Komentarz Zbigniewa Maciąga, eksperta ekonomicznego Konfederacji Lewiatan
Po spadku majowego wskaźnika PMI wydawało się, że produkcja przemysłowa wyraźnie spowolni. Tymczasem wyniki są lepsze od oczekiwań. Przed rokiem produkcja rosła w tempie 9,2 proc. Po wyeliminowaniu wpływu czynników sezonowych produkcja w maju była o 7,4 proc. wyższa niż w analogicznym miesiącu ubiegłego roku i o 1,9 proc. wyższa w porównaniu z kwietniem br. W maju mieliśmy mniejszą liczbę dni roboczych, wydłużony weekend i Boże Ciało.
Wzrost odnotowano w 27, spośród 34 działów przemysłu. Mimo pogorszenia koniunktury w strefie euro, w tym w Niemczech, przemysł pokazuje swoją siłę. Dobrze radzą sobie działy produkujące na eksport. Produkcja maszyn i urządzeń wzrosła o 21 proc., mebli o 6 proc. Na razie przemysł skutecznie opiera się złym informacjom, które napływają z Zachodu. W strefie euro wskaźnik PMI obniża się już od grudnia ubiegłego roku. W Niemczech, w kwietniu produkcja przemysłowa spadła o 1 proc. Indeks ZEW, który mierzy oczekiwania co do koniunktury w gospodarce Niemiec obniżył się do poziomu najniższego od września 2012 roku. Tymczasem, od początku roku, nasz przemysł należy do najmocniejszych w Unii Europejskiej.

I wszystko wskazuje na to, że w najbliższych miesiącach produkcja powinna rosnąć w przyzwoitym tempie. Tym bardziej, że poprawiły się prognozy, co do kondycji gospodarek strefy euro. Wielką niewiadomą jest natomiast sytuacja w światowym handlu. Zaostrzenie wojny celnej między USA a innymi krajami na pewno negatywnie wpłynie na tempo wzrostu gospodarczego.
Produkcja budowlano-montażowa w maju, w ujęciu rocznym, była wyższa o 20,8 proc., a w porównaniu z kwietniem br. wzrosła o 12,9 proc. Po wyeliminowaniu wpływu czynników sezonowych była wyższa niż przed rokiem o 23,7 proc., a w porównaniu z kwietniem br. o 2,6 proc. Najbardziej przyspieszyła, w porównaniu z kwietniem, produkcja w firmach związanych z budową obiektów inżynierii lądowej i wodnej (o 40,8 proc.). Znacznie gorzej było natomiast w przedsiębiorstwach, które zajmują się wznoszeniem budynków, gdzie odnotowaliśmy spadek w wysokości 2,1 proc.

Problemy, które w budownictwie obserwujemy od początku roku nie zniknęły jednak i mogą dać o sobie znać jeszcze w tym roku. Przede wszystkim powtarza się sytuacja sprzed kilku lat, kiedy mieliśmy do czynienia z kumulacją kontraktów finansowanych z pieniędzy unijnych (przed Euro 2012). Wtedy skończyło się to gwałtownym wzrostem cen materiałów budowlanych, kosztów pracy i w efekcie doprowadziło do bankructw wielu firm. Teraz sytuacja się powtarza. Instytucje samorządowe, Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, ogłaszają w krótkim czasie wiele kontraktów na budowę dróg, autostrad. Przez co w górę idą ceny materiałów budowlanych i rosną koszty pracy, bo brakuje pracowników i gwałtownie rosną wynagrodzenia.
Największe kłopoty mają przedsiębiorstwa, które już realizują kontrakty zawierane wcześniej przy zdecydowanie niższych cenach, ponieważ ponoszą straty. O ile kilka lat temu przede wszystkim w tarapaty wpadały największe firmy, o tyle teraz kryzys dotknął małe przedsiębiorstwa, które są podwykonawcami dużych partnerów.

Widać też, że cześć firm, pamiętając o kłopotach sprzed kilku lat, w ogóle nie przystępuje do ogłaszanych przetargów, albo składa oferty znacznie wyższe niż budżet, który proponuje inwestor.
Rośnie także zadłużenie firm budowlanych w bankach, cześć z nich nie radzi już sobie z obsługą kredytów. Na razie banki zachowują spokój i bacznie obserwują klientów z tej branży. Niewykluczone jednak, że dalsze pogłębienie się kłopotów, wzrost zadłużenia, nieterminowe spłacanie zobowiązań, problemy z zatrudnieniem nowych pracowników, wpłyną na zaostrzenie polityki banków, co może pogorszyć sytuację branży budowlanej (rentowność spada). A z kolei niewypłacalność części firm budowlanych może się przełożyć na kondycję niektórych spółek przemysłowych.











