– Kupno w styczniu i trzymanie do grudnia – taka strategia wcale nie musi wyjść nam na dobre – mówi Jacek Dekarz, zarządzający portfelami RDM Wealth Management. – Zmienność będzie tak duża, że w tym przypadku będzie się trzeba po prostu wykazać dobrym zarządzaniem alokacją w odpowiednich momentach i z wyprzedzaniem pewnych minikryzysów, które mogą mieć miejsce w 2015 roku.
Już miniony rok dał inwestorom przedsmak tego, co czeka ich w obecnym. W styczniu nikt nie przewidywał wojny na Ukrainie, załamania gospodarki rosyjskiej i ropy po 50 dolarów za baryłkę. W 2015 roku podobnie znaczących i dramatycznych wydarzeń też nie powinno zabraknąć.
– Końcówka 2014 roku to tak naprawdę obraz tego, co możemy widzieć w 2015 roku, czyli okres o dużo większej zmienności na rynkach finansowych – ocenia Jacek Dekarz. – Takimi ogniskami zapalnymi, które widzieliśmy już w drugiej połowie roku 2014, mogą być potencjalny kryzys rosyjski czy rysowanie się scenariusza japonizacji strefy euro, czyli de facto wejście w długotrwałą deflację. Kolejnym ryzykiem, o którym też należy myśleć, jest „twarde lądowanie” w Chinach.

Ogólnie światowa gospodarka powinna się w tym roku rozwijać trochę szybciej niż w ubiegłym. Motorem tego wzrostu będą Stany Zjednoczone oraz Azja, jednak bez Chin, gdzie oznaki spowolnienia są coraz silniejsze. Według prognoz chiński PKB mógł w IV kwartale 2014 roku spowolnić do 7,2 proc. po 7,3 proc. w III kwartale (dane zostaną opublikowane 20 stycznia). Jeszcze w 2010 roku chińska gospodarka wzrosła o 10,4 proc. Skutkiem chińskiego spowolnienia będzie coraz mocniejszy dolar oraz mniejsza liczba transakcji handlowych na świecie.
– Oczywiście, ofiarą tego padną głównie kraje surowcowe, czyli kraje, które eksportują surowce – prognozuje Dekarz. – Dolar będzie się umacniał, być może osiągniemy parytet do euro w 2015 roku. Inflacja będzie bardzo niska przez to, że właśnie m.in. surowce będą na niskim poziomie, a to będzie wykładnią niższego popytu z Chin i umacniającego się dolara.

Jak mówi Dekarz, 20 proc. spadku cen ropy naftowej to 0,5 proc. wzrostu światowego PKB i o 1 proc. niższa inflacja. Oczywiście te pozytywne skutki taniejących surowców odczują głównie te kraje, które muszą je kupować. W praktyce poprawią się wyniku tamtejszych firm i wzrośnie popyt na ich akcje.
– Preferowanymi krajami, jeśli chodzi o akcje, będą te kraje, które są per saldo importerami surowców oraz te, które de facto są w stanie zyskać na wzroście w Stanach Zjednoczonych – zapowiada Jacek Dekarz. – Oprócz akcji Stanów Zjednoczonych tak naprawdę tymi, które mogą być dużo silniejsze, a przynajmniej tymi, których zysk na akcje będzie dużo silniejszy niż na innych rynkach, będą akcje azjatyckie. Rynek azjatycki w ogóle korzysta ze wzrostu w Stanach Zjednoczonych, ponieważ tam głównie eksportowane są dobra konsumpcyjne.











