Kwota, którą Ryszard Krajewski - jak sam twierdzi - wręczył Edycie Podleś, kierowniczce produkcji w Telewizji Polskiej, miała zostać przekazana 10 października 2019 roku. Chodziło o to, żeby spółka Astro dostała umowę na realizację teleturnieju „Va banque”, który po latach przerwy wrócił na antenę TVP2 wrócił w styczniu 2020 roku.
W artykule „Newsweek Polska” szczegółowo opisano przebieg sprawy, cytując m.in. SMS-y wymieniane przez Krajewskiego z Podleś i Stanisławem Bortkiewiczem, ówczesnym szefem biura spraw korporacyjnych w TVP. Początkowo łapówka miała wynieść 500 tys. zł i tyle Krajewski miał wręczyć Podleś, ale po kilku dniach, w czasie których spotkał się z Bortkiewiczem w innej sprawie, zmniejszono ją do 350 tys. zł, przedstawicielka TVP zażądała wymiany banknotów (żeby nie były same pięćsetki).

Jeszcze bez podpisanej umowy w połowie stycznia w studiu Astro nakręcono pierwszych 15 odcinków „Va banque”, pojawiły się przy tym duże problemy techniczne. W tej sytuacji TVP na początku lutego podpisała ze spółką umowę tylko na nagrane już odcinki, a Krajewskiemu nie udało się odzyskać przekazanych pieniędzy.
Edyta Podleś nie chciała rozmawiać o tym z „Newsweekiem”, a wskazani w tym kontekście przez Krajewskiego Tomasz Klimek (były mąż Joanny Kurskiej, współpracujący z TVP w ostatnich latach jako reżyser i producent) oraz Stanisław Bortkiewicz zapewnili, że nie wiedzą nic o łapówce za „Va banque”. - Jestem w szoku! Jakie pieniądze? Ja nie pracowałem przy żadnym „Va banque”. Nie miałem z tym nic wspólnego. Co ja mogłem załatwić w TVP, skoro zajmowałem się rozrywką? - spytał Klimek.

Z kolei Bortkiewicz poinformował, że pod koniec października 2021 razem z Jackiem Kurskim roku złożył do prokuratury zawiadomienia o podejrzeniu popełniania przez Krajewskiego przestępstwa. Miało ono polegać na zniesławieniu ich.
W drugiej połowie lutego 2022 roku prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania w tej sprawie. Ryszard Krajewski zeznał, że nie wręczył łapówki. - Panie redaktorze, ja bałem się jak diabli. Popełniłem przestępstwo razem z nimi, chcąc ratować swoją spółkę i pracujących w niej ludzi - tłumaczy „Newsweekowi”.
W styczniu Krajewski nagrał swoją rozmowę z Edytą Podleś, podczas której ta miała potwierdzić, że „przekazywała kasę”. Natomiast w drugiej połowie lutego br. złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Podleś i Tomasza Klimka. - Wiem, że ja też popełniłem przestępstwo. Żałuję tego, ale nie daruję im, że zarabiali w telewizji miliony i jeszcze mnie okradli. W pieniędzy, mieszkań (Krajewski zastawił je, żeby uzyskać kredyt bankowy - przyp.) i programu - podkreślił właściciel Astro. Jego zdaniem pieniądze z łapówki mogły trafić także do Joanny Kurskiej, natomiast Stanisław Bortkiewicz wycofał się ze sprawy, dlatego kwotę zmniejszono z 500 do 350 tys. zł.

Joanna Kurska: Krajewski został potraktowany jak szantażysta
Do tekstu „Newsweeka” Joanna Kurska odniosła się na swoim profilu instagramowym. - Oświadczam, że nigdy nie wzięłam od nikogo żadnej łapówki. Nie znam Krajewskiego, nie wiem, jak wygląda (przekonam się dopiero w sądzie), ale wiem, że to nie Krajewski zawiadomił prokuraturę teraz, tylko mój mąż zrobił to wobec Krajewskiego już 3 lata temu - stwierdziła.
Jej zdaniem „Krajewski szantażował wtedy jednego z dyrektorów TVP, że jak nie dostanie lepszych warunków zlecenia na produkcję teleturnieju "Va Banque", to będzie szkalować szefostwo telewizji opowiadaniem o łapówce, której beneficjentem miałby być prezes TVP i szef Biura Spraw Korporacyjnych”.
- Dlatego został potraktowany jak szantażysta - podkreśliła. - W prokuraturze Krajewski wszystkiemu zaprzeczył. Sprawę zamknięto. "To człowiek, który ma długi i zrobi dla pieniędzy wszystko, żeby mieć program w TVP" - powiedziała mi Edyta Podleś, współpracownica Krajewskiego - zaznaczyła Kurska.

Według niej za publikacją „Newsweeka” mogą stać obecne władze Telewizji Polskiej. - Teraz uzurpatorzy z TVP, którzy za wszelką cenę próbują zdyskredytować poprzednie kierownictwo, najwyraźniej targują się z szantażystą, że jeśli chce produkować dla TVP, to musi fałszywie zeznawać w prokuraturze przeciw nim - skomentowała.
W ub.r. spółka Astro, oprócz realizacji „Familiady” nadająca kanały E-Sport TV i News24 wypracowała 3,32 mln zł przychodów, minimalnie mniej niż przed rokiem, a przy sporym spadku wydatków jej strata operacyjna zmalała z 5,89 do 2,14 mln zł, a strata netto - z 5,68 do 2,61 mln zł.
Pod koniec ub.r. Astro podpisało z Telewizją Polską umowę na produkcję dalszych 90 odcinków „Familiady”.











