W 2016 r. należący obecnie do koncernu Meta Instagram zmienił zasadniczo sposób swojego funkcjonowania. Treści widoczne dla użytkownika przestały pojawiać się w chronologicznym porządku ich publikowania. Zamiast tego o doborze materiałów dla konkretnego internauty zaczął decydować algorytm Instagrama.
Przez następne lata użytkownicy protestowali przeciwko nowemu układowi treści w feedzie, jednak Instagram obstawał przy swoim. Dlaczego? Ze względu na biznes. Przy algorytmicznym trybie pracy platformy o wiele łatwiej było adresować do użytkowników te treści, na których zależało reklamodawcom i partnerom Instagrama.
Czytaj także: Mark Zuckerberg zapowiada NFT na Instagramie
Sprytny unik
Pod naciskiem społeczności użytkowników, a także rosnącej liczby amerykańskich instytucji państwowych Instagram postanowił po latach zmienić swoje stanowisko w sprawie sposobu pokazywania treści odbiorcom.

W grudniu 2021 r. Adam Mosseri, szef Instagrama zapowiedział, że serwis zamierza powrócić w pewnej formie do chronologicznego feedu. Poinformowano wówczas, że na platformie pojawi się kilka opcji wyświetlania materiałów.
Teraz Instagram wprowadził swoje zapowiedzi w życie ogłaszając, że powraca do chronologii w feedzie, jednak nie do końca w sposób, jakiego oczekiwaliby użytkownicy.
Najważniejsze jest to, że nowa opcja chronologiczna nie jest domyślnie włączona, a użytkownicy nie mają możliwości całkowitego odrzucenia algorytmu. Zamiast tego internauci mogą teraz przechodzić między trzema różnymi wersjami swojego feedu:
- Algorytmicznym feedem „domowym”, który pozostaje kanałem domyślnym
- Feedem „śledzącym”, który porządkuje śledzone konta w kolejności chronologicznej
- Kanałem „ulubionym”, który jest feedem zawierającym do 50 ulubionych kont

Między tymi trzema kanałami można się dowolnie przemieszczać, używając do tego odpowiedniego przycisku w aplikacji. Jednocześnie Instagram nie zamierza wcale zrezygnować z podsuwania użytkownikom sugerowanych treści, w tym przekazów o charakterze reklamowym.
Wprowadzając nowe rozwiązanie Instagram postąpił zgodnie z porzekadłem „i wilk syty, i owca cała”. Z jednej strony bowiem zasugerował, że daje użytkownikom pewien wybór w doborze treści w feedzie (do pewnego stopnia w układzie chronologicznym), z drugiej zaś nie zrezygnował ze stosowania algorytmów, na czym tak firmie zależy.











