SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

„Wprost” kontra „Newsweek”: spóźniony pozew, małe szanse na precedens

Udowodnienie przez wydawcę „Wprost”, że zespół redakcyjny na czele z Tomaszem Lisem unikalne rozwiązania i know-how tego tytułu skopiował w „Newsweeku”, byłoby precedensem na polskim rynku - komentują dla Wirtualnemedia.pl Michał Kobosko, Ewa Redel-Bydłowska i Michał Karnowski.

We wtorek AWR Wprost poinformowała, że złożyła pozew przeciw Ringier Axel Springer Polska i Tomaszowi Lisowi. Według wydawcy „Wprost” po odejściu z tego pisma na początku 2012 roku Lis z grupą dziennikarzy skopiowali jego format (m.in. rozwiązania w zakresie układu graficznego i prezentacji tematów głównych) oraz linię redakcyjną w„Newsweeku”. Firma domaga się za to 12,2 mln zł odszkodowania. - Nie mam w zwyczaju komentować występów kabaretowych - skwitował te roszczenia Tomasz Lis (przeczytaj więcej na ten temat).

Pytani przez Wirtualnemedia.pl menedżerowie z branży prasowej przede wszystkim dziwią się, że AWR Wprost składa pozew dopiero po dwóch latach od wydarzeń, których on dotyczy. Firma wyjaśniła, że tak długo zajęło zbieranie dokumentacji, m.in. analiz i wyliczeń rzeczoznawcy.

Michał Kobosko, obecnie szef Project Syndicate Polska i warszawskiego biura Atlantic Council, a wiosną 2012 roku redaktor naczelny „Wprost” (wcześniej kierował też „Newsweekiem”), przypomina, że wraz z Tomaszem Lisem odeszła z tego tytułu większość dziennikarzy i publicystów, po czym szybko zaczęli pracę w „Newsweeku”.

- Realnie było tak, że ci sami ludzie w jednym tygodniu realizowali pewne pomysły w jednym tytule, a w następnym kontynuowali je w drugim. Wtedy to było rzecz jasna bulwersujące: dawny zespół „Wprost” wprowadził duże zmiany w zawartości „Newsweeka”, powtarzając w dużym stopniu model pisma znany z „Wprost” - mówi Kobosko. - To, że nie było żadnej przerwy między pracą zespołu redakcyjnego Tomasza Lisa w pierwszym i drugim tygodniku, rodzi ryzyko przeniesienia pewnych nawyków i skopiowania rozwiązań, nawet nie do końca świadomie - uważa Michał Karnowski, członek zarządu Fratrii (wydającej m.in. tygodnik „W Sieci”).

Według Karnowskiego kluczowe w procesie sądowym będzie to, czy wydawca „Wprost” wykaże, że ekipa Tomasza Lisa wykorzystała rozwiązania graficzne i poufną wiedzę z poprzedniej redakcji, wprowadzając zmiany w „Newsweeku”. - Sądy potrafią głęboko wnikać w tego typu sprawy - zaznacza Karnowski, przywołując niedawny proces dotyczący nazwy „W Sieci”, który temu tygodnikowi wytoczył Grzegorz Hajdarowicz (przeczytaj o tym więcej). Michał Kobosko prognozuje, że proces „Wprost” i „Newsweeka” potrwa długo.

- Na pewno naruszenia wymienione przez wydawcę „Wprost”, o ile mają potwierdzenie w rzeczywistości, byłyby wystarczające do złożenia pozwu - stwierdza Ewa Redel-Bydłowska, wiceprezes Edipresse Polska. - Wydawca „Wprost” w informacji o pozwie wytyka też jednak konkurentowi wykorzystanie przez przechodzący do niego zespół redakcyjny know-how i poufnych informacji - a to akurat moim zdaniem jest nie do udowodnienia w sądzie - ocenia.

Redel-Bydłowska przypomina, że kiedy w 2009 roku jej firma zauważyła, że rozwiązania z wydawanej przez nią „Przyjaciółki” Wydawnictwo Bauer kopiuje w swoim piśmie „Tina”, szybko skierowała sprawę do Sądu Koleżeńskiego przy Izbie Wydawców Prasy. Konkurent wycofał się ze zmian, zanim jeszcze zapadło niekorzystne dla niego orzeczenie. - Przy czym w tamtej sytuacji doszło do bardzo bezpośredniego skopiowania naszych rozwiązań layoutowych. Sytuacja między wydawcami „Newsweeka” i „Wprost” nie jest moim zdaniem tak jednoznaczna - zaznacza wiceprezes Edipresse.

>>> „Newsweek” Lisa i „Wprost” Latkowskiego - globalna marka kontra tabloidyzyn śledczy (opinie)

Zdaniem Michała Karnowskiego złożenie pozwu przez wydawcę „Wprost” w pewnej mierze jest ruchem „desperackim, dziwnym i niespotykanym” i nie świadczy dobrze o kondycji tego tygodnika. Z drugiej strony również przejście jego prawie całej ekipy redakcyjnej na czele z Tomaszem Lisem do „Newsweeka” było niezwykłą sytuacją.

- Kwota odszkodowania oczekiwanego przez właściciela „Wprost” wydaje się abstrakcyjna. Raczej zwraca uwagę na nie najlepszą sytuację, w jakiej obecnie znajduje się ten tytuł. Odnoszę wrażenie, że w tym pozwie nie chodzi o ochronę swoich praw i własności - powiedział nam anonimowo inny rozmówca.

W lutym br. średnia sprzedaż ogółem „Newsweeka” wynosiła 117 335 egz., a „Wprost” - 51 928 egz. (według ZKDP - zobacz wyniki wszystkich tygodników opinii).

Na kolejnej podstronie pełne komentarze Michała Koboski, Ewy Redel-Bydłowskiej i Michała Karnowskiego do pozwu wydawcy „Wprost” przeciw wydawcy i naczelnemu „Newsweeka”

  • 1
  • 2

Dołącz do dyskusji: „Wprost” kontra „Newsweek”: spóźniony pozew, małe szanse na precedens

5 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Piotrek
Przestałem kupować papierowa gazety. Oświadczam abyście nie kupowali PSX Extreme to czasopismo skierowane dla plebsu. Szkoda pieniędzy na to ścierwo.
odpowiedź
User
:P
@Piotrek - a lekcje odrobione? Poza tym "Twoje Przedszkole" to scierwo i piosmo dla plebsu, nie kupujta! :)
odpowiedź
User
Ale
Przez takich Piotrków człowiek przeciętnie inteligentny zniechęci się do internetu. Niestety, tak wygląda rzeczywistość. Do komentarzy rzuciły się półgłówki wszelkiego autoramentu.
odpowiedź