SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Rada Etyki PR o marketingowych tekstach, udających dziennikarskie: „To wprowadzanie w błąd, będziemy informować o tym UOKiK”

Teksty marketingowe, stylizowane na materiały dziennikarskie, wprowadzają odbiorców w błąd, a ponadto łamią zasady rzetelnego dziennikarstwa oraz mają zły wpływ na komunikację społeczną - alarmują członkowie Rady Etyki Public Relations. - Największą konkurencja dla agencji PR są teraz redakcje - komentuje dla Wirtualnemedia.pl Leszek Kraskowski, były dziennikarz, obecnie pracujący w public relations.

Dołącz do dyskusji: Rada Etyki PR o marketingowych tekstach, udających dziennikarskie: „To wprowadzanie w błąd, będziemy informować o tym UOKiK”

8 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Cytryna
Uwielbiam PR-owców z doświadczeniem dziennikarskim... ;) Na pewno mają kontakty i warsztat (no, może nie wszyscy), ale piarowiec (dobry) nie zajmuje się tylko media relations. Ma także wiedzę o zasadach komunikacji, strategii marketignowej, etc.
odpowiedź
User
Keja PR
Pamiętam jak na początku lat 90. mój kolega w "Dzienniku Łódzkim" wytropił, że beton udający kostkę przed łódzkim magistratem na Piotrkowskiej zaraz szlag trafi, bo firma, która go kładła położyła tańszą jego nie odporną na mróz odmianę. Firma, która zrobiła przekręt, zgłosiła się z pretensjami do redakcji i... zaproponowano jej tekst sponsorowany. Pisał go... ten sam dziennikarz, który odkrył przekręt, ale oczywiście pod tekstem sponsorowanym nie było jego podpisu. Za tę reklamę dostał zupełnie legalnie z redakcji "DŁ" wierszówkę kilka razy większą niż za artykuł. I jak tu nie kochać reklamodawców? Marcin Kowalczyk - pracowaliśmy razem w "DŁ" - pamiętasz te czasy? Ale wtedy przynajmniej tekst reklamowy oznaczano w gazecie, że to promocja firmy. Ale prezes Janusz Pieńkowski zachęcał dziennikarzy do aktywnego zbierania reklam. Dziennikarz dostawał 10 procent od każdej przyniesionej reklamy. Chyba, że... Reklama była sporo warta. Wtedy reklamodawca był odsyłany do pokoju dla VIP-ów. A tam czekał na niego syn szefowej biura ogłoszeń "DŁ". I to on zgarniał całą prowizję:-)
odpowiedź
User
bonmaj
Krokodyle łzy. Nie chodzi o żadną transparentność ani uczciwość tylko o podział kasy. Hipokryzą jedzie na kilometr.
odpowiedź