Do incydentu doszło o godz. 13, gdy Michał Gwardyński zaczął relację na żywo sprzed siedziby Prokuratury Rejonowej przy ul. Kruczej w Warszawie.
Widać było, że ktoś próbował włożyć mu zwitek do kieszeni. Gwardyński natychmiast podszedł do mężczyzny. – Co pan robi, na litość boską?! – powtarzał.
Przechodzeń chciał dać Gwardyńskiemu 400 zł
– Zaatakowany został chyba nasz reporter Michał Gwardyński przez przechodnia, który widział, że jest to reporter Telewizji Republika – mówiła w studiu Monika Borkowska, zwracając uwagę, że dziennikarz miał mikrofon z logo stacji.
– Jeden z przechodniów do kieszeni wcisnął pieniądze zarówno mi, jak i panu operatorowi. To było 400 zł, ten pan próbował wpychać mi do kieszeni pieniądze. Nie, proszę państwa, nawet jeżeli państwo nas wspierają, to w żaden sposób nie godzimy się na takie przekazywanie datków – tłumaczył Michał Gwardyński.

Zaznaczył, być może była to prowokacja, gdyż ktoś w tle miał nagrywać telefonem całą sytuację. Stwierdził też, że nawet jeśli osoba wkładająca pieniądze miała dobre intencje, to on nie będzie przyjmował kopert, "jak jeden z senatorów".
Wyjaśnił, że żadnych środków nie przyjął i liczy na refleksję tego, kto próbował włożyć mu do kieszeni pieniądze.
Apel do widzów Republiki
Zaraz po zakończeniu jego relacji Monika Borkowska zwróciła się do widzów. – Nawiązując tylko do tej sytuacji sprzed chwili, powiem państwu raz jeszcze, że każde wsparcie jest dla nas cenne, nawet to najmniejsze jest na wagę złota. Ale wszystko to trzeba robić lege artis, zgodnie z prawem, zgodnie z normami – stwierdziła.

– Dlatego raz na jakiś czas wyświetlamy ten numer konta i mówimy państwu, jak można nas wspierać. Ale trzeba to robić tak, żeby nikt z zewnątrz nie mógł się do nas, mówiąc kolokwialnie, o te wpłaty przyczepić. Bo widzą państwo, co się dzieje, jak nasza stacja jest z każde strony bombardowana – dodała.
Gwardyński odepchnięty na kontrmanifestacji smoleńskiej
Jak opisywaliśmy w Wirtualnemedia.pl w marcu, Michał Gwardyński został odepchnięty podczas kontrmanifestacji w miesięcznicę katastrofy smoleńskiej. Stało się tak po tym, jak zadawał pytania z tezami. Reporterzy Telewizji Republika i wPolsce24 nagrywali wówczas wulgaryzmy wypowiadane przez uczestników kontrmanifestacji.
Pracownicy prawicowych stacji pytali między innymi o hasło "Jeb…ć PiS", w konsekwencji różne osoby kilka razy wypowiedziały je w całości.

Michał Gwardyński chodził wśród manifestujących z egzemplarzem "Gazety Polskiej" z okładkową tezą, że za hasłem "Jeb…ć PiS" stały rosyjskie służby. Kilka osób spytał, jak czują się z tym, że powielały ruską propagandę. Niektóre nie chciały z nim rozmawiać, wtedy Gwardyński szedł za nimi i powtarzał swoje pytania.
Jeden z manifestujących wypowiedział kilka wulgaryzmów. Michał Gwardyński nie przerwał z nim rozmowy. W pewnym momencie mężczyzna odepchnął reportera Republiki.
Według danych Nielsen Audience Measurement we wrześniu 2025 roku średnia widownia minutowa TV Republika wynosiła 335 288 widzów, a udział w rynku oglądalności – 6,13 proc. (wobec 4,7 proc. rok wcześniej).











