Za ogłoszeniem strajku zagłosowało 85 proc. z ponad 200 reporterów, redaktorów, grafików i fotoreporterów "Los Angeles Times" należących do związku zawodowego.
Taka decyzja daje władzom organizacji oraz zespołowi prowadzącemu negocjacje z wydawcą możliwość ogłoszenia strajku. Przy czym nie jest to pewne, więc tym bardziej nie wiadomo, kiedy taki protest może zostać rozpoczęty.
Związkowcy przeprowadzili referendum strajkowe, ponieważ nie osiągnęli oczekiwanych rezultatów w trwających od ponad trzech lat rozmowach z władzami wydawcy "Los Angeles Times". Negocjacje dotyczyą lepszych warunków zatrudnienia.
W oświadczeniu związek zawodowy zwrócił uwagę, że wskutek kilku serii zwolnień obecnie należy do niego nieco ponad 200 osób, podczas gdy w 2022 roku liczył ok. 450 członków.

"Pozostający w redakcji dziennikarze redakcji od czterech lat nie otrzymali podwyżki wynagrodzeń o dynamikę kosztów utrzymania, mimo że inflacja spowodowała stały wzrost cen żywności, czynszu, opieki zdrowotnej i innych podstawowych produktów" – dodano.
Ostatnie jak na razie duże zwolnienia przeprowadzono w Los Angeles Times" na początku 2024 roku. Wydawca pożegnał się z ponad 20 proc. pracowników, co miało ograniczyć straty i poprawić płynność finansową firmy.
"Los Angeles Times" na giełdzie?
Od połowy 2018 roku "Los Angeles Times" należy do funduszu inwestycyjnego Nant Capital, kierowanego przez miliardera Patricka Soon-Shionga. Fundusz za "LA Times" oraz dwie inne gazety z Kalifornii, "The San Diego Union-Tribune" i "Hoy", zapłacił wydawnictwu Tribune Publishing 500 mln dolarów plus 90 mln zobowiązań.

W lipcu br. Soon-Shiong zapowiedział, że spółka wydająca "Los Angeles Times" w ciągu roku zadebiutuje na giełdzie.











