rodzinę, którą stopniowo włączał do biznesu. „W pewnym momencie okazało się, że mamy różne wizje rozwoju firmy. Moim głównym celem od zawsze była jej rozbudowa. Całą rodzinę ustawiłem i to na kilka pokoleń. Dlatego od lat nie biorę dywidendy ze spółki. Zyski z kolejnych lat przeznaczam na inwestycje. Rozbudowuję firmę, inwestuję w moce produkcyjne, nowoczesne zaplecze technologiczne, nowe produkty, ludzi. (…) I to było kością niezgody z moją córką czy zięciem. Oni oczekiwali od zawsze, że spieniężymy firmę i rozdzielimy pieniądze. Nigdy nie popierali moich planów rozbudowy, czy w momencie inwestycji we własne profile PVC czy budowy Europejskiego Centrum Stolarki. Kolejne inwestycje przekreślały ich plany wypłaty dywidendy. W efekcie część mojej rodziny postanowiła „wygryźć” mnie z mojego biznesu” - zdradził Leszek Gierszewski.

Nie chcieli inwestować, teraz chcą zysków

Jego dzieci: Karolina i Jakub mają obecnie po 12,4 proc. akcji Drutexu, pozostałe ponad 75 proc. akcji należy prezesa, a 0,1 proc. do żony Grażyny, z którą od lat Leszek Gierszewski pozostaje w separacji. „Kiedy trzeba było podejmować trudne decyzje to zawsze wszystko było na mojej głowie i wtedy nie było chętnych do dzielenia się odpowiedzialnością. Teraz, kiedy firma jest już taka duża nagle inni uzurpują sobie prawo, żeby zasiąść u sterów” - mówi na łamach „Pulsu Biznesu” Gierszewski. Zdradził też, że żona Grażyna za pełnienie funkcji przewodniczącej rady nadzorczej spółki otrzymywała 50 tys. zł miesięcznie, ale do firmy nigdy nic nie wnosiła, a w całym 2018 r. z tego tytułu oraz z innych źródeł związanych z firmą uzyskała prawie 2 mln zł.

Grażyna Gierszewska w mediach opowiada z kolei, że do zaistniałego konfliktu doszło dzięki obecnej partnerce jej męża, która ma na niego zły wpływ. Leszek Gierszewski wyjaśnił w sponsorowanym materiale, że z obecną partnerką Kamilą zna się od 2006 roku, ma z nią dwie córki. „Kamila już kilkanaście lat pracuje dla firmy. Jest dyrektorem operacyjnym i ma pełne kompetencje do pełnienia tej funkcji - zna trzy języki obce, ma doktorat z ekonomii na SGH. Wszystkie kwestie związane z reklamą, promocją, rebrandingiem są jej dziełem. Wciąganie jej do konfliktu jest tylko pretekstem, żeby w ten sposób ukryć prawdziwe motywy tzn. żądania finansowe części rodziny i usunięcie mnie z firmy” - twierdzi prezes Drutexu. Przyznał też konflikt z częścią rodziny uświadomił mu zawczasu, że kwestii sukcesji nie może pozostawić naturalnemu biegowi wydarzeń. „Wiem już, że moim obowiązkiem w stosunku do pracowników, klientów i otoczenia jest zabezpieczenie firmy przed nazwijmy to „właścicielem z przypadku”. Mam co robić” - zapowiedział.

Ta publikacja na łamach „Pulsu Biznesu” spowodowała zainteresowanie mediów tematem, a konflikt rodzinny w Drutexie trafił m.in. na łamy „Faktu”.

Eksperci od wizerunku i PR nie ukrywają, że takie publiczne pranie „rodzinnych brudów” jest nie na miejscu i nie przystoi firmie na takim poziomie.

Przykład złego zarządzania kryzysem

Dla Elżbiety Wojtczak, CEO Communication Unlimited zamieszanie i konflikt rodzinny w firmie Drutex są dobrym przykładem na to, jak nie powinno się reagować w sytuacjach kryzysowych. Jej zdaniem spór, który wybuchł pod koniec lutego, nie dość, że nie został zażegnany, to jest jeszcze podsycany, a  aka sytuacja nie może wpływać pozytywnie na wizerunek firmy, choć jednocześnie niekoniecznie musi przekładać się negatywnie na jej obroty.

- Firmy rodzinne są coraz poważniejszymi graczami na rynku, a konflikty (jak to w rodzinie) mogą zdarzyć się zawsze. W takich sytuacjach warto jednak skorzystać ze wsparcia firmy, która zajmuje się budowaniem marki. Odpowiednie doradztwo antykryzysowe może zaoszczędzić firmie pieniądze, zaś dobra i przemyślana strategia marketingowa jest inwestycją dla firm, która przekłada się na wzrost sprzedaży - twierdzi ekspertka Communication Unlimited.

Przypomina, że przez ostatnie lata Drutex zbudował sobie pozycję jednego z największych producentów okien i drzwi. Za dobrymi wynikami biznesowymi szedł także pozytywny wizerunek firmy, która nie szczędziła pieniędzy na PR i marketing. Firma potrafiła w przeszłości nakłonić do reklamowania swoich produktów gwiazdy światowej piłki jak Andrea Pirlo, Philippa Lahma czy Jakuba Błaszczykowskiego. - Dlatego Drutex mógł szczycić się zdecydowanie pozytywnym odbiorem społecznym. Tymczasem cały ten dorobek został praktycznie zniszczony. Już sam konflikt rodzinny byłby poważnym problemem dla każdej firmy. Natomiast jego podsycanie na łamach prasy powoduje, że firma ponosi jeszcze większe straty wizerunkowe. Obecnie Drutex jest w sytuacji kryzysowej i łatwo zauważyć, że nie zdaje egzaminu z zarządzania sytuacją kryzysową - uważa Elżbieta Wojtczak.

Właściwe byłoby unikać rozgłosu

Nasza rozmówczyni podpowiada, że w takich okolicznościach, z perspektywy prezesa Leszka Gierszowskiego, najwłaściwsze byłoby zachowanie spokoju i unikanie konfrontacji w mediach z pozostałymi członkami rodziny. Mimo wielkich kontrowersji oraz ataków rodzinny na jego osobę, dla wizerunku samego prezesa oraz jego firmy, lepszym rozwiązaniem byłoby unikanie obecności w mediach i wyjaśnianie całej sprawy bezpośrednio z członkami rodziny. - Wchodzenie w medialne konfrontacje nie wpływa pozytywnie na odbiór osób, które biorą w tym udział, a jedynie powoduje, że są one kojarzone ze sporem czy pojedynkiem. To oczywiście wpływa niekorzystnie na odbiór ich samych, ale także prowadzonego przedsiębiorstwa. Obecność Leszka Gierszewskiego w mediach może zaskakiwać jeszcze bardziej biorąc pod uwagę, że od wybuchu konfliktu minęło już trochę czasu, zaś sprawa powoli już „wygasała”. Tymczasem teraz znowu została „odkurzona” - podkreśla szefowa Communication Unlimited.

Zwraca jednak uwagę, że wbrew pozorom, o ile sam wizerunek firmy został nadszarpnięty, o tyle niekoniecznie musi na tym ucierpieć aspekt finansowy. Oczywiście pozytywny wizerunek firmy zawsze jest istotny dla jej partnerów biznesowych, lecz jeszcze ważniejsze jest czy przedsiębiorstwo jest godne zaufania, wywiązuje się z umów i dostarcza produkty najwyższej jakości.

- Jeśli tak się dzieje, wewnętrzne problemy rodzinne nie powinny mieć większego znaczenia dla partnerów biznesowych. Pod warunkiem jednak, że ich skala nie będzie jeszcze większa. Podobnie jest w przypadku pojedynczych klientów. Dla przeciętnego Polaka najważniejsze będzie, by okno lub drzwi były sprawne i dobrze wykonane. To na tej podstawie będzie budował sobie opinię na temat firmy. Jeśli jego potrzeby wobec produktu zostaną zaspokojone, wewnętrzne spory rodzinne nie będą miały znaczenia dla decyzji o zakupie. Trzeba jednak zwrócić uwagę, że niezależnie od jakości wytwarzanych produktów oraz tego, jak szybko uda się zażegnać rodzinny spór, Drutex będzie musiał liczyć się z tym, że w świadomości może pozostać jako firma kojarzona ze sporem rodzinnym. A tego typu skojarzenia trudno naprawić nawet najlepszymi kampaniami wizerunkowymi – mówi Elżbieta Wojtczak.

W podobnym tonie wypowiada się Grzegorz Miller, właściciel agencji Millermedia. 

- Dla klientów najważniejsze jest to, czy firma tworzy dobre produkty. Dla pracowników - czy ma stabilny zarząd i dba o płynność finansową. Zgodnie z oficjalnym oświadczeniem prezesa firmy, skierowanego do dwóch najważniejszych i w sumie jedynych grup interesariuszy (bo spółka nie jest publiczną) - klientów i pracowników - zapewniona jest ciągłość produkcji i kontrola jakości, a prezes sprawuje nadal nadzór nad wszelkimi działaniami firmy - podkreśla nasz rozmówca.

Zbyt szczery wywiad - wygląda jak zemsta

Krytykuje jednak opublikowany na łamach „Pulsu Biznesu” sponsorowany wywiad z Leszkiem Gierszewskim. - Nie wiemy, jak jest naprawdę, ale z punktu widzenia interesu firmy celowo zostały umniejszone ich role, by wywołać wrażenie, że odsunięcie tych osób od wpływu na firmę nie wpłynie na jej funkcjonowanie. Wywiad jest moim zdaniem za szczery - za dużo w nim informacji prywatnych, które w takiej sytuacji nie powinny się pojawiać w przestrzeni publicznej. Sprawiają bowiem wrażenie zemsty na członkach rodziny za próbę przejęcia władzy. Z drugiej strony wpisują się w politykę komunikacyjną firmy, która zawsze była bardzo otwarta, budująca wizerunek zżytej organizacji, która mimo wspaniałego wzrostu zachowała charakter firmy rodzinnej. Wywiad jednakże wprowadza kolejne informacje, które dają pożywkę pod dalsze "kręcenie afery" wokół Drutexu i podbijania informacji o negatywnych wydarzeniach w firmie oraz wytwarzaniu wizerunku firmy, która ma jakiś problem. Jakikolwiek pozytywny przekaz, puszczony w najbliższym czasie, będzie postrzegany jako próba wybielania wizerunku firmy. Na miejscu prezesa Drutexu poprzestałbym na oficjalnym komunikacie do mediów i mediach własnych, a spory z udziałowcami załatwiałbym na drodze prawnej - doradza Grzegorz Miller.

Serial z rodzinną historią w tle

Dla Krzysztofa Tomczyńskiego, partnera i account directora w Alert Media Communication to, co teraz serwuje rodzina Gierszewskich w mediach jest swoistego rodzaju serialem.

- Wywiad jednej strony za chwilę zrodzi odpowiedź drugiej i tak to się będzie kręcić. Bardzo możliwe, że z wyciąganiem coraz większej liczby rodzinnych historii, czy  "brudów". Taka sytuacja nigdy nie jest dobra organizacji, bo kryzys lubi ciszę. Ludzie rzadko wchodzą w szczegóły, więc większość odbiorców nie będzie sprawdzać kto użył lepszych argumentów ani analizować po której stronie jest racja - raczej utrwali się w nich przekonanie, że w firmie coś jest nie tak - ocenia nasz rozmówca.

Podkreśla w rozmowie z Wirtualnemedia.pl, że nagłaśnianie tego typu konfliktów z pewnością nie służy budowie wizerunku profesjonalnej firmy. O ile dla klienta indywidualnego może to nie mieć dużego znaczenia, o tyle na relacje z partnerami, klientami biznesowymi, czy rynkiem pracy już pewnie wpłynie, utrudniając pozycję negocjacyjną, czy wywołując wątpliwości co do stabilności firmy.

- W kryzysach - a już w szczególności tych dotyczących osobistych relacji - bardzo dużą rolę odgrywają emocję.  Naturalne jest to, że osoby zaangażowane chcą reagować, odpowiadać, przedstawić swoje racje jak największej liczbie osób, ale zazwyczaj jest to niestety przeciwskuteczne. W takich sytuacjach warto jest zapytać o zdanie zewnętrznego doradcy, kogoś kto spojrzy na sprawę z szerszej perspektywy, często studząc emocje i pozwalając na uniknięcie błędów komunikacyjnych - podpowiada ekspert Alert Media Communications.

Bezsens i bezmyślność?

Z kolei Piotr Czarnowski, prezes agencji First PR mówi, że są dwie teorie jak prowadzić takie firmy prywatne, bez względu na ich wielkość: jedna mówi, że rodzina będzie w tym najlepsza, druga, że absolutnie nie wolno mieszać biznesu i rodziny. Teoria pierwsza jest ceniona i sprawdza się bardzo dobrze na Zachodzie, teoria druga jest z kilku powodów standardem w Polsce.

- Widać Drutex właśnie szokowo przechodzi od stosowania jednej teorii do drugiej. Oczywiście lepiej byłoby to załatwić wewnętrznie, a używanie do tego artykułu sponsorowanego w „Pulsie Biznesu” uznaję za bezsens albo bezmyślność. Ale i tak nie powinno to mieć wpływu na wizerunek firmy - może w Polsce będzie krótkotrwała sensacja lecz na rynkach, które firma zaopatruje i cieszy się bardzo dobrą opinią nikogo to nie zainteresuje - stwierdza nasz rozmówca.

Dołącz do dyskusji: Publiczne pranie rodzinnych brudów przez właścicieli Drutexu szkodzi firmie. Takie kryzysy lubią ciszę (opinie)

9 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Gosc
Pada snieg pada snieg drutex fajny jest :-D
odpowiedź
User
dim
wolę Fakro
odpowiedź
User
pavv
"Wtedy Leszek Gierszewski odrzucił proponowaną mu posadę pułkownika w wojsku...". Pułkownik to nie stanowisko pracy jak np. dyrektor czy kierownik więc nie było w latach 80-tych możliwości rezygnacji z takiego awansu!
odpowiedź