Technologie 2025-06-08
6

AI sprzyja powstawaniu wirtualnych influencerów. Czy zmierzamy w stronę "martwego internetu"?

Foto: Instagram Foto: Instagram

O wirtualnych influencerach mówi się od lat, zdecydowanie nie są nowych zjawiskiem. Jednak dopiero w ostatnich miesiącach, gdy bardzo mocno rozwinęły się narzędzia generatywnej sztucznej inteligencji, mają tak na dobrą sprawę szansę zaistnieć. Czy rzeczywiście zmierzamy w stronę „martwego internetu”?

Firma Mirage kilka dni temu wypuściła na rynek własne narzędzie do generowania ultrarealistycznych filmów wideo bez wcześniej nagranego materiału filmowego z realnymi aktorami. Postaci coraz bardziej przypominają tu realnych ludzi. Jest szansa, że narzędzie będzie szeroko wykorzystywane np. w branży reklamowej. 

"Czeka nas napływ virtualnych influencerów. Teoria martwego internetu coraz bliżej" - uważa ekspert marketingu interntowego Wojciech Kardyś. 

„Martwy internet” to koncepcja, która zakłada, że cała jego aktywność (albo przynajmniej zdecydowana większość) pochodzi od botów, obecne w nim treści są tworzone automatycznie, a całość jest zarządzana przez algorytmy. Ważną częścią mogą być wirtualni, stworzeni przez AI influncerzy - tak uważa Kardyś.

AI pośrednikiem między „martwym internetem”, a człowiekiem

Dokładniej rzecz ujmując, to asystenci AI będą odpowiadać na nasze pytania, reagować na potrzeby czy edukować nas w oparciu o treści zawarte w internecie. My nie będziemy musieli do niego zaglądać. AI też stanie się pośrednikiem pomiędzy nami, a wirtualnymi infuencerami. Wydaje się to jednak nieprawdopodobne, biorąc pod uwagę fakt, że siłą wszystkich influencerów jest bezpośredni kontakt z ich fanami. Jeśli takowego nie będzie, to przecież ich istnienie przestanie mieć sens. 

O wiele bardziej prawdopodobnie jest, że wirtualni influencerzy zastąpią prawdziwych ludzi w reklamach. Już teraz Meta zapowiedziała, że do końca 2025 roku kampanie reklamowe będą w pełni zautomatyzowane przez sztuczną inteligencję. W przyszłości tacy wirtualni influencerzy mogą w nich występować i być dobierani (a właściwie tworzeni każdorazowo) pod kątem naszych preferencji.

W przekazach reklamowych konsumenci mogą zwracać zdecydowanie mniejszą uwagę czy dana postać jest aktorem z castingu, czy została stworzona przez sztuczną inteligencję. 

Zobacz: Wirtualna Aitana zarabia 10 tys. euro miesięcznie. “Wirtualni influencerzy nie wyprą prawdziwych twórców”

Najbardziej popularni wirtualni influencerzy

Lu of Magalu, brazylijska wirtualna influencerka istnieje już od 2009 roku. W tym czasie zdobyła ponad 7 milionów obserwujących na Instagramie i na TikToku oraz 14 milionów na Facebooku. Drugą najbardziej rozpoznawalną wirtualną influencerką jest Lil Miquela z 2,5 miliona obserwujących na Instagramie i 3,4 miliona na TikToku. I chociaż nie są to małe liczby, to jednak do swoich prawdziwych odpowiedników im jeszcze bardzo daleko – zamykające pierwszą setkę na Instagramie profile prawdziwych influencerów mają ponad 50 milionów obserwujących.

Prawdę mówić ciężko sobie wyobrazić, aby wirtualni influncerzy nawet przy dynamicznie rozwijającej się generatywnej sztucznej inteligencji, byli w stanie przez najbliższe lata (o ile w ogóle) zdetronizować realnych ludzi. Zwłaszcza że jako żywe istoty zawsze będziemy dążyć do kontaktu z inną osobą, rozmowy z nią, inspirowania się jej działaniami. Ten efekt jest o wiele mniejszy w przypadku sztucznie stworzonych postaci.

Jednak to nie oznacza, że w cyfrowej przestrzeni nie pojawi się więcej postaci takich jak Lil Miquela, a w reklamach będzie coraz więcej wygenerowanych przez AI postaci. Dla marek to idealne rozwiązanie pod kątem kosztów, ale też kontroli nad treściami, które publikują. Ale nie należy się spodziewać, że wirtualni influencerzy będą stanowić o sile tego rynku.

Autor: Artur Roguski

Więcej informacji: influencer, AI, sztuczna inteligencja

praca.wirtualnemedia.pl

Dotrzyj do ponad dwóch milionów czytelników
KOMENTARZE (6) DODAJ OPINIĘ

W TYM TEMACIE

NAJPOPULARNIEJSZE

<WRÓĆ NA PRACA
Praca Strona Główna Newsletter