SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

„Bracia” zabierają nas nad polskie morze. Recenzja nowego serialu Polsat Box Go

„Bracia”, czyli nowy serial debiutujący 8 marca na Polsat Box Go, to produkcja oparta na greckim formacie „Tesseries”. Opowiada historię czterech braci, którzy muszą wspólnie zmierzyć się z traumatycznym zdarzeniem w rodzinie. W obsadzie zobaczymy m.in. Piotra Stramowskiego i Jana Frycza.

„Bracia”, Polsat Box Go„Bracia”, Polsat Box Go

„Bracia” w reżyserii Macieja Migasa, to serial dosyć zagadkowy. Początkowo można sądzić, że głównym tematem będzie wątek kryminalny związany z zawiązaniem akcji, czyli śmiercią głowy rodziny. Jerzy Dobrowolski (w tej roli Jan Frycz) to ceniony trójmiejski adwokat, który wraz z żoną Małgorzatą (Katarzyna Gniewkowska) planuje hucznie świętować jej sześćdziesiąte urodziny. Dzień wcześniej spędza z nią wspólny wieczór, zanim do domu przyjadą synowie, niektórzy z rodzinami. Poznajemy zamożną i wpływową rodzinę Dobrowolskich, w Gdańsku powszechnie znaną i cenioną.

Bracia jak cztery pory roku

Najstarszy syn Piotr (w tej roli Piotr Stramowski) prowadzi firmę architektoniczną, jest tym dojrzałym i rozsądnym bratem, ratującym z opresji pozostałych. Alek (Mateusz Kościukiewicz) wychowuje z żoną dwójkę dzieci i gdy ona awansuje, on postanawia przejąć na siebie większość obowiązków domowych, chociaż tęskni za pracą terapeuty. Wydaje się zrównoważony i poukładany jednak trudno uwierzyć, że przyglądając się realizującemu pasje i ambicje zawodowe rodzeństwu, nie chciałby do niego dołączyć. Najmłodsza dwójka to Wojtek (Damian Kret), czyli szef kuchni we własnej knajpce oraz Adam (Nikodem Rozbicki) - najmniej odpowiedzialny i najbardziej pogubiony z braci.

Ojciec kontra synowie

Rodzina mimo pozorów dobrych relacji widuje się rzadko. Gdy Jerzy odwiedza każdego ze swoich synów, ci są bardzo zdziwieni, dotychczas ojciec nie pytał ich o pracę ani nawet o życie prywatne. Dobrowolski usiłuje poprawić relacje z dorosłymi synami, ale oni nie są zainteresowani. Możemy się domyślić, że po latach przywykli do tego, że kariera ojca zawsze była na pierwszym miejscu. Jego śmierć wywraca wszystko do góry nogami.

Atmosfera zakładu pogrzebowego…

Gdy Piotr w zakładzie pogrzebowym wybiera urnę dla ojca, przez chwilę możemy poczuć atmosferę serialu „Sześć stóp pod ziemią”. Jest w tej scenie coś nierealnego, bohater traci poczucie kontroli nad sobą. To zdecydowanie plus dla serialu, ponieważ pomiędzy banalnymi, albo nie najlepiej napisanymi dialogami, trafiają się ciekawe momenty, w których śmierć ojca uderza w braci na nowo i za każdym razem inaczej reagują. Czasami przesadnie, czasami duszą w sobie emocje, a w pewnym momencie otwierają się i potrafią rozmawiać. Drugą udaną sceną jest właśnie rozmowa braci w salonie rodziców. Ma w sobie trochę atmosfery z serialu Alana Balla, a trochę pazura typowego dla rodzeństwa, które oglądamy w „Sukcesji”.

Mimo nieco pretensjonalnego przedstawienia bohaterów (a zwłaszcza Zosi – aktywistki na rzecz walki z katastrofą klimatyczną), udało się twórcom zbudować atmosferę żałoby i żalu synów wobec ojca, z którym nie mogą się skonfrontować. Sceny wspólne, gdzie widzimy braci razem, wypadają najlepiej, ponieważ tarcia między nimi i dawne konflikty ożywają na nowo, pokazując charakter postaci. Dowiadujemy się o nich coraz więcej i przestają być czarno-biali.

Nikodem Rozbicki rozbija bank

W pierwszych odcinkach najlepiej wypada Nikodem Rozbicki, który w tym roku już drugi raz, po występie w serialu „Sexify” jako raper „Młody Małolat”, wciela się w rolę zbuntowanego artysty. Adam jest zupełnie inny niż postać z serialu Netfliksa, ale łączy je działanie wbrew normom społecznym. Widzimy, że najmłodszy syn Dobrowolskich ma najwięcej żalu do ojca. Czuje się odrzucony, pominięty jako niepoważny artysta, buntownik. Dzięki temu, że postać jest dynamiczna, zmienna, skłonna do nałogów, euforii i depresji, Rozbicki ma pole do popisu. Mimo że Adam jest często irytującym dzieciakiem, to jest najciekawiej zagranym bohaterem.

Trudno mieć pretensje do aktorów, że ich bohaterowie nie są wyraziści. Widać, że Piotr Stramowski i Mateusz Kościukiewicz, przynajmniej w pierwszych odcinkach, nie mają czego zagrać. Ich bohaterowie są niestety nudni. Potencjał tkwi w Wojtku, który ma w sobie tajemnicę, działa na granicy między rzeczywistością a fikcją i sprawia, że chcemy się o tym dowiedzieć więcej.

Tytułowi bracia mocno rozpychają się w fabule, więc nie ma za bardzo przestrzeni, żeby poznać inne postaci. Zosia (Dominika Kachlik), która przypadkowo pojawia się w świecie Piotra i od pierwszych minut robi wykład o grzechach, jakie popełniają ludzie wobec klimatu, jest nieznośnie pretensjonalna. To bardzo niefortunnie napisana postać, chyba że zamiarem twórców było ośmieszyć ją jako swoistą tubę propagandową. Jeśli tak, to zamiar się powiódł. Mam nadzieję, że w kolejnych odcinkach poznamy tę postać także z innej strony.

Rozliczając przeszłość

Ciekawym i często wykorzystywanym chwytem w produkcjach amerykańskich są rozmowy ze zmarłymi, albo z innego powodu „nieobecnymi” postaciami. Dawniej takie monologi typowe były dla oper mydlanych, a w polskich serialach opowiadających prawdopodobne psychologicznie wydarzenia, nie wprowadzano takich rozwiązań. Znamy je np. ze wspomnianego już tytułu „Sześć stóp pod ziemią”, „Dextera”, a nawet z „Doktora House’a”. Motyw ten pojawia się w „Braciach” i dobrze spełnia swoją funkcję. Bohaterowie, a zwłaszcza Piotr, „rozmawiają” z ojcem próbując dowiedzieć się o nim czegoś więcej, zrozumieć jego motywacje i decyzje.

Większy zarzut muszę skierować wobec realizacji scen na jachcie, które wyglądają jak wklejone w panoramę Gdańska. Niestety ujmuje to realizmowi całej produkcji, a scena gdy Zosia i Piotr stoją razem za sterem, wygląda jak niezamierzona parodia ujęć z „Titanica”. Potencjalne wątki romansowe także są dosyć przewidywalne, ale tu wiele jeszcze może się wydarzyć.

Najlepiej wypadają spotkania głównych bohaterów z matką i rodzinne przepychanki przy wspólnym stole. Wzajemne pretensje i rozliczenia nawiązują do tradycji najlepszych amerykańskich produkcji od „Sukcesji” przez „Bloodline” aż do „Sześć stóp pod ziemią”. W tym wątku tkwi największy potencjał i myślę, że można dać szansę produkcji, aby dowiedzieć się, jak twórcy (autorami polskiej wersji scenariusza są Mirosław Bork, Ida Bork-Buszkowska, Jolanta Mąkosa oraz Aneta Głowska) zagospodarowali przestrzeń dwunastu odcinków.

Dokładnie dwanaście lat temu na Polsacie zadebiutował inny serial, którego akcja toczyła się w Gdyni. Mam na myśli „Linię życia” również opowiadającą losy zamożnych mieszkańców Trójmiasta. Mam nadzieję, że „Bracia” poradzą sobie lepiej niż tamta produkcja. Podobieństw jest trochę więcej. „Linia życia” także była oparta na formacie, była to włoska opera mydlana zatytułowana „Smak życia”.

Nowe odcinki serialu „Bracia” pojawiać się będą co środę w Polsat Box Go.

Dołącz do dyskusji: „Bracia” zabierają nas nad polskie morze. Recenzja nowego serialu Polsat Box Go

2 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Maciej Grzywaczewski
ojciec braci ma w serialu imię Jerzy nie Jan, Pani Małgorzato !
odpowiedź
User
gift
Kolejny Polsatowi serialik i wszystko jasne
odpowiedź