Facebook nie upadnie, ale musi się zmienić (opinie)

Pozycja Facebooka wśród serwisów społecznościowych nie jest zagrożona, ale portal musi dokonać kilku istotnych zmian w funkcjonowaniu, by nie zrażać do siebie zarówno zwykłych użytkowników, jak i marketerów - uważają eksperci pytani przez Wirtualnemedia.pl.

Joanna Jasikowska
Joanna Jasikowska
Udostępnij artykuł:

W zeszłym tygodniu dwaj amerykańscy naukowcy z Uniwersytetu Princeton ogłosili wyniki swoich badań mówiące, że Facebook szczyt popularności ma już za sobą. Według nich w ciągu najbliższych lat z serwisu odjedzie 80 proc. użytkowników, przez co podzieli on los MySpace’a (przeczytaj więcej na ten temat). Ten drugi portal co prawda istnieje, jednak nie może odzyskać dawnej pozycji po masowym odpływie użytkowników m.in. na Facebooka.

Eksperci pytani przez nas o opinię na temat hipotezy amerykańskich uczonych są zgodni, że jest ona przesadzona. Ich zdaniem Facebook ma niezagrożoną pozycję w segmencie social media i długo się to nie zmieni. Zaznaczają przy tym, że jeśli serwis nie wprowadzi zmian w funkcjonowaniu, może go czekać poważny kryzys i faktyczny odpływ części użytkowników do innych portali.

- Z punktu widzenia marketerów problemem są na pewno dramatycznie malejące w ostatnich miesiącach zasięgi postów i coraz większa trudność przebicia się do newsfeedu użytkowników, co jednak docelowo ma poprawić jakość pojawiających się treści, zatem może nie stanowić tak dużego problemu dla ogółu użytkowników - uważa Marta Szczepańska, dyrektor strategiczny w Socializerze. - Kwestią, która może nie podobać się użytkownikom, są plany zwiększenia w serwisie liczby reklam, w tym reklam wideo z funkcją autoplay, znanych (i nielubianych) z innych portali - dodaje.

Katarzyna Zadworny, social media director w K2, zwraca uwagę, jak trudne zadanie stoi przed serwisem w tym zakresie. - Facebook musi postawić na rekrutację młodego pokolenia, bo to ono jest motorem wszystkich serwisów społecznościowych. Jednocześnie musi pamiętać o swoich starych użytkownikach, którzy nie lubią zmian - ocenia.

W ostatnim czasie serwis Zuckerberga zanotował spadek popularności wśród nastolatków, przede wszystkim w USA i segmencie mobilnym, na rzecz takich aplikacji jak WhatsApp (więcej na ten temat). Jednak zdaniem naszych rozmówców ma to marginalne znaczenie, bowiem w większości tacy internauci zaczęli częściej korzystać z należącej do Facebooka aplikacji Instagram. Niemniej jednak „młode” serwisy społecznościowe i aplikacje mobilne notują przypływ użytkowników.

- Sporo mówi się o tym, że nastolatki stwierdzają, że Facebook jest „not cool anymore” - zauważa Paweł Stempniak, właściciel White Bits. - Oczywiście rzeczywistość jest nieco inna od tej kreowanej w mediach. Odpływy nie są drastyczne, a mówimy przecież o grupie wiekowej, która najzwyczajniej w świecie jest najmniej lojalna, poszukuje, lubi eksperymentować, zmieniać przyzwyczajenia… To wśród nich (i w części branży marketingowo-internetowej) są osoby, które szybko adaptują nowinki takie jak Snapchat czy Ask.fm - ocenia.

Maciej Dziedzic, social media specialist w Digital One, zwraca uwagę, że dla młodych internautów, zaczynających dopiero korzystać z sieci, Facebook nie jest serwisem pierwszego wyboru. - „Przemijający nastolatkowie” się starzeją, ale nadal tam są - problemu można upatrywać raczej w tym, że userzy wchodzący dopiero w grupę nastolatków, czyli w wieku 10-13 lat, nie wchodzą od razu na Facebooka, bo wolą poruszać się w innych serwisach - stwierdza. - Czy to da się zatrzymać? Nie, da się to jedynie ograniczyć, o ile Facebook w jakiś sposób nagle stanie się atrakcyjny dla współczesnych nastolatków - prognozuje.

Wobec problemów Facebooka w zgodnej opinii ekspertów przed szansą zaistnienia w masowej świadomości internautów stoją takie serwisy jak Google+, Pinterest i Twitter. Pytanie tylko, czy znajdą skuteczny sposób na przyciągniecie użytkowników na stałe.

- Jedynym poważnym zagrożeniem jest Google+, ale tylko w momencie, kiedy włodarze firmy, oraz ich dział kreatywny wymyślą, jak w nietuzinkowy sposób zintegrować portal z Google Glass. Wydaje mi się jednak, że Facebooka może zastąpić tylko coś, co dopiero powstanie - uważa Jakub Nagórski, współwłaściciel kręci się!. Z kolei Marcin Niewęgłowski, właściciel OMG! PR, liczy na rozwój Pinteresta. - Osobiście głębokie nadzieje pokładam w popularności tego serwisu w Polsce. Nie tylko ze względu na to, że jest on przykładem kolejnego etapu ewolucji mediów społecznościowych (visual social), ale jest również niesamowitym narzędziem do integrowania ludzi wokół wspólnych zainteresowań - mówi.

Pogłoski o kryzysie popularności Facebooka dla Wirtualnemedia.pl komentują Marta Szczepańska z Socializera, Katarzyna Zadworny z K2, Jakub Nagórski z kręci się!, Maciej Dziedzic z Digital One, Marcin Niewęgłowski z OMG! PR i Paweł Stempniak z White Bits.Pełne komentarze na kolejnych podstronach

grafika

Paweł Stempniak, właściciel White Bits

Można odnieść wrażenie, że obecnie wieszczenie końca Facebooka jest tematem na topie. Nic dziwnego, Facebook jest hegemonem sieci społecznościowych. I to już dość długo, więc nie ma co się dziwić, że niektórym ten stan rzeczy po prostu się znudził i próbują prognozować zmiany.

Amerykańscy naukowcy opierają się na danych z Google Trends i modelach rozprzestrzeniania się epidemii wirusowych. To ciekawa analogia, ale ma wiele ułomności. Jedną z nich jest to, że o ile wirus zmienia się wolno i można się na niego uodpornić, o tyle nowe technologie (w tym Facebook) zmieniają się błyskawicznie. Gdyby Facebook tak jak wirus pozwoliłby się nam na niego uodpornić, to pewnie porzucilibyśmy go po roku czy dwóch latach od zarażenia. Tymczasem najpopularniejszy serwis społecznościowy zmienia się ciągle. Niektóre z tych zmian nam się podobają, inne nie, ale większość z nich sprawiła, że żyjemy w świecie, w którym ponad  miliard ludzi korzysta z Facebooka, z czego większość - aktywnie.

Mamy więc do czynienia z czymś o zupełnie innym wpływie na człowieka niż ptasia grypa. Rozstanie z Facebookiem (o ile w ogóle nastąpi) może wyglądać zupełnie inaczej, niż przewidują amerykańscy naukowcy. Czy to nastąpi? Coraz szybciej chłoniemy nowe technologie, ale i coraz szybciej się nimi nudzimy, oczekując czegoś innego, lepszego. Historia popularnych swego czasu serwisów społecznościowych doskonale to pokazuje: MySpace, Friendster, czy nasza NK.pl. Biznesy internetowe są jednak coraz mądrzejszymi organizacjami. Parafrazując Marka - ale nie Zuckerberga, tylko Twaina - pogłoski o śmierci Facebooka są zdecydowanie przesadzone.

Na Facebooka patrzę z dwóch punktów widzenia - marek moich klientów, którzy chcą się komunikować z użytkownikami oraz zwykłego internauty, który chce mieć dostęp do najbardziej interesujących treści publikowanych przez znajomych i strony. Te interesy są całkowicie sprzeczne, a Facebook i jego EdgeRank nie do końca sobie z tymi wyzwaniami radzi. Facebook nie jest idealnym narzędziem komunikacji, i pewnie nigdy nim nie będzie, ale właśnie w obszarze jakości komunikacji, doboru treści pokazywanych użytkownikom jest najwięcej do zrobienia.

Sporo mówi się o tym, że nastolatki stwierdzają, że Facebook jest „not cool anymore”. Oczywiście rzeczywistość jest nieco inna od tej kreowanej w mediach. Odpływy nie są drastyczne, a mówimy przecież o grupie wiekowej, która najzwyczajniej w świecie jest najmniej lojalna, poszukuje, lubi eksperymentować, zmieniać przyzwyczajenia… To wśród nich (i w części branży marketingowo-internetowej) są osoby, które szybko adaptują nowinki takie jak Snapchat czy Ask.fm. Oczywiście, są wśród nich ludzie, którzy korzystają częściej np. z Ask.fm (w opinii większości, zwłaszcza licealistów, oazy obciachu i gimbazy), Twittera, czy YouTube'a. I tych trendów nie należy ignorować. Tam dzieją się naprawdę ciekawe rzeczy z punktu widzenia marketera. Ale król jest tylko jeden.

Facebook jest w fazie nasycenia. Aby czarne proroctwa się nie ziściły i portal nie zaczął się zsuwać po równi pochyłej, niezbędne będą zmiany w nim na poziomie funkcjonalności (w tym algorytmów), a także sposobu ich wykorzystywania (mobile).

Jeszcze 2-3 lata temu oczekiwaliśmy, że Facebook stanie się socialowym kręgosłupem internetu. I że jego wszechobecność zaprocentuje w postaci sprawnie działającej sieci dostarczającej nam informacji, rozrywki i pomagającej poruszać się w cyfrowej przestrzeni. Udało się to tylko częściowo. Oczekiwałbym, że portal poza działaniami nakierowanymi na monetyzację zaproponuje szerszą wizję swojej roli w społecznościowym internecie.

Facebook nie ma bezpośredniego konkurenta, który pretendowałby do zgarnięcia całej stawki. Są silni pretendenci, którzy będą się starać odciągnąć uwagę użytkowników tego i skierować na realizowanie nieco bardziej niszowych potrzeb. Serwisy, które będą coraz bardziej podgryzać „czas antenowy” Facebooka, to LinkedIn, Twitter, Instagram.

 

grafika

Marta Szczepańska, dyrektor strategiczny agencji Socializer

Facebooka i MySpace różni kilka istotnych aspektów, które mogą też przesądzić o przyszłej popularności pierwszego z serwisów. Przede wszystkim MySpace był stworzony jako społeczność wyspecjalizowana, związana przede głównie z muzyką, podczas gdy Facebook postawił na znacznie szerszą formułę, co m.in. dało mu mocną czy wręcz zwycięską pozycję wśród np. serwisów zdjęciowych, wideo czy nawet wyszukiwarek. Facebookowi udało się zamknąć „internet w internecie”, co sprawia, że potrafi zastępować inne źródła informacji i jest też do pozyskiwania i dzielenia się treściami wykorzystywany przez użytkowników. Kolejną kwestią jest ciągły rozwój tego portalu, oparty na obserwacjach rynku i zachowań użytkowników, czego zabrakło w przypadku MySpace'a.

Nie można oczywiście powiedzieć, że nic nie zagrozi pozycji Facebooka i prawdopodobnie będą występować spadki jego popularności (w niektórych krajach są one widoczne już od kilku lat), jednak wywalczył on sobie tak silną pozycję w naszej codzienności, że trudno sobie wyobrazić, że po prostu któregoś dnia zniknie.

Z punktu widzenia marketerów problemem są na pewno dramatycznie malejące w ostatnich miesiącach zasięgi postów i coraz większa trudność przebicia się do newsfeedu użytkowników, co jednak docelowo ma poprawić jakość pojawiających się treści, zatem może nie stanowić tak dużego problemu dla ogółu użytkowników. Kwestią, która może nie podobać się internautom, są plany zwiększenia liczby reklam w serwisie, w tym reklam wideo z funkcją autoplay, znanych (i nielubianych) z innych portali. Trend ten jest jednak widoczny także w innych serwisach społecznościowych - reklamy stopniowo pojawiają się też na Pintereścia, Instagramie czy wkrótce Google+, a firmy zaczynają wykorzystywać narzędzia direct messagingu, takich jak SnapChat czy Instagram Direct w kampaniach promocyjnych (np. do dystrybucji ofert specjalnych).

Ewentualnych przyczyn spadku popularności Facebooka - teraz czy w przyszłości - może być wiele, część na pewno nie będzie związana z problemami po stronie serwisu czy pojawianiem się alternatyw, a zmianą preferencji użytkowników. Śledzenie bieżących trendów i ciągły rozwój na pewno powinny być stałym elementem strategii działań Facebooka, który pozwoli chociaż w jakimś stopniu się przed tym zabezpieczyć.

Faktycznie w ciągu ostatnich miesięcy pojawia się coraz więcej publikacji i badań wieszczących koniec Facebooka wśród młodzieży, chociaż na ten moment wyglądają one na dość przesadzone i bywają mocno kwestionowane (głównie przez ciągle zbyt małą skalę badań lub subiektywny dobór grup). Facebook wprawdzie nie został stworzony jako serwis dla nastolatków, a jako sieć uniwersytecka, trudno jednak sobie wyobrazić, że mógłby obecnie ograniczyć swoją działalność do starszej grupy (tylko w Polsce jedną czwartą jego użytkowników stanowią osoby do 19. roku życia) lub z kolei skupiać się tylko na danej grupie kosztem innych. Na ten moment najlepszym wyjściem jest neutralność i oczywiście szeroko otwarte oczy na wszelkie pojawiające się tego typu informacje.

Coraz bardziej widocznym trendem jest mobilne korzystanie ze serwisów społecznościowych czy wręcz pojawianie się takich społeczności, których rdzeniem jest aplikacja mobilna. Facebook już teraz bardzo mocno rozwija się w tym kierunku (wygląd mobilnego newsfeedu, aplikacje czy też mobilne reklamy) i być może to właśnie mobilna aplikacja Facebooka i Messenger będą wiodącymi usługami kosztem wersji przeglądarkowej.

Jeśli taka sytuacja kiedyś się wydarzy, będzie to raczej aplikacja mobilna lub komunikator jak Instagram, SnapChat czy Vine, lub też zupełnie nowy, jeszcze nieznany rodzaj. Bardziej prawdopodobne według mnie jest jednak to, że Facebook zaadaptuje się do zmieniających się trendów, czy to kupując najpopularniejsze w danej chwili rozwiązania, czy też rozwijając zbliżone funkcje.

grafika

Jakub Nagórski, współwłaściciel agencji kręci się!

W mojej opinii raczej nie ma możliwości, aby Facebook podzielił losy MySpace'a. Wynika to z uniwersalności portalu Marka Zuckerberga i dużej społeczności, jaką udało się na nim zgromadzić. Aby Facebook był zagrożony, musiałoby powstać rewolucyjne narzędzie, które oferowałoby szerszy wachlarz możliwości komunikacyjnych i jeszcze większą personalizację treści - póki co na pewno nie jest to Google+, któremu wieszczy się świetlaną przyszłości i bycie sukcesorem portalu Zuckerberga. Inną rzeczą jest fakt, że szereg komercyjnych marek zainwestowało gigantyczne środki w rozwój swoich kanałów komunikacyjnych na Facebooku i za wszelką cenę będą dążyć do tego, aby ten kanał jak najdłużej przynosił zakładane efekty.

Facebook niewątpliwie ma ostatnio poważny problem z jakością obsługi klienta - bo przecież każdy użytkownik w pewnym sensie jest klientem. Coraz więcej błędów wewnątrz portalu, zróżnicowany dostęp do nowych rozwiązań i sporo bezużytecznego kontentu - potrafi skutecznie zniechęcić użytkowników do korzystania z portalu. Ograniczone zasięgi, restrykcyjny EdgeRank i błędy w statystykach na pewno nie wpływają pozytywnie na odbiór narzędzia przez marketerów. Poważnym minusem jest też sposób komunikacji - kontakt z przedstawicielem Facebooka i uzyskanie odpowiedzi na nurtujące pytania są bardzo skomplikowane, a w niektórych tematach jest to właściwie niemożliwe. Poprawienie tych kwestii na pewno przywróci ludziom wiarę w portal i sprawi, że jeszcze długo jego supremacja będzie niezagrożona.

Zjawisko odchodzenia nastolatków z serwisu rzeczywiście jest zauważalne i niepokojące, ale nie uważam, aby było aż tak masowe, aby mogło zaszkodzić portalowi (przynajmniej nie w ciągu najbliższych 2-3 lat). Niewątpliwie jest to jednak bardzo istotna grupa odbiorców - szczególnie z perspektywy marek, które inwestują w kanały komunikacyjne na Facebooku - w końcu wiek nastoletni to ten, w którym najmocniej kształtują się gusta konsumenckie. Mark Zuckerberg musi więc wymyślić coś, aby odpływ zatrzymać. Przypuszczam, że odpowiedzią na to będzie zakup kilku społecznościówek związanych bardziej ze środowiskiem mobilnym niż desktopowym (tak jak Instagram), gdyż to właśnie aplikacje mobile są coraz częściej kanałem, przez który młodzi ludzie łączą się z internetem. Warto pomyśleć też o ulepszeniu aplikacji Facebooka na platformy takie jak Android, iOS czy Windows Phone, bo ich awaryjność wpływa na to, że wielu ludzi zniechęca się do korzystania z portalu w wersji mobilnej.

Przypuszczam, że po doprecyzowaniu i dopracowaniu mechanizmów monetyzowania liczby użytkowników i poprawy jakości ich obsługi, Facebook wybierze się na zakupy. Rywalizowanie z potencjalną konkurencją i tworzenie podobnych narzędzi nie ma czasem sensu. Bardziej opłaca się „zlikwidować” konkurencję w zarodku i po prostu ją kupić. Warto przypomnieć sobie zakup Instagrama za okrągły miliard dolarów czy ostatnie wykupienie spółki Branch Media, która ma zająć się udoskonaleniem komunikacji między użytkownikami na portalu, aby dorównać pod tym względem Google'owi. Zakładam, że jeżeli Facebookowi uda się utrzymać popularność, to będzie dążył do stania się mega portalem społecznościowym, dającym takie możliwości jak wszystkie pozostałe serwisy społecznościowe razem wzięte. Dodatkowo postawi też na pewno na rozwój małych społeczności wewnątrz portalu, bo jeżeli już ludzie z niego uciekają, to głównie w kierunku „tematycznych” kanałów społecznościowych. W tej chwili nie ma portalu, który mógłby zagrozić Facebookowi. Moim zdaniem jedynym poważnym zagrożeniem jest Google+, ale tylko w momencie, kiedy włodarze oraz dział kreatywny Google wymyślą, jak w nietuzinkowy sposób zintegrować portal z Google Glass. Wydaje mi się jednak, że Facebooka może zastąpić tylko coś, co dopiero powstanie.

 

grafika

Marcin Niewęgłowski, właściciel OMG! PR

Facebook nie podzieli losów MySpace'a, gdyż oba serwisy pochodzą jakby z dwóch różnych epok rozwoju mediów społecznościowych. Przede wszystkim MySpace jest (bo w dalszym ciągu funkcjonuje) portalem skupiającym fanów muzyki i w zamierzeniu nie miał być społecznością skierowaną do wszystkich. Jego przeciwieństwem jest Facebook, o czym świadczą dane - ponad 1,2 miliarda użytkowników na całym świecie. Ponadto MySpace nie stworzył ekosystemu, jak to jest w przypadku Facebooka. Wiele stron www na świecie korzysta z funkcji logowania się czy rejestracji za pomocą Facebook Connect. Ponadto obecnie trudno sobie wyobrazić witrynę internetową bez przycisku „like”. No i Instagram należy do Facebooka.

Nie znaczy to jednak, że będąc tworem uniwersalnym, Facebook nie może napotkać niczego złego. Od dłuższego czasu portal ma poważne problemy ze swoją funkcjonalnością. Wprowadza się w nim nowe rozwiązania, ale nie naprawia tych istniejących (lub też robi to bardzo powoli). Ponadto co chwilę zmienia się algorytm EdgeRank, który odpowiada za wyświetlanie się wpisów fanpage’y marek. Po części te działania są podyktowane chęcią Facebooka do przekonania firm o potrzebie inwestowania w reklamy, a po części - z próbami usprawnienia działalności portalu. Na razie użytkownicy i marki tolerują tą niepewność, ale ich cierpliwość może się w pewnej chwili skończyć.

Nie demonizowałbym trendu odpływu młodzieży z Facebooka. Na pewno w Polsce nie jest to tak odczuwalne jak w innych krajach (np. Europy Zachodniej). Po prostu Facebook nie jest serwisem społecznościowym stworzonym dla nich. Zresztą jak pokazały ostatnio badania, z portalu Zuckerberga korzystają głównie ludzie w wieku 25-34 lat. Facebook starzeje się wraz ze swoimi odbiorcami. Nastolatki wybierają serwisy, gdzie mogą znaleźć podobnych do siebie, np. Instagrami Tumblr czy Ask.fm, który jest obecnie 19. najczęściej odwiedzaną stroną w Polsce. Ponadto w wirtualnej przestrzeni chcą być daleko od swoich bliskich, których można odnaleźć na Facebooku. Zresztą nastolatki w dalszym ciągu znajdują się w ekosystemie społecznościowym zbudowanym przez Zuckerberga. Nie bezpośrednio na Facebooku, ale na… Instagramie.

Niegdyś prognozowałem, że Facebook skończy się wraz z nastaniem 2015 roku. To nie znaczy wcale, że on zniknie. Pewne zmiany mogą spowodować, że nie będzie cieszyć on taką popularnością jak do tej pory. Po pierwsze, Facebook nie jest darmową zabawką marketingową dla firm. Należy przeznaczyć dla niego osobny budżet. Po drugie, zmienia się sposób korzystania z portalu. Powoli przekształca się on w spersonalizowaną gazetę. Po trzecie, social media to nie tylko Facebook, ale także blogi, YouTube czy Instagram. Jak do tej pory jedynym konkurentem dla serwisu Zuckerberga była platforma wideo Google’a. Ale to za mała konkurencja, poza tym niebezpośrednia. Dużą nadzieję pokłada się w rozwoju Twittera czy Google+ w Polsce. Miejmy nadzieję, że tak nastąpi, bo zdrowa rywalizacja może wyjść wszystkim tylko na dobre.

Osobiście głębokie nadzieje pokładam w popularności Pinteresta w Polsce. Nie tylko ze względu na to, że jest on przykładem kolejnego etapu ewolucji mediów społecznościowych (visual social), ale jest również niesamowitym narzędziem do integrowania ludzi wokół wspólnych zainteresowań.

grafika

Katarzyna Zadworny, social media director w K2

Zawsze istnieje możliwość, że użytkownicy znudzą się danym serwisem społecznościowym. W Polsce było tak z NN.pl i Grono.net. Facebook obecnie stał się przede wszystkim globalnym biznesem i zdaje się głównie na ten biznes stawiać. Z jednej strony coraz bardziej rozwija narzędzia marketingowe, które dla nas są użyteczne. Z drugiej tnie zasięgi postów marek, które są najbardziej uciążliwe dla użytkowników. Jednak z punktu widzenia użytkowników stał się w wielu aspektach nośnikiem reklam. To, co jeszcze ich trzyma - tych starszych, to grono znajomych, które ciężko jest przenieść do innego kanału społecznościowego. Na pewno Facebook powinien przejść pewną reformę.

Głównym problemem portalu jest zbyt wiele treści. Owszem, istnieje możliwość ich segregacji, ale każdy użytkownik musiałby na nią poświęcić wiele czasu i musiałby się wykazywać konsekwencją. Wtedy treści o danej tematyce trafiałyby do odpowiedniej przegródki. Nie stawiałabym krzyżyka na Facebooku, ale rzeczywiście jeśli nie zacznie coraz szybciej myśleć o prawdziwej personalizacji, w końcu użytkownicy znudzą się ciągłym zalewem nie zawsze dobrze targetowanych informacji (mam tu na myśli treści sponsorowane i nie tylko).

Odejście nastolatków z portalu jest głównie związane z obecnością na nim ich rodzin, w tym rodziców i starszego rodzeństwa. Nastolatki nie chcą być kontrolowane, a takie zjawisko z tym im się kojarzy. Oprócz tego ważną kwestią jest to, że nastolatki są jedną z najmniej lojalnych grup, ciągle potrzebują zmian i są najbardziej wrażliwi na obecne (coraz częściej światowe) trendy.

Facebook istnieć będzie, ale bez potrzebnych zmian, które skuszą kolejnych użytkowników, jego zasięg będzie spadać. Musi postawić na rekrutację młodego pokolenia, bo to ono jest motorem wszystkich serwisów społecznościowych. Jednocześnie musi pamiętać o swoich starych użytkownikach, którzy nie lubią zmian. To trudne zadanie.

Co do serwisu, który może go zastąpić…  Jeśli chodzi o Polskę - wśród nastolatków coraz popularniejszy jest Twitter. Natomiast nie widzę w polskich mediach społecznościowych serwisu, który ma szansę natychmiast zastąpić Facebooka na tak wielką skalę. Natomiast warto pamiętać, że użytkownicy nie tylko korzystają z serwisów społecznościowych - udzielają się też na forach internetowych, czytają blogi, oglądają filmy vlogerów, gdzie chętnie komentują. Myślę, że możliwość połączenia konta YouTube z kontem Google Plus również wpłynęła na postrzeganie serwisu społecznościowego od Google, ale jeszcze bym aż tak pozytywnie nie patrzyła w jego kierunku.

 

grafika

Maciej Dziedzic, social media specialist w Digital One

Każdy serwis, niezależnie od wielkości, może powtórzyć los MySpace'a - pamiętajmy jednak, że Facebook jest serwisem globalnym, więc to, że nastolatki w USA teoretycznie odchodzą od niego, wcale nie musi oznaczać, że dotyczy to innych krajów. W Polsce mamy zaledwie kilka popularnych serwisów społecznościowych, w USA jest ich o wiele więcej - nie widzę więc nic dziwnego w tym, że amerykańskie nastolatki mogą wybrać coś innego niż wszystkim dobrze znany Facebook. Nie zapominajmy też, że Facebook był serwisem dla studentów, którzy obecnie mają już więcej lat i nadal w nim przebywają. To był ich serwis, internetowy symbol ich czasów - dziś dla nastolatków takim symbolem może być Snapchat, Instagram lub kilka innych miejsc. Ale to nadal nie ma natychmiastowego wpływu na to, jak zachowują się nastolatki w Polsce, Francji, Japonii itd., czyli w krajach zupełnie odmiennych kulturowo, a co za tym idzie charakteryzujących się innym zachowaniem internautów. Żaden serwis nie przedstawia uniwersalnego pomysłu - możliwości każdego są ograniczone, a upodobania użytkowników szybko się zmieniają. Można być najlepszym w jednej czy dwóch kwestiach, dobrym w kilku, ale gdy wciąż rozszerzamy swoje możliwości, nagle okazuje się, że zaniedbaliśmy te, w których byliśmy najlepsi - i w efekcie przegrywamy z konkurentami.

Problemy Facebooka należy podzielić na minimum dwie kategorie: te dotyczące zwykłego użytkownika oraz te związane z administratorami fanpage’y, developerami, marketerami i tak dalej.

Od strony usera - nie interesują go przecież zasięgi postów, a mocno denerwują reklamy, zwłaszcza jeżeli przedstawiają abstrakcyjnie dopasowaną informację. Druga rzecz - znajomy ma starą wersję Facebooka, ja mam już wszystkie funkcje zupełnie nowego wyglądu, a trzeci posługuje się hybrydą - nowy newsfeed, brak Graph Searcha. Facebook musi się w końcu zdecydować, bo użytkowników naprawdę nie obchodzą problemy marek i marketerów oraz stan konta Zuckerberga. Chcą rozmawiać ze znajomymi i swoimi idolami, a nie jakąkolwiek firmą, która non stop wrzuca ładną grafikę z produktem. Facebook jednocześnie musi zarabiać - i właśnie pogodzenie tej kwestiij z wymaganiami użytkowników jest według mnie największym problemem serwisu.

Od strony administratorów, marketerów, developerów - jeśli kiedyś Facebook wprowadzał jedną zmianę stopniowo, dzięki czemu mógł na bieżąco naprawiać błędy, zanim wszyscy cieszyli się sprawną wersją finalną, to od jakiegoś czasu wszystkie zmiany dostępne są „dla wszystkich”, co sprawia, że co chwilę coś nie działa, ale już nie grupie osób, ale miliardowi użytkowników. Od prostych braków insightów, lajków na blogach, po znacznie poważniejsze problemy z systemem płatności czy nawet samymi reklamami. Facebook powinien przystopować z nowymi opcjami lub znów zacząć wprowadzać je stopniowo. Priorytetem w tym przypadku powinno być naprawienie błędów mocno utrudniających pracę.

W temacie odchodzenia nastolatków z serwisu, należy być ostrożnym. „Przemijający nastolatkowie” się starzeją, ale nadal tam są - problemu można upatrywać raczej w tym, że userzy wchodzący dopiero w grupę nastolatków, czyli w wieku 10-13 lat, nie przychodzą od razu na Facebooka, bo wolą poruszać się w innych serwisach. Czy to da się zatrzymać? Nie - da się to jedynie ograniczyć, o ile portal w jakiś sposób nagle stanie się atrakcyjny dla współczesnych nastolatków.

„Najłatwiejszą” alternatywą w Polsce dla Facebooka jest w tym momencie Google+ - z którego chce korzystać tylko garstka osób. Dlaczego? Zwykły użytkownik nie ma tu zbyt wiele do nauki, w przeciwieństwie do innych serwisów jak Pinterest, Instagram czy Twitter. Teoretycznie więc najłatwiej migracja przebiegłaby właśnie z Facebooka na Google+. Tam już są nasi znajomi, tylko… go nie używają. Jeżeli Google znajdzie pomysł na to jak ściągnąć tam userów, to może stać się zastępcą Facebooka. Z drugiej strony obecne trendy w Polsce mówią co innego - właśnie zaczyna się szał na Ask.fm, coraz popularniejszy jest Instagram…

Co może zastąpić Facebooka na całym świecie? Albo właśnie Google+, które będzie dążyć do stania się jeszcze większym serwisem, albo dominować będzie kilka lub kilkanaście serwisów skupiających po kilkaset milionów userów oraz tysiące mniejszych, opartych na aplikacjach mobilnych. Zakładając oczywiście, że Facebook kiedykolwiek padnie, co jak na razie jest tylko czystą teorią, bo równie dobrze może nadal istnieć, zwiększając swoją bazę użytkowników na całym świecie lub stając się jednym z serwisów gromadzących po kilkaset milionów użytkowników.

PRACA.WIRTUALNEMEDIA.PL

NAJNOWSZE WIADOMOŚCI

Co kupno Warner Bros. przez Netfliksa zmieni w Polsce? Pracownicy TVN dostali list od szefa WBD

Co kupno Warner Bros. przez Netfliksa zmieni w Polsce? Pracownicy TVN dostali list od szefa WBD

Prasa umiera? Skądże! Wydawca "Vogue Polska" wprowadzi do Polski kolejny luksusowy tytuł [TYLKO U NAS]

Prasa umiera? Skądże! Wydawca "Vogue Polska" wprowadzi do Polski kolejny luksusowy tytuł [TYLKO U NAS]

"Święta marzeń" w piosence Polsatu na Boże Narodzenie. Ibisz świętym Mikołajem

"Święta marzeń" w piosence Polsatu na Boże Narodzenie. Ibisz świętym Mikołajem

Będzie mega fuzja. Netflix kupuje Warner Bros. Discovery bez telewizji

Będzie mega fuzja. Netflix kupuje Warner Bros. Discovery bez telewizji

Gwiazdor Modern Talking na Sylwestrowej Mocy Przebojów Polsatu. Obok Zenek Martyniuk, Beata Kozidrak i Skolim

Gwiazdor Modern Talking na Sylwestrowej Mocy Przebojów Polsatu. Obok Zenek Martyniuk, Beata Kozidrak i Skolim

Globalna awaria Cloudflare. Nie działała Canva, Downdetector i sklepy online

Globalna awaria Cloudflare. Nie działała Canva, Downdetector i sklepy online