SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Melancholijna wycieczka do lat 90. Recenzja serialu „Jeden dzień” Netfliksa na Walentyki

„Jeden dzień” to kameralny serial Netfliksa, zaskakujący świetną obsadą aktorską i bardzo udanym powrotem do estetyki lat 90. Jeśli znacie film „Jeden dzień” z Anne Hathaway i Jimem Sturgessem z 2011 roku, tym bardziej musicie obejrzeć serial, bo ten wnikliwej przygląda się swoim bohaterom i odkrywa w nich emocje, na które nie było miejsca w obrazie filmowym.

„Jeden dzień”, Netflix „Jeden dzień”, Netflix

Netflix w tym roku zdecydował się na eksperyment. Nie opowiada współczesnej historii miłosnej, pokazującej świat, który jego użytkownicy dobrze znają i mogą identyfikować się z tym, co przeżywają bohaterowie uwikłani w media społecznościowe i smartfony. Zamiast tego zabiera nas do Edynburga końca lat 80. (dokładnie 15 lipca 1988). Na imprezie pożegnalnej dla studentów ostatniego roku bawią się Emma (Ambika Mod) i Dexter (Leo Woodall). Ona jest prymuską o hinduskich korzeniach, marzącą o pisaniu, ale rodzina oczekuje od niej poważnej kariery i stabilnego zawodu. Z kolei Dexter jest zamożnym, uprzywilejowanym lekkoduchem, który dotychczas nie splamił się żadną pracą. Różni ich wszystko, ale spotykają się tej ostatniej nocy, kiedy właściwie powinni się minąć i rozejść każde do swojego świata. Teoretycznie miało się to skończyć na jednej nocy, ale stało się historią rozpisaną na dwadzieścia lat.

W podróży do lat 90.   
Emma i Dexter będą widywać się 15 lipca każdego roku, a my będziemy obserwować, dokąd to zaprowadzi bohaterów. Niewątpliwym atutem produkcji jest drobiazgowe odtworzenie lat 90. Emmę i Dextera spotykamy w Edynburgu, Londynie, Paryżu, na wakacjach w Grecji i każde z tych miejsc pokazane jest jak pocztówka z epoki najntisów. Moda uliczna, muzyka, outfity bohaterów, wszystko to przypomina seriale, które oglądaliśmy pod koniec minionego wieku. Dla fanów estetyki lat 90. to pozycja obowiązkowa, mimo że coraz więcej mówi się o tym, że przeceniamy „stare dobre lata 90.”, bo wcale nie były takie „dobre”. Serial jednak nie skupia się na ocenie życia społecznego ani politycznego tamtych czasów w Wielkiej Brytanii, a jedynie pokazuje znany mechanizm, że po prostu tęsknimy za latami naszej młodości, a kiedy one się przydarzyły, to już sprawa drugorzędna.

Najciekawsze jest to, co dzieje się z bohaterami. Emma musi walczyć o swoje utrzymanie w Londynie, godzić się na prace poniżej kompetencji, żeby tylko nie musieć wracać do domu rodzinnego w Leeds. Dexter jest na wiecznych wakacjach, ale nie jest to najlepszy czas w jego życiu. Ich spotkania ujawniają to, jak bardzo różni się ich życie, czasem wywołuje to frustrację i zazdrość w bohaterach, a czasem stanowią dla siebie nawzajem kotwicę.

Niezręczna dorosłość   
Rozmowy o tym, jak postrzegają własne ambicje i pracę zawodową są boleśnie szczere. Gdy Dexter rozwija karierę telewizyjną jako prowadzący kiczowate programy dla młodzieży, Emma potrafi to wykpić i sprowadzić go na ziemię mówiąc, że nie wynalazł penicyliny, tylko robi telewizję i to nie najlepszą. Przyjaźń bohaterów cyklicznie ewoluuje w coś więcej, albo mniej, często przeżywa kryzysy i wtedy jest najciekawsza. W odcinku siódmym rozmowa o marzeniach, planach i przyszłości przeistacza się w bardzo trudną wiwisekcję dla Emmy, mimo że początkowo wydaje się, że to właśnie ona panuje nad swoim życiem i wie, dokąd zmierza. W tych pozornie zwyczajnych rozmowach dwójki bohaterów można odnaleźć dużo niepewności o przyszłość, poczucia zagubienia i osamotnienia.

„Jeden dzień” to ekranizacja powieści Davida Nichollsa, zderzającej marzenia młodych dorosłych z gasnącymi nieco nadziejami trzydziestolatków i ludzi dojrzałych (akcja toczy się na przestrzeni dwudziestu lat). Emma cały czas szuka sposobu, żeby jej pisanie do szuflady stało się czymś więcej niż mrzonką. Równocześnie jej relacje z mężczyznami wydają się niekompletne, tak jakby to Dexter był przeszkodą w życiowym spełnieniu dziewczyny.

W serialu nie brakuje uroczych drobiazgów, jak pierwsza Nokia wyznaczająca dla postaci nowy rozdział; podobnie jak programy które prowadzi Dexter, dobrze odzwierciedlają przełomy w historii brytyjskiej telewizji (o grach, rowerach, wizytach w klubach muzycznych emitowane „na żywo” itd., w których prowadzący mówią, że coś jest „kozackie”, „czadowe”, „na maksa”, „po bandzie”). Nie mogło również zabraknąć stacjonarnych komputerów, a te w życiu Emmy odgrywać będą przełomową rolę.

W poszukiwaniu spełnienia   
„Jeden dzień” jest melancholijną opowieścią o przyjaźni i zawiedzionych oczekiwaniach. Bohaterowie przecinają swoje życiowe ścieżki w poszukiwaniu miłości i poczucia spełnienia, którego nieustannie im brakuje. Mijają się w swoich oczekiwaniach. Nie ma w tym jednak ducha opery mydlanej, jest za to sporo bardzo ludzkiej tęsknoty za bliskością. Mimo pewnych niedoskonałości scenariuszowych i nieidealnego rozłożenie akcentów w historii, która sprawia, że to Emma musi „wiernie czekać” na swoją szansę, „Jeden dzień” to unikatowa i urocza opowieść o uczuciach.

Duża w tym zasługa doskonałej obsady aktorskiej, zwłaszcza Ambiki Mod. Emma jest kobietą swoich czasów, poszukującą, pogubioną, ale mającą poczucie, że dokądś zmierza. Rolę Dextera zagrał Leo Woodall, znany z drugiego sezonu „Białego Lotosu”, o którym więcej przeczytacie tutaj. „Jeden dzień” sprawdzi się idealnie jako opowieść „ku pokrzepieniu serc”, jeśli takiej właśnie poszukujecie.

Serial „Jeden dzień” dostępny jest w ofercie platformy Netflix.

Dołącz do dyskusji: Melancholijna wycieczka do lat 90. Recenzja serialu „Jeden dzień” Netfliksa na Walentyki

1 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
T
Film przeciętny, serial słaby. I nie na Walentynki raczej na jesienną depresję.
0 0
odpowiedź