Nowy prezes Towarzystwa Dziennikarskiego został wybrany podczas walnego zebrania sprawozdawczo-wyborczego. Cezary Łazarewicz zastąpił na tym stanowisku Seweryna Blumsztajna, który był szefem organizacji od jej założenia w 2012 roku.
– Teraz Blumsztajn uznał, że "nadszedł czas, by zastąpił go ktoś z młodszego pokolenia". W dowód wdzięczności za wszystko co Blumsztajn zrobił dla polskiego dziennikarstwa, zebrani wybrali go Prezesem Seniorem TD – opisano w komunikacie.
Do zarządu Towarzystwa Dziennikarskiego zostali też wybrani Dorota Nygren, Krzysztof Bobiński, Andrzej Krajewski i Jan Ordyński.

– Dziś dziennikarze są w rankingu zaufania w okolicach posła. A powinniśmy być dumni, nasza praca powinna być szanowana, także przez polityków, bo to my jesteśmy ciałem między nimi a społeczeństwem – stwierdza Cezary Łazarewicz w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.
Łazarewicz: media nie powinny być opłacane przez partie polityczne
Zdaniem naszego rozmówcy poglądy polityczne nie powinny mieć dla dziennikarza żadnego znaczenia przy pisaniu tekstu.
– Prosi się dwie strony o komentarz. Dziś polityk potrafi powiedzieć, że jednej stacji nie będzie obsługiwał. Widzę problem w sposobie funkcjonowania mediów opłacanych przez partie polityczne, gdy polityk jest właścicielem czy współwłaścicielem. Wyższe standardy zachowują te media, które się same utrzymują – dodaje nasz rozmówca.

A co Cezary Łazarewicz rozumie przez przyzwoitość dziennikarską? – To uczciwe teksty, w których dziennikarz dociera do informacji i zbliża się do prawdy. Powinno się w nich oddzielać informację od komentarza – analizuje.
Nowy prezes Towarzystwa Dziennikarskiego opowiedział nam też o planach na swoją trzyletnią kadencję. – Chcemy uczestniczyć w pracach parlamentarnych nad ustawą medialną, poddać ją obróbce i wyrażać opinie na jej temat – zapowiada Łazarewicz.
Podkreśla, że nie jest jego celem sztuczne podwyższanie liczby członków Towarzystwa Dziekknarskiego. – Jesteśmy małym stowarzyszeniem. Mamy kilka rozpoznawalnych nazwisk i na nich chcielibyśmy budować stowarzyszenie. To nigdy nie była i nie będzie organizacja masowa. Chcemy, by ludzie, którzy przychodzą do Towarzystwa, byli do niego zapraszani, a nie sami się o to prosili. Chciałbym, żeby było nas trochę więcej i żebyśmy byli trochę lepiej słyszalni – zaznacza.











