SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Prawie 24 proc. Polaków otrzymuje od przełożonych wiadomości po godzinach pracy

23,9 proc. pracowników w Polsce otrzymuje od przełożonych e-maile, SMS-y lub inne wiadomości za pomocą komunikatorów po godzinach pracy w typowo służbowych sprawach – wynika z badania przeprowadzonego przez UCE RESEARCH i platformę ePsycholodzy.pl.

Fot. PixabayFot. Pixabay

Sondaż pokazał, że 56,5 proc. respondentów nie doświadcza tego problemu, a 6,6 proc. nie pamięta, czy to się zdarzyło. 13 proc. dostaje maile, smsy i inne wiadomości od przełożonych tylko w awaryjnych sytuacjach.

Z badania wynika, że 85,5 proc. osób odbierających korespondencję odpowiada na nią jeszcze tego samego dnia. Ponad połowa badanych, jeśli szybko nie reaguje, jest ponaglana. Autorzy badania ocenili, że jego wyniki są dość niepokojące, bo głównie dotyczą młodych osób, a opisane zachowanie jest prostą drogą do wypalenia zawodowego.

"Chociaż w firmach to rzeczywistość, wysyłanie podwładnym SMS-ów czy wiadomości za pośrednictwem komunikatorów absolutnie nie powinno mieć miejsca po godzinach pracy. Ci, którzy je otrzymują, mogą odczuwać ciągły niepokój, bo polecenie służbowe może nadejść w każdej chwili” – podkreślił, komentując wyniki badania, Michał Pajdak z platformy ePsycholodzy.pl.

Dodał, że z czasem zaczyna to wywoływać lęk antycypacyjny, polegający na przewidywaniu negatywnych scenariuszy. Prowadzi też m.in. do problemów ze snem, rozdrażnienia, dekoncentracji i spadku efektywności. "Oczywiście tracą na tym również pracodawcy" – zaznaczył Pajdak.

Wysyłanie wiadomości do pracownika poza godzinami pracy nie jest zakazane

Radca prawny dr Karolina Mazur, współautor badania od strony prawnej wskazała, że wysyłanie wiadomości do pracownika lub podejmowanie z nim kontaktu telefonicznego poza godzinami pracy nie jest zakazane. Zaznaczyła jednocześnie, że zatrudniony nie jest wówczas zobowiązany do udzielenia odpowiedzi.

Wyjątkiem jest dyżur pracowniczy. W innych sytuacjach powyższe działanie przełożonego może zostać uznane za polecenie pracy w godzinach nadliczbowych, szczególnie, gdy w następstwie kontaktu pracownik musi zrealizować dodatkowe czynności zawodowe. Za takie należy m.in. uznać udzielenie odpowiedzi na e-maila lub rozmowę telefoniczną w sprawach służbowych. Zgodnie z Kodeksem Pracy, jak wskazano w informacji prasowej, to musi zostać zrekompensowane dodatkowym wynagrodzeniem lub czasem wolnym.

"Z naszych obserwacji wynika, że w czasie pandemii praca zdalna w wielu przypadkach ewidentnie zatarła granicę między życiem prywatnym i pracą. Skutkiem tego jest przemęczenie” – stwierdził Pajdak.

W badaniu 13 proc. ankietowanych podało, że otrzymuje od przełożonych wiadomości po godzinach pracy tylko w awaryjnych sytuacjach. Eksperci komentują jednak, że pod tym pojęciem często kryje się wiele różnych sytuacji, które w rzeczywistości nie zawsze są awaryjne, a wynikają z kultury organizacyjnej danej firmy.

"Praca wykonywana w godzinach nadliczbowych jest dopuszczalna w razie konieczności prowadzenia akcji ratowniczej w celu ochrony życia lub zdrowia ludzkiego, mienia bądź środowiska albo dla usunięcia awarii bądź w przypadku szczególnych potrzeb pracodawcy. Dodatkowo można zobowiązać pracownika do pozostawania w gotowości do wykonywania pracy poza normalnymi godzinami pracy, w gotowości do wykonywania pracy wynikającej z umowy o pracę w zakładzie pracy lub w innym miejscu wyznaczonym przez pracodawcę. Wówczas jest to dyżur w rozumieniu przepisów” – wskazała dr Mazur.

Patrząc na grupę, z którą przełożony kontaktuje się po godzinach pracy (z wyłączeniem awaryjnych sytuacji), widać, że częściej tego doświadczają mężczyźni (27,2 proc.) niż kobiety (20,5 proc.). Dotyczy to głównie osób w wieku 23-35 lat (wśród nich – 29,7 proc.), zarabiających 7000-8999 zł netto miesięcznie (39,1 proc.).

"Widać, że to dotyczy głównie młodych i aspirujących pracowników. Dla takich osób praca bywa na pierwszym miejscu w życiu. Mają świadomość tego, że duże zaangażowanie może prowadzić do awansu, a co za tym idzie – wzrostu zarobków. Przełożeni są tego świadomi i dlatego pozwalają sobie na taki kontakt po godzinach pracy” – wyjaśnił Michał Pajdak.

85,5 proc. odpowiada na korespondencję służbową otrzymaną poza godzinami pracy

Autorzy badania z UCE RESEARCH podali, że 85,5 proc. respondentów odpowiada na korespondencję służbową, otrzymaną poza godzinami pracy, w dniu, w którym ją dostaje. 12,4 proc. ankietowanych nie robi tego w tym czasie. Natomiast 2,1 proc. badanych nie pamięta, jak reaguje.

"Przeważnie firmy wymagają od pracowników bycia w pogotowiu. Wielu z nich po zakończeniu pracy wraca do obowiązków służbowych w godzinach wieczornych. Dlatego tak wysoki odsetek badanych odpowiada przełożonym na korespondencję poza godzinami pracy, w tym samym dniu” – stwierdził psycholog Michał Murgrabia, współautor badania z platformy ePsycholodzy.pl.

Tego samego dnia na korespondencję częściej odpowiadają kobiety niż mężczyźni (88,9 proc. vs 82,8 proc.). Tak robią przede wszystkim osoby w wieku 36-55 lat (wśród nich – 92,8 proc.), z miesięcznymi dochodami netto 7000-8999 zł (95,5 proc.), wyższym wykształceniem (87 proc.) i z miejscowości liczących od 50 tys. do 99 tys. mieszkańców (91,2 proc.).

"W czasie wolnym od pracy człowiek powinien koncentrować się na swoim odpoczynku i sprawach prywatnych. Balans pomiędzy pracą i regeneracją jest konieczny do zachowania zdrowia psychicznego i fizycznego” – podkreślił w informacji z wyników badań psycholog Murgrabia.

Z kolei dr Mazur przypomniała, że pracownikowi przysługuje prawo do nieprzerwanego odpoczynku, trwającego co najmniej 11 godzin na dobę i oprócz tego dodatkowo minimum 35 godzin w ciągu tygodnia.

Tymczasem, jak wynika z badania, 52,8 proc. Polaków otrzymujących wiadomości po godzinach pracy przyznaje, że jeżeli szybko nie odpowiada na nie, to przełożeni ponawiają jeszcze tego samego dnia wiadomości lub dopominają się o udzielenie odpowiedzi. 39,4 proc. ankietowanych jest przeciwnego zdania, a 7,8 proc. nie pamięta, czy tak bywało.

"Presja nakładana na pracownika przez przełożonego może wymuszać określony styl życia, w całości podporządkowany pracy. Menadżerowie niestety ciągle nie rozumieją tego, że podwładny jest bardziej efektywny i zaangażowany, jeżeli ma czas na zadbanie o własne sprawy po skończonej pracy" – zaznaczył Michał Murgrabia.

Badanie zostało przeprowadzone metodą CAWI (Computer Assisted Web Interview) przez UCE RESEARCH i platformę ePsycholodzy.pl, przy udziale merytorycznym radcy prawnego dr Karoliny Mazur, wśród 1068 dorosłych Polaków. Próba, jak podają autorzy badania, była reprezentatywna pod względem płci, wieku, wielkości miejscowości, wykształcenia oraz regionu.

Dołącz do dyskusji: Prawie 24 proc. Polaków otrzymuje od przełożonych wiadomości po godzinach pracy

4 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
ddd
Bo oni są panami życia i śmierci, mendy.
odpowiedź
User
miś społeczny
W moim zakładzie to raczej ja częściej zawracam szefowej głowę po godzinach pracy :)
odpowiedź
User
noto
dla mnie ti niepoważne, ale tak się nie szanuje ludzi u nas, jednak za granicą jest łatwiej w pracy. dobrze że od jakiegoś czasu jeżdżę sobie do holandii czy do niemiec z otto, i niczym sie nie musze martwic, nikt mi głowy po robocie nie zawraca
odpowiedź