Choć ostatnie lata to boom na pracę spoza biura, te czasy powoli się kończą. Coraz więcej firm decyduje się na przywracanie pracy stacjonarnej. Pracownicy różnie na to reagują. – Problem nie leży moim zdaniem w samym powrocie do biura, ale w sposobie, w jaki ta decyzja jest podejmowana i komunikowana – ocenia Paweł Józefiak, e-commerce manager z Macmillan Education.
Co dziesiąty pracujący Polak na stałe wykonuje obowiązki zdalnie - wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego (drugi kwartał 2024). „Zwykle lub czasami” poza biurem pracuje ponad 2,7 mln Polaków. Od czasów pandemii miliony Polek i Polaków zamieniło biurowce i garnitury na kanapę i dres w domowym zaciszu. Te czasy mijają, bo szefowie w coraz większej liczbie firm zarządzają powroty do „stacjonarki”.
W branży marketingu wrzenie spowodowała ostatnia decyzja kierownictwa grupy WPP, giganta branży reklamowej i komunikacyjnej (w Polsce należą do niej VML i GroupM) o powrocie w pełnym wymiarze godzin do pracy w trybie stacjonarnym. CEO grupy Mark Read argumentował, że „wyższy poziom obecności w biurze wiąże się z większym zaangażowaniem pracowników, lepszymi wynikami ankiet klientów i lepszymi wynikami finansowymi”.
Argumentacja ta nie spodobała się części pracowników – pod petycją sprzeciwiającą się tej decyzji podpisało się ponad 20 tys. osób, czyli około jedna szósta zatrudnionych. Nazywają politykę kierownictwa „krokiem wstecz” w zakresie work-life balance i dbania o dobrostan pracowników.
Zobacz: WPP zarządziło wielki powrót do biur. Sprawdziliśmy, jak pracuje się u ich konkurentów
Zdalny pracownik to zadowolony pracownik
Z pracą w biurze problemy mają także dziennikarze i PRowcy.
– Dla mnie powrót do biura oznacza ogromne koszty paliwa - finansowe i osobiste. Po pierwsze dojeżdżam do odległej dzielnicy spod Warszawy - 30 km w jedną stronę. Moje dziecko, dziś już nastolatek, powiedziało, że jest wdzięczne za pandemię, bo zaczęliśmy być, a nie tylko bywać w domu. Dzięki temu odzyskał rodziców, ich czas i obecność. To mną wstrząsnęło i od tego czasu mąż pracuje wyłącznie zdalnie, ja głównie też, ale teraz muszę bywać kilka dni w tygodniu w biurze i trend się nasila – mówi nam Joanna Rokicka, dziennikarka Grupy Wirtualna Polska.
Szymon Kępka, dziennikarz Tok FM: – Praktyka reporterska wskazuje, że możliwość pracy zdalnej bez wątpienia pozwala na szybszą reakcję na wydarzenia. Jest to szczególnie widoczne w przypadku wydarzeń mających miejsce we wczesnych godzinach porannych lub późnym wieczorem. Choć redakcyjna kawa może być smaczna, to gdyby zsumować czas potrzebny na dotarcie do redakcji - by tylko tam zaznaczyć obecność, to w ciągu roku uzbierałoby się pewnie kilka tygodni "pustego przebiegu".
Menadżerka agencji PR: – Powrót po pandemii do biura odbierałam jako jeden wielki chaos. Szefowie ustalili dyżury – jednego tygodnia miały przychodzić 3 zespoły, innego 2 zespoły. I takie działania nie miały sensu. Niejednokrotnie 4 na 5 osób z zespołu jechało do klienta, a ta jedna, która nie jechała, musiała i tak przyjść do biura. Dla mnie ten powrót był odbierany jako sygnał, że szefostwo nie wierzy, iż ludzie pracują równie efektywnie zdalnie. A to był zabawny paradoks. W biurze jest więcej rozpraszaczy niż w domu, gdy mamy całe mieszkanie dla siebie i nikt nam nie przeszkadza.
>>> Praca.Wirtualnemedia.pl - tysiące ogłoszeń z mediów i marketingu
Pracodawcy widzą jednak konkretne korzyści z tego, że mają zespół „pod ręką”. – Dla wielu pracodawców kluczowym argumentem za pracą stacjonarną jest budowanie zespołu. Praca zdalna, choć wygodna, utrudnia spontaniczną wymianę pomysłów, która często zdarza się podczas nieformalnych rozmów w biurze. Również onboarding nowych pracowników przebiega sprawniej, gdy mogą oni przebywać wśród doświadczonych kolegów – sądzi Paulina Stępień, CEO agencji public relations AP Communication.
Część menadżerów stoi na stanowisku, że zespół pracuje najlepiej wtedy, gdy ma dobre relacje z przełożonymi. Jeśli praca zdalna ma to ułatwić, nie warto uciekać się do rozwiązań związanych z przymusem.
– Dzisiejsi pracownicy coraz częściej postrzegają pracę nie jako nadrzędny cel życia, ale jako środek do wygodnego i satysfakcjonującego życia. Zrozumienie tego trendu wydaje się kluczowe. Niestety, częstym błędem menedżerów jest próba wyciśnięcia z pracowników maksymalnej wydajności, ignorując kwestie wypalenia zawodowego, spadku kreatywności czy długoterminowych skutków takich działań. Biznes, choć napędzany wynikami finansowymi, nie może zapominać, że pracownicy to ludzie, a nie tylko liczby w arkuszach kalkulacyjnych – mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Cezary Dudek, szef marketingu Nextbike Polska.
Szefostwo każe wracać do biura
Zdaniem Marty Woszczyńskiej, ekspertki zajmującej się rekrutacjami w HRBP, problem z nakazem powrotu do biur polega na braku uwzględnienia głosu pracowników.
– Dane w raportach wskazują, że elastyczność w pracy jest jednym z najważniejszych czynników wpływających na zadowolenie i lojalność pracowników. Ignorowanie tego to prosta droga do frustracji, a w skrajnych przypadkach – do rezygnacji z pracy najlepszych talentów – uważa specjalistka.
Nakaz powrotu do biura u wielu rodzi frustrację – bo znów trzeba poświęcać godziny na dojazdy, stać w korkach, wydawać pieniądze na jedzenie na mieście.
– Szefostwo oczekuje efektywności, ale ignoruje fakt, że wielu pracowników osiąga lepsze wyniki, pracując spokojnie w domu. Co więcej, niektóre decyzje są wręcz irracjonalne – wymuszanie pracy w biurze mimo negatywnego wpływu na efektywność i morale zespołu – komentuje Marta Woszczyńska.
Naszej rozmówczyni wtóruje Paweł Józefiak, e-commerce manager z Macmillan Education. – Problem nie leży moim zdaniem w samym powrocie do biura, ale w sposobie, w jaki ta decyzja jest podejmowana i komunikowana. Jeśli jest to arbitralny nakaz bez uwzględnienia specyfiki pracy - tak, to może frustrować. Ale jeśli decyzja jest przemyślana i elastyczna - może przynieść korzyści – zauważa w rozmowie z Wirtualnemedia.pl menadżer.
Zobacz: Koniec pracy hybrydowej. Technologiczny gigant każe wracać do biur
W ocenie Marty Woszczyńskiej, w temacie modelu pracy lekcja do odrobienia leży po stronie managementów.
– Czas, aby liderzy zaczęli zarządzać w oparciu o dane i dialog z pracownikami, a nie wyłącznie na podstawie swoich przekonań. Współczesny pracownik chce być traktowany jak partner – podkreśla w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Marta Woszczyńska.
Ciekawą obserwacją na temat przywracania pracy stacjonarnej podzieliła się z autorką tego tekstu menadżerka jednej z dużych warszawskich agencji zajmujących się doradztwem komunikacyjnym. – W powrocie do biur chodzi o władzę. Szef lubi mieć poczucie kontroli, że zawsze może podejść i sprawdzić co tam ktoś robi. Usadzeniem ludzi na open space tak naprawdę wielu menadżerów uzasadnia swoją obecność w firmie, nie pracowników.